Decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej od 1 września wraca stacjonarna edukacja. Otwarte zostaną także te szkoły niepubliczne, które mają siedzibę w czerwonych strefach - czyli tych, w których obowiązuje zwiększony reżim sanitarny.
- Zgodnie z ustaleniami MEN i oczekiwaniami rodziców od 2 września rozpoczynamy naukę w formie tradycyjnej, stacjonarnej, z zachowaniem wszystkich rygorów sanitarnych i organizacyjnych. Za nauką stacjonarną opowiedziało się 80 proc. rodziców - mówi Zbigniew Małek, dyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I Stopnia w Nowym Sączu. Nowy Sącz i powiat nowosądecki znajdują się właśnie na obszarach objętych czerwoną strefą.
Do stacjonarnej edukacji wracają też szkoła podstawowa oraz liceum ogólnokształcącego Jezuickiego Centrum Edukacji w Nowym Sączu.
- Biorąc pod uwagę obowiązujące rozporządzenia ministerstwa edukacji oraz wytyczne i zalecenia Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego, dostosowaliśmy rozwiązania związane z organizacją pracy szkoły do trybu normalnego - wyjaśnia o. Paweł Brożyniak, dyrektor Jezuickiego Centrum Edukacji.
- Wyznaczyliśmy ciągi komunikacyjne, stałe pomieszczenia dla klas, ograniczyliśmy ruch na korytarz, strefy rodzica oraz interesantów, zainstalowaliśmy dozowniki z płynami do dezynfekcji rąk, zaopatrzyliśmy kadrę w maseczki oraz przyłbice. Szkoła dostała profesjonalne oczyszczacze powietrza - dodaje.
Wirtualna rzeczywistość
Prywatne szkoły przygotowane są jednak na ewentualną konieczność przejścia w tryb pracy zdalnej bądź naukę hybrydową.
- Zainstalowaliśmy kamery transmisyjne, które zintegrowane są z monitorami interaktywnymi w każdej sali. Uczniowie przebywający w domu, bez względu na wariant nauki, będą mogli uczestniczyć w transmisji lekcji, a dzięki platformie Google Classroom udział ten będzie interaktywny - mówi Zbigniew Małek z Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I St. w Nowym Sączu.
- Oprócz tego, do nauczania stacjonarnego lub hybrydowego włączamy elementy wirtualnej rzeczywistości. Posiadamy gogle systemu ClassVR oraz dostęp do specjalnego portalu edukacyjnego z 800 filmami i zdjęciami - dodaje Małek.
Prywatne placówki dobrze wykorzystały ostatnie miesiące na przygotowanie się do ewentualnego powrotu do edukacji zdalnej. Nauczyciele biorą udział w szkoleniach, kupowany jest nowy sprzęt. Ale o ten już wcześniej nie było trudno. Nauczyciele w prywatnych szkołach na co dzień pracują na komputerach, dzieci korzystają z iPadów, a lekcje mają charakter interaktywny. Szkoły uczyły się też na bieżąco reagować na potrzeby uczniów.
W Prywatnej Szkole Podstawowej Leonarda Piwoni w Szczecinie plan spotkań w trakcie nauki zdalnej dopasowano do potrzeb rodziców i uczniów. Szkoła wyposażyła nauczycieli w iPady, kupiła aplikacje i zorganizowała szkolenia z ich korzystania.
Na razie szkoły nastawiają się na edukację stacjonarną bądź hybrydową. W Prywatnej Szkole Podstawowej Montessori "Harmonia" w Poznaniu dopuszcza się na przykład możliwość transmitowania zajęć lekcyjnych dla uczniów, którzy, ze względu na znajdowanie się w grupie ryzyka, nie będą mogli uczęszczać do placówki.
Tablety i komputery dla szkół publicznych
Szkoły prywatne są w lepszej sytuacji niż publiczne. Mają przede wszystkim bardziej nowoczesny sprzęt i więcej pieniędzy. Szkoły publiczne zdane są na pomoc rządu. Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło dwa programy dofinansowania sprzętu dla szkół - Zdalna Szkoła oraz Zdalna Szkoła+. - Nabór wniosków w programie Zdalna Szkoła już się zakończył. Nabór w programie Zdalna Szkoła+ trwa do 30 września - informują przedstawiciele resortu.
W ramach Zdalnej Szkoły wypłaconych zostało 184,3 mln zł środków. To pozwoliło na kupno - szacunkowo - 180 tys. sztuk sprzętu. W ramach Zdalnej Szkoły+ do szkół popłynęło 148,8 mln zł, a liczba zakupionego sprzętu szacowana jest na 66 tys. Szkoły dostaną też wkrótce od NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa Państwowy Instytut Badawczy) 30 tys. tabletów w ramach projektu Ogólnopolska Sieć Edukacyjna. Koszt tego działania to 49 mln zł.
To jednak kropla w morzu potrzeb. Jak wynika z danych GUS, w roku szkolnym 2018/2019 do szkół podstawowych, gimnazjów, szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych uczęszczało 4,9 mln uczniów.
Szkołom z pomocą w zdalnej edukacji przyszło i nadal przychodzi Google. – We współpracy z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów oraz GovTech Polska, Google bezpłatnie udostępnił zestaw narzędzi do zdalnej edukacji - G Suite dla Szkół i Uczelni. Dla wielu szkół był to pierwszy kontakt z takimi rozwiązaniami. Aby pomóc im w sprawnym opanowaniu narzędzi, już kilka dni po zamknięciu placówek oświatowych, uruchomiliśmy program dedykowanego wsparcia dla szkół - Google Internetowe Rewolucje dla Edukacji - słyszymy w Google.
W ramach projektu zorganizowanych zostało 250 indywidualnych konsultacji dla dyrektorów i nauczycieli, przeprowadzone zostały też szkolenia i webinary, z których skorzystało ponad 10 800 nauczycieli i administratorów IT.
Nawet najlepszy sprzęt nie pomoże
Z doświadczenia dyrektorów wynika jednak, że nawet najlepszy sprzęt nie zastąpi dzieciom edukacji stacjonarnej.
- Edukacja zdalna w naszym wykonaniu była na bardzo wysokim poziomie. Uczniowie i rodzice bardzo ją chwalili. Jesteśmy przygotowani do przejścia w ten tryb. Jednak po kilku miesiącach edukacji zdalnej widzimy, że ten system jest bardzo trudny dla dzieci i na dłuższą metę nasi uczniowie potrzebują interakcji społecznych i relacji rówieśniczych, a niestety tego przez komputer nie da się zapewnić - mówi Agnieszka Olszewska, twórczyni i dyrektorka Polsko-Angielskiej Szkoły Podstawowej Edison.