Na razie takie pomysły wydają się drogą utopią. Mimo to w ostatnim czasie temat wraca jak bumerang. Coraz więcej krajów prowadzi również testy takich rozwiązań. W ostatnim czasie na taki eksperyment zdecydowała się m.in. Finlandia, teraz robią to Niemcy.
Na pierwszy rzut oka wydają się jednak absurdalne. Tymczasem, zdaniem ekspertów, w przyszłości mogą okazać się koniecznością. Powód? Technologiczna rewolucja, której jesteśmy świadkami powoli zmienia świat, jaki znamy.
Postępująca robotyzacja i cyfryzacja może np. wypchnąć z rynku pracy wiele zawodów. Jej skutkiem będzie także gwałtowne kurczenie się klasy średniej. Ogromna rzesza ludzi może zostać pozbawiona pracy a to będzie oznaczać konieczność zapewnienia im podstawowego bytu.
- Pomysł gwarantowanego dochodu wydaje się utopijny, bo wciąż nie wiadomo, jak miałby być finansowany. Natomiast ze względu na sytuację na rynku pracy i postępującą polaryzację oraz zanikanie zawodów średniego szczebla, a także procesy automatyzacji, politycy i eksperci szukają rozwiązań, które zapewniłyby każdemu bezpieczną egzystencję - mówi Paula Kukułowicz, analityk w zespole strategii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Instytut przygotował raport na ten temat. Eksperci założyli w badaniu określoną kwotę dochodu gwarantowanego w przeliczeniu na obywatela. Było to 1,2 tys. zł dla osoby dorosłej i 1,6 tys. zł na dziecko. Porównali te kwoty do obecnych wydatków państwa. Okazało się, że koszt programu wyniósłby Polskę 376 mld zł rocznie. Dla porównania całkowita kwota budżetu państwa zaplanowana w tegorocznej ustawie budżetowej wynosi 486,8 mld zł
- Możemy to porównać do 230 mld zł, które wydajemy na renty i emerytury. Dla porównania łączne wydatki socjalne państwa wynoszą 343 mld zł. Te kwoty są, więc podobne - komentuje Paula Kukułowicz.
Instytut zapytał także Polaków, co sądzą o pomyśle. - Większość odpowiedziała, że gdyby miała taki dochód, nie zrezygnowałaby z pracy. Na pytanie, co zrobiliby według nich inni, padały odpowiedzi, że raczej pewnie nie pracowaliby. Deklaracje są więc nie do końca wiarygodne - ocenia ekspertka.
GUS: pensje rosną. Kiedy zacznie spadać inflacja?
Z kolei w innych państwach sprawdzano, czy otrzymywanie dochodu gwarantowanego wpływa m.in. na wzrost umiejętności w znalezieniu pracy i chęć do pracowania. Eksperci założyli, że gwarantowany dochód sprawi, że ludzie będą lepiej się rozwijać, bo ich samopoczucie będzie lepsze.
- Eksperyment przeprowadzony w Finlandii pokazał jednak, że fakt, iż osoby otrzymywały taki dochód, nie zwiększał prawdopodobieństwa w znalezieniu przez nich pracy, w porównaniu z tymi, którzy nie dostali świadczenia - twierdzi Paula Kukułowicz.
Podczas pilotażu, który obecnie prowadzony jest w Niemczech, eksperci badają z kolei, czy dochód gwarantowany może funkcjonować jako np. dopłata do minimalnych zarobków.
Bezwarunkowy dochód podstawowy: Skąd pieniądze?
Zdaniem ekspertów jest jednak mała szansa, aby dochód gwarantowany został wprowadzony dla każdego. - Wszystkie badania zmierzają w kierunku znalezienia optymalnego rozwiązania. Chodzi także o "załatanie" luk obecnego systemu socjalnego, w którym są osoby, nie mające np. prawa do zasiłku dla bezrobotnych czy macierzyńskiego - wyjaśnia Paula Kukułowicz.
Według niej w wielu państwach pojawiają się inicjatywy wprowadzenia dochodu podstawowego dla określonych grup. - Skoro trudno sfinansować dochód dla każdego, to można go wprowadzić w węższym zakresie. Kryteria dochodu gwarantowanego dla dzieci spełnia także np. 500 plus - dodaje.
Wprowadzenie dochodu gwarantowanego wiąże się jednak ze znalezieniem źródeł jego finansowania. Jednym z nich miałoby być np. obcięcie wszystkich dodatków socjalnych.
- Jeżeli każdy obywatel otrzymałby świadczenie, to niekoniecznie trzeba byłoby wypłacać zasiłki. Z naszego badania wynika jednak, że Polacy są przywiązani do obecnych świadczeń. Nie chcieliby więc wprowadzenia programu, gdyby wiązał się z ograniczeniem dotychczasowych rozwiązań - podkreśla ekspertka.
Nie chcą dostawać pensji za nic
Ekonomista Marek Zuber uważa z kolei, że tego typu pomysły napotykają na społeczny opór. - Tę ideę próbowano m.in. wprowadzić w Szwajcarii. Odbyło się tam referendum i Szwajcarzy powiedzieli zdecydowane nie. Wolą sami wypracować środki na życie. - mówi.
Jego zdaniem dodatkową kwestią są koszty. - Proszę sobie wyobrazić, że np. dochód podstawowy w Polsce wynosi około 1 tys. zł dla każdego. Mamy blisko 17 mln pracujących i wypłacamy im gwarantowaną pensję przez 12 miesięcy. Skąd miałyby się wziąć na to środki? - pyta.
Dlatego, jego zdaniem, takie pomysły są hipotetyczne. Niebawem mogą jednak stać się realne. - Gdy maszyny i roboty zastąpią ludzi w wielu zawodach, wtedy temat dochodu gwarantowanego stanie się realny - ocenia Marek Zuber.
Jego zdaniem będzie on wówczas finansowany m.in. z tzw. podatku od robotów. - Firmy, które będą korzystały z robotów zamiast ludzi, będą musiały płacić podatki, które zasilą programy dla grup, które z powodu robotyzacji stracą pracę. Na razie to jednak pieśń przyszłości - dodaje Marek Zuber.
Powód? Zdaniem ekonomisty robotyzacja w skali świata nie postępuje tak szybko, jak prognozowali eksperci. Dodatkowo jej koszt jest ogromny, co powoduje, że pojawienie się modelu dochodu gwarantowanego to raczej kwestia dziesięcioleci.
Z informacji, które przekazało nam Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wynika, nasz rząd na razie nie prowadzi w tej dziecinie żadnych badań, a także ich nie planuje.