Budżet państwa ma dopłacać do redukcji mocy produkcyjnych w kopalniach, które będą stopniowo zamykane do końca 2049 roku – przewiduje podpisana właśnie umowa górników z rządem. Pracownicy kopalń mają dostać ustawowe gwarancje pracy do emerytury.
Cztery lata przed emeryturą będą mogli iść na urlop z pensją w wys. 80 proc. (w odniesieniu do kwoty, jaką dostaliby na zwykłym urlopie). Ci, którzy będą zbyt młodzi, by iść na emeryturę, dostaną 120 tysięcy złotych (netto) odprawy. Wynegocjowano też wielkość podwyżek w kopalniach na najbliższe cztery lata.
Porozumienie przewiduje ponadto warte łącznie ponad 16 mld zł inwestycje w czyste technologie węglowe oraz powołanie specjalnego Funduszu Transformacji Śląska z 500-milionowym kapitałem początkowym i gwarancjami na kolejny miliard złotych.
Według lidera śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominika Kolorza, zatrudnienie górników i osłony socjalne zagwarantowano w umowie na – jak mówił – "naprawdę bardzo, bardzo wysokim poziomie".
- Życzyłbym każdej branży w Polsce, żeby w momencie likwidacji (…) takie zabezpieczenia miała” – podsumował lider regionalnej "Solidarności".
Przed ostatecznym podpisaniem dokument muszą jeszcze zaakceptować organy statutowe poszczególnych związków – związane z tym procedury zajmą prawdopodobnie około dwa tygodnie. Później – aby umowa weszła w życie – powinna zaakceptować ją Komisja Europejska.
Ekolodzy: to mydlenie oczu
– Porozumienie rządu ze związkowcami jest niczym innym jak mydleniem oczu społeczeństwu i umyciem rąk od odpowiedzialności za sprawiedliwą transformację sektora węglowego w Polsce – komentują przedstawiciele Greenpeace, oceniając, że aby zapobiec katastrofie klimatycznej i zachować szansę na osiągnięcie celu porozumienia paryskiego, Polska i inne kraje uprzemysłowione powinny odejść od węgla najpóźniej do 2030 r.
– Tylko w 2020 r. górnictwo wygenerowało ponad 4,3 mld zł straty. Porozumienie zakłada kolejną pomoc publiczną na utrzymywanie nierentownych kopalń, a dopłacanie do działania kopalń jest niezgodne z prawem unijnym. Trudno sobie wyobrazić, żeby Komisja Europejska miała zrobić wyjątek dla polskiego rządu – mówi szefowa zespołu Klimat i Energia w Greenpeace, Joanna Flisowska.
– Wygląda na to, że ta hucpa jest po to, by rząd mógł zrzucić odpowiedzialność za zamykanie kopalń na "złą Unię”. To cyniczne i nieodpowiedzialne zachowanie ministra Sasina – dodaje.