Specjaliści spodziewali się, że rosyjska napaść i prowadzona od roku wojna obronna spowoduje spadek PKB Ukrainy o 14,1 proc. Rzeczywisty wynik okazał się być o 3,6 punktu procentowego lepszy. - Takie dane świadczą o tym, że gospodarka Ukrainy dostosowuje się do wojennych realiów i odbudowuje szybciej, niż prognozowano - oceniła Julia Swyrydenko, cytowana na stronie internetowej resortu gospodarki.
Minister dodała, że między czwartym kwartałem 2022 roku a pierwszym 2023 PKB Ukrainy urósł o 2,4 proc. - Wszystko to staje się możliwe m.in. dzięki międzynarodowej pomocy udzielanej przez kraje partnerskie - podkreśliła minister, cytowana przez portal Ekonomiczna Prawda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rok ogromnych strat
Przypomnijmy, że rosyjska inwazja na Ukrainę zaczęła się 24 lutego 2022 roku. W danych za pierwszy kwartał ubiegłego roku po raz pierwszy wojna odcisnęła więc swoje piętno. W całym 2022 roku produkt krajowy brutto skurczył się w 2022 roku o 29,1 proc. w porównaniu z rokiem 2021 - wynika z danych ukraińskiego urzędu statystycznego. Wartość ukraińskiego eksportu zmalała w ubiegłym roku o 35 proc., a przemysł stalowy - jedna z głównych gałęzi gospodarki - zmniejszył produkcję o 71 proc.
Jednak pomimo działań wojennych i obiektywnych trudności takich jak przerwy w dostawie prądu, biznes na Ukrainie się rozwija - zwracali uwagę w maju eksperci ośrodka analitycznego Opendatabot. Jak wynika z ich raportu, na początku kwietnia 2023 roku liczba zarejestrowanych firm jednoosobowych wynosiła prawie 2 mln, a małych i średnich przedsiębiorstw - ponad 1,2 mln.
Wielki cios w rolnictwo
Ukraina, której gospodarka w dużej mierze zależy też od rolnictwa, musi się teraz zmierzyć z nowym problemem, wykreowanym przez Rosjan. Minister rolnictwa Mykoła Solski wypowiedział się w piątek na antenie ukraińskiej telewizji na temat skutków katastrofalnej powodzi na południu kraju i obniżenia się poziomu wody w Zbiorniku Kachowskim, czyli konsekwencji wysadzenia przez rosyjskie wojska zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce.
- Powierzchnia gruntów, które nie będą mogły zostać w pełni wykorzystane do celów rolnych, to nawet nie pół miliona hektarów, jak wcześniej zakładaliśmy, ale 1-1,5 miliona. Przywrócenie systemu nawadniania potrwa od trzech do siedmiu lat. To powinien być priorytetowy cel. Nie jest to wyłącznie sprawa sektora rolnego i ekologii, ale też ważna kwestia społeczna - mówił Solski.
We wtorek władze w Kijowie informowały, że przed rosyjską inwazją systemy irygacyjne nawadniały na południu Ukrainy 584 tys. hektarów pól, z których rolnicy zebrali około cztery mln ton zbóż i nasion roślin oleistych. Zniszczenie tamy spowodowało, że 94 proc. systemów nawadniających w obwodzie chersońskim i 74 proc. w zaporoskim nie będzie w stanie przepompowywać wystarczającej ilości wody.
Z kolei wiceminister rolnictwa Taras Wysocki oznajmił w czwartek, że w wyniku powodzi Ukraina może stracić kilka milionów ton plonów, ponieważ bez źródeł nawodnienia nie można mówić o kontynuowaniu produkcji rolnej.
Rosjanie wysadzili zaporę na Dnieprze w Nowej Kachowce, która tworzy rozciągający się na 240 km Zbiornik Kachowski - powiadomiły we wtorek władze Ukrainy. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Woda zalała dziesiątki okolicznych osad.