Główna stopa procentowa wzrosła o 0,75 p.p. do poziomu 6 proc. Jest to najwyższy od 2008 roku poziom. Czyli od upadku Lehman Brothers, który stał się symbolem wielkiego światowego kryzysu. To dziewiąta z rządu podwyżka. Narodowy Bank Polski próbuje w ten sposób opanować rosnącą inflację, która według ostatniego odczytu GUS, wynosi blisko 14 proc.
Tradycyjnie dzień po ogłoszeniu decyzji w sprawie stóp Adam Glapiński, prezes NBP, wystąpił na konferencji jej poświęconej. Jako główną przyczynę wysokiej inflacji wymienił inwazję Rosji na Ukrainę.
Podkreślił: - To jest prawdziwa wojna. Polska jest zanurzona w tej wojnie po uszy: gospodarczo, finansowo, informatycznie, politycznie. Wojna kosztuje. Jest trudna dla gospodarki - powiedział. - Ale oczywiście damy radę i w tych warunkach zachowujemy maksimum tego, co możemy zachować, jeśli chodzi o wzrost, panowanie nad inflacją, wynagrodzenia, miejsca pracy itd. I tak będzie - zadeklarował.
Prezes NBP - właściwa osoba na właściwym miejscu?
Szef banku centralnego znalazł chwilę, by odnieść się do powołania go na kolejną kadencję. - W tym miejscu chciałbym wyrazić wdzięczność i zadowolenie, że przyszło mi być odpowiedzialnym za Narodowy Bank Polski w tak trudnym czasie. To jest moja ostatnia misja, więc mogę powiedzieć, bez nadmiernej skromności, ale też próżności, że jestem właściwym prezesem na tak trudny czas. Podobną opinię mam o tym rządzie - stwierdził Adam Glapiński.
NBP wyjaśnił pośrednio, dlaczego uważa siebie i obecny rząd we właściwym czasie i miejscu. Jego zdaniem są "odporni na różnego rodzaju naciski".
- Nie było żadnej pochopnej decyzji, wymuszonej decyzji, słabości. Żadnego nastawienia na poklask. Nie jesteśmy ani probankowi, ani antybankowi. Nie jesteśmy nadmiernie prokonsumenccy ani antykonsumenccy. Dbamy o to, co konstytucja i ustawy od nas wymagają - powiedział Adam Glapiński.