Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|

Generacja Z zmienia kulturę dawania napiwków. Nie chcą "rozdawać pieniędzy za darmo"

150
Podziel się:

Era napiwków dla kelnerów i dostawców odchodzi do lamusa? Przedstawiciele pokolenia Z nie chcą ich dawać, gdyż uważają, że w ten sposób firmy przerzucają na nich obowiązek godnego wynagradzania swoich pracowników. W niektórych przypadkach wręcz mają wrażenie, że oczekuje się od nich napiwków za nic.

Generacja Z zmienia kulturę dawania napiwków. Nie chcą "rozdawać pieniędzy za darmo"
Pokolenie Z nie chce przekazywać napiwków. Mają ku temu kilka powodów (zdj. ilustracyjne) (Getty Images, zoranm)

O sprawie pisze portal fortune.com, który powołuje się na sondaż bankrate.com. Wynika z niego, że zaledwie 35 proc. Amerykanów z pokolenia Z daje zawsze napiwek obsłudze w restauracji. To najmniej ze wszystkich generacji. Na drugim końcu są przedstawiciele baby boomerów (pokolenia wyżu demograficznego urodzonego po II wojnie światowej). Spośród nich 83 proc. zostawia tzw. tip kelnerom.

Klienci są coraz mniej skorzy do dawania napiwków

Trend jest zresztą szerszy. Coraz mniej obywateli USA jest skorych do zostawiania dodatkowych pieniędzy za wykonaną usługę. W 2022 r. mniej niż dwie trzecie (65 proc.) z nich zawsze dawało napiwek, podczas gdy jeszcze w 2021 r. odsetek ten wynosił 73 proc., a w 2020 r. – 75 proc.

Fortune.com zauważył, że pandemia koronawirusa całkowicie zniszczyła tradycję napiwków. Restauracje, bary i kawiarnie w czasie lockdownu musiały się zamknąć na długie miesiące lub działały wyłącznie w trybie dostaw. Pracownicy restauracji w większości przypadków utracili bezpośredni kontakt z klientami, co wpłynęło też na politykę "tipowania".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Filipem Bittnerem

Portal jednak znalazł jeszcze jedno tłumaczenie zmiany podejścia wśród "zetek". Są oni najmłodszym, a zarazem najmniej zamożnym pokoleniem funkcjonującym na rynku pracy (a już dziś mówi się, że nigdy nie osiągną statusu materialnego swoich dziadków i rodziców). W związku z tym mają mniej pieniędzy, by je wydać. A zamiast wykreślić ze swoich wydatków wypad do knajpy, będą raczej skąpi przy napiwkach.

Napiwkowy problem jest większy

"Napiwkowy problem" zresztą nie dotyczy wyłącznie "zetek". Ponad 40 proc. dorosłych Amerykanów powiedziało bankrate.com, że ma problem z faktem, że firmy przerzucają na klientów obowiązek wynagrodzenia swoich pracowników, zamiast zapewnić im wyższe pensje.

30 proc. spośród 2437 osób biorących udział w sondażu stwierdziło, że kultura napiwków wymknęła się spod kontroli. Co ciekawe, największy odsetek z nich stanowią... baby boomerzy (33 proc.). To te same osoby, które najczęściej dają napiwki.

Pewna grupa, która stale zresztą rośnie, uważa, że firmy przesadzają z żądaniem napiwków. Krytykują np. fakt, że napiwki można zostawić w kasie samoobsługowej, o czym już pisaliśmy w money.pl, czy np. za sprawą ekranu dotykowego umieszczonego obok kasjera. Klienci mówią, że jest to "szantaż emocjonalny" i żerowanie "na poczuciu winy".

Pokolenie Z ma własne argumenty na brak napiwków

Jeden z przedstawicieli generacji Z skrytykował zresztą takie działanie na TikToku. Na filmiku zamieszczonym na portalu stwierdził, że nie da kasjerowi napiwku "tylko dlatego, że odwrócił iPada", by on, klient, mógł nacisnąć przycisk.

Dla mnie to po prostu (wina – przyp. red.) firmy próbującej uciec od płacenia swoim pracownikom tego, na co oni zasługują – mają aktywa, by płacić więcej, ale po prostu nie chcą. Dają ci możliwość dawania napiwków, tę społeczną presję, by dawać napiwki – stwierdził autor filmiku.

