Tegoroczną Barbórkę górnictwo świętuje w zupełnie odmiennej sytuacji niż rok wcześniej, kiedy wywołany wojną w Ukrainie kryzys energetyczny poskutkował wzrostem międzynarodowych i krajowych cen węgla, a wprowadzenie embarga na węgiel z Rosji spowodowało brak wystarczającej ilości węgla opałowego. Sytuację uratował wówczas zlecony przez rząd import oraz program dystrybucji węgla przez samorządy.
Rok 2023 przyniósł ustabilizowanie sytuacji. Zarówno energetyka, jak i indywidualni odbiorcy mieli zapasy węgla, co obniżyło bieżący popyt i wpłynęło na spadek cen, w ślad za międzynarodowymi trendami - w końcu września w zachodnioeuropejskich portach węgiel energetyczny był aż o 65,1 proc. tańszy niż rok wcześniej.
W efekcie elektrownie zaczęły odbierać mniej węgla z kopalń, a indywidualni użytkownicy zmniejszyli zakupy węgla opałowego. Największy krajowy producent – Polska Grupa Górnicza (PGG) – przez większą część roku w kolejnych miesiącach więcej węgla wydobywał niż sprzedawał, co powodowało przyrost surowca na zwałach. Pod koniec września leżało tam ponad 3,8 mln ton niesprzedanego węgla, wobec niespełna 1,1 mln ton rok wcześniej. Dopiero jesienią doszło do zrównoważenia miesięcznej produkcji i sprzedaży.
Spadek cen węgla i luka na 7 mld zł
Rynek wymusił spadek cen węgla opałowego, który w sklepie internetowym PGG stał się dostępny od ręki. Zdynamizowanie sprzedaży przyniosła dopiero wprowadzona na przełomie listopada i grudnia specjalna dodatkowa obniżka ceny – spółka po raz pierwszy ogłosiła akcję "Black weeks"; nigdy wcześniej nie były potrzebne takie promocje, by sprzedawać węgiel opałowy.
Zmniejszona sprzedaż i ceny poskutkowały zmniejszeniem przychodów, co przy rosnących kosztach stworzyło w finansach PGG 5,5-miliardową lukę. W sumie, wraz z zapotrzebowaniem spółek Tauron Wydobycie i Węglokoks Kraj, chodzi o ok. 7 mld zł luki w budżetach, którą powinien uzupełnić budżet państwa. Wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły zapowiedział autopoprawkę do projektu budżetu państwa, gwarantującą na przyszły rok środki dla górnictwa z obligacji Skarbu Państwa.
Subwencjonowanie branży węglowej w postaci dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych umożliwia tzw. ustawa górnicza, która w ub. roku wdrożyła postanowienia zawartej w 2021 r. między rządem a górniczymi związkami umowy społecznej, regulującej zasady i tempo wygaszania górnictwa węgla energetycznego do końca 2049 roku. Założono, że w całym tym okresie, budżet może dopłacić do górnictwa nawet 100 mld zł.
W 2023 roku spółki węglowe nie korzystały z budżetowych dopłat, ma to jednak nastąpić w przyszłym roku. Ponadto resort aktywów przygotował projekt nowelizacji ustawy górniczej, m.in. wydłużającej odroczenie spłat zobowiązań PGG wobec ZUS i PFR do końca 2025 roku. Pierwotnie odroczenie obowiązywało do chwili notyfikacji programu dla górnictwa przez Komisję Europejską, ale nie dłużej niż do końca roku 2023.
Górnicy czekają na umowę społeczną
Komisja dotąd nie notyfikowała polskiego programu, opartego na umowie społecznej. Nowy rząd Donalda Tuska odziedziczy po przednikach dopięcie umowy społecznej z górnikami i gruntowne przemiany w energetyce.
Górnicy patrzą Tuskowi na ręce. "Nie mamy złudzeń"
Przed wyborami parlamentarnymi politycy Koalicji Obywatelskiej deklarowali, że będą respektować tę umowę i doprowadzą do jej szybkiej notyfikacji w KE. Gdyby ostatecznie do notyfikacji nie doszło, może pojawić się groźba zwrotu udzielonej już górnictwu pomocy.
Jak wskazuje prezes PGG Tomasz Rogala, aktualna produkcja węgla energetycznego w Polsce jest ok. 5 mln ton mniejsza od zakładanej w umowie społecznej sprzed 2,5 roku. Jego zdaniem, w tym tempie w ciągu kolejnej dekady cała produkcja krajowego węgla energetycznego spadnie do 20 mln ton rocznie. W ciągu ostatniej dekady w Polsce widać gwałtowny spadek produkcji węgla energetycznego - z 64,5 mln ton w roku 2013 do prawdopodobnie ok. 36 mln ton w tym roku, czyli o 44 proc.
2023 rok kopalnie Polskiej Grupy Górniczej zakończą produkcją ok. 2,5 mln ton mniejszą niż pierwotnie planowano - 21 mln ton, wobec ponad 22,5 mln ton rok wcześniej, a w przyszłym roku zaś może nastąpić dalszy spadek wydobycia, do ok. 20 mln ton. Powodem jest znacznie szybszy od prognozowanego spadek zapotrzebowanie na węgiel.
Ogółem w tym roku – jak wynika z danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu - w ciągu 10 miesięcy tego roku wielkość krajowego wydobycia węgla wyniosła ok. 39,7 mln ton wobec ponad 43,8 mln ton w ciągu 10 miesięcy 2022 r., a sprzedaż węgla sięgnęła ok. 37,7 mln ton wobec ok. 44,2 mln ton przed rokiem. Rok do roku wydobycie było mniejsze o ok. 9,3 proc. (4,1 mln ton), a sprzedaż o ok. 14,7 proc. (ok. 6,5 mln ton).
Inna sytuacja węgla koksowego
W segmencie węgla koksowego (wykorzystywanego do produkcji stali), którego największym europejskim producentem jest Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), sytuacja jest inna niż w węglu energetycznym, choć także tu 2023 rok przyniósł spadek cen i przychodów, a tym samym zmniejszenie zysku. Po trzech kwartałach br. Grupa JSW zarobiła netto niespełna 850 mln zł, wobec rekordowych ponad 7 mld zł zysku w całym roku 2022.
Jak wskazują dane ARP, w trzech kwartałach tego roku przychody całej branży węglowej spadły do 41,6 mld zł, wobec niespełna 43,2 mld zł rok wcześniej, w tym przychody ze sprzedaży węgla wyniosły ponad 28,1 mld zł, wobec prawie 30,3 mld zł w trzech kwartałach 2022. Wynik finansowy górnictwa węgla kamiennego netto przekroczył 3,9 mld zł, wobec ponad 8,1 mld zł rok wcześniej. Wynik ze sprzedaży węgla przekroczył 6 mld zł, wobec prawie 10,7 mld zł w trzech kwartałach 2022.