Michael von Massow, profesor nadzwyczajny ekonomii żywności na University of Guelph w Kanadzie, stwierdził, że społeczne niezadowolenie może się wiązać z kosztami, które poniosą pracownicy. Klienci bowiem coraz bardziej będą zniechęcani do wręczania napiwków, a firmy zarazem nie będą się kwapić, by zasypać tę dziurę w budżetach zatrudnionych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(150)
WYRÓŻNIONE
Piotr
rok temu
Mi ktoś daje napiwki ? Nie - jestem wynagradzany przez firmę dla której pracuje. Dawanie napiwków bo kelner mało zarabia mało mnie interesuje. To wina jego pracodawcy że mało mu płaci. Niech płaci uczciwie, kelner niech uczciwie pracuje i uczciwie zarabia a nie oczekuje napiwków bo mało mu płacą. To jest paranoja która z okazjonalnej extra premii zrobiła stałe zobowiązanie. Przy okazji - podatki od tego płaci ?? :) Bo mi kradną je od każdej zarobionej złotówki. Kolejny kretynizm to doliczanie serwisu od 5 osób. Przychodzimy w 5 osób to wydamy i tak więcej więc więcej zarobią a nie że więcej zarobią i jeszcze dolicza 10-15%. Az odechciewa mi się korzystać z ich usług :(
???
rok temu
A dlaczego trzeba dawać napiwki kelnerom, a innym zawodom nie. Skąd ten zwyczaj.
Hogi
rok temu
Mają rację. Wynagrodzenie jest wypłacane przez PRACODAWCĘ. Na zachodzie zrobiła się moda, że nawet w sklepach wszędzie słoiki daj napiwek. Na automatach ostatnio również (czy chcesz "wspomóc") ...Nie nie chcę... Napiwek można wręczyć DOBROWOLNIE za wyjątkowo miłą lub uprzejmą obsługę. Ale nie obligatoryjnie "bo trzeba".
NAJNOWSZE KOMENTARZE (150)
Za co
6 miesięcy temu
Za co napiwek.... Za produkt z dolnej półki kupiony w hurtowni najtańszy, nawet w supermarkecie są droższe lepsze produkty niż serwuje się klientowi w knajpie....
rocznik 1957
11 miesięcy temu
Parę lat temu dawaliśmy z mężem napiwki 2 zł lub zaokrąglenie do pełnych kwot, ale nie więcej niż 5 zł i było dobrze. Potem, wraz z inflacją zostawialiśmy 5 zł. Teraz czasem dajemy 10 zł w restauracji i 5 zł przy dostawie, jeśli nie było opłaty za nią. Uważam, że przy obecnych cenach posiłków, cenach nieadekwatnych proporcjonalnie do ich jakości i wartości, to i tak dużo. Nie odwiedzamy 'wodotrysków', tylko znane nam karczmy lub bary poza miastem, przy trasie. Tam danie dnia kosztuje nawet poniżej 20 zł (koniec 2023 r.), ale bywa i 30 zł z zupą, a są to naprawdę dobre posiłki. To jest OK. Ale jeśli zwykłe drugie danie, żadne tam fiku-miku, tylko np. schabowy lub mielony z dodatkami, kosztuje już 40+ czy nawet 50+ zł, to jest to wyprawa jednorazowa. Gdy do tego siłą dolicza się serwis i dopiero na rachunku go widać, to na pewno jest to nasza ostatnia tam wizyta, żeby nie wiem jak smaczne było jedzenie. Za pracę należy się płaca, a nie darowizna od klienta i powinna ona stanowić część ceny. I tyle. Nam, emerytom, a wcześniej pracownikom, żaden klient darowizn nie daje. To my dajemy pracę, idąc co najmniej raz do lokalu i to nas należy za to szanować. Bo gdy nie ma klienta, to i knajpa padnie, co ostatni kowit pokazał.
szy
12 miesięcy temu
Ja tam nie daje żadnych napiwków kelnerom ew jak dać napiwek to dla kucharza
afasdf
rok temu
W USA napiwki sami doliczają do rachunku. Potrafią sobie doliczyć bez pytania nawet 20% ceny.
M.m
rok temu
I bardzo dobrze. Niech w końcu pracodawca w usa uwzględnia cenę za obsługę w końcowej cenie, a nie osobno trzeba się zrzucać na wypłatę dla pracownika. Nie rozumiem argumentu, że kelnerom mało płacą... podejrzewam, że podobnie zarabia kasjerka w markecie, ale jakoś jej napiwek się nie należy.
...
Następna strona