Olga ma 31 lat. Przyjechała do Polski w lutym, zaraz po inwazji Rosji na jej kraj. Z zawodu jest grafikiem komputerowym. Na Ukrainie ukończyła Narodową Akademię Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie na kierunku projektowanie graficzne. W wolnych chwilach od nauki malowała ściany w mieszkaniach na zamówienie.
Dziś projektuje dla jednej z sieci sklepów w Ukrainie. Mówi, że to praca jej marzeń. Zarabia 22,5 tys. hrywien miesięcznie (ok.2,8 tys. zł). Jest szczęśliwa, że może ją wykonywać zdalnie. Ma małe dziecko – 3. letniego synka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od pół roku pomaga jej brat, który wynajmuje mieszkanie pod Warszawą. Przyjechał do Polski przed wojną za pracą.
Co będzie dalej? Nie wie. W nieskończoność, nie będzie mu przecież siedziała na głowie. Dorzuca się do rachunków.
Kobiety w szpagacie: wracać czy zostać?
Przyznaje, że jest rozdarta – życie w Polsce jest drogie, ale chciałaby bezpiecznej i dobrej przyszłości dla swojego dziecka. W Ukrainie zostawiła rodziców, przyjaciół i partnera. Nie ma dnia, by nie myślała o powrocie do domu.
Iryna ma 25 lat. Pochodzi z małego miasteczka w kontrolowanej przez Rosjan południowej części kraju. Jest tłumaczką. Zna dobrze angielski i niemiecki. Bez problemu mogłaby znaleźć pracę wszędzie, nie tylko w Polsce, ale jednak nie. Nie rzuciła na razie pracy w Ukrainie.
Mieszka od pół roku we Wrocławiu i przez internet wysyła tłumaczenia na Ukrainę. Zarabia miesięcznie ponad 23 tys. hrywien (ok. 2,9 tys. zł).
Kilka dni temu rozmawiała z ojcem przez telefon. Powiedział jej, że nie mają już przydomowego ogródka. Spadł tam rosyjski pocisk. Coraz częściej myśli o emigracji do Kanady i zabraniu tam rodziców.
Swietłana skończyła 24 lata. W ubiegłym roku zrobiła magisterkę z fizyki i matematyki na Wydziale Fizyki i Matematyki w Narodowym Pedagogicznym Uniwersytecie Dragomanowa w Kijowie. Wyszła za mąż i zaczęła uczyć dzieci w szkole.
Przed wojną mieszkała w małej miejscowości Browary k. Kijowa. 24 lutego – podobnie jak miliony jej rodaków – wraz z matką i młodszym rodzeństwem uciekli do Polski. Ojciec i mąż zostali w kraju. Służą w armii.
Swieta nie opuściła ukraińskiej szkoły, w której pracowała przed wojną. Wciąż naucza. Zajęcia odbywają się przez internet. Jej uczniowie rozsiani są po całej Polsce. Część z nich wróciła już na Ukrainę.
Jej zarobki to ok. 11 tys. hrywien miesięcznie (1,4 tys. zł). Gdyby nie oszczędności i pomoc rodziny – byłoby jej w Polsce bardzo ciężko związać koniec z końcem.
Gąszcz przepisów, można się zgubić
W myśl polskich przepisów: Olga, Iryna i Swieta pracują dla ukraińskich pracodawców nielegalnie. Ustawa z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa - zwana specustawą - nic o statusie takich osób nie mówi. Obowiązuje je więc ustawa o promocji zatrudnienia. A ta nakłada na takie osoby – o ile wykonują one pracę w Polsce dłużej niż przez 30 dni – obowiązek posiadania zezwolenia na pracę typu E.
Tymczasem żadna z opisanych wyżej kobiet takiego pozwolenia nie ma. Żadna też nie jest w delegacji służbowej, bo to nie pracodawca je tu przysłał, ale rosyjska armia.
Na tym nie koniec. Zgodnie z przepisami krajowymi i międzynarodowymi, uchodźczynie, które przekroczyły 24 lutego polsko-ukraińską granicę i od tamtego czasu nie wyjeżdżały z Polski, a pracowały cały czas zdalnie dla swojego ukraińskiego pracodawcy, od 25 sierpnia (czyli po 183 dniach pobytu w Polsce) stają się polskimi rezydentkami podatkowymi i tutaj podlegają obowiązkowi podatkowemu.
Z tym faktem wiąże się obowiązek rozliczenia się z podatku dochodowego i to uwzględniając wszystkie dochody z okresu całego pobytu w Polsce wstecz. Osoby, które wjechały do Polski 24 lutego powinny rozliczyć się najpóźniej do 20 września składając odpowiednie rozliczenie.
Jednak, jak wynika z pisma z 6 lipca br. Ministerstwa Finansów do ukraińskiej organizacji Better Regulation Delivery Office, rząd polski pozwoli uchodźcom pracującym zdalnie z Polski dla ukraińskich pracodawców wybrać sobie korzystniejsze opodatkowanie do rozliczenia.
"Jeśli chodzi o mieszkańców Ukrainy w Polsce, zapewniam o bardzo elastycznym i indywidualnym podejściu polskich organów podatkowych. Generalnie rzecz biorąc, co do zasady nie negujemy możliwości utrzymania centrum żywotnych interesów na Ukrainie w czasie wojny.
Ponadto mając na uwadze szczególne potrzeby ukraińskich podatników, wprowadziliśmy specjalną regulację dla obywateli Ukrainy, która pozwala im na ich wniosek wybrać opodatkowanie, ponieważ byliby polskimi rezydentami podatkowymi" – pisze Jakub Jankowski z Departamentu Podatków Ministerstwa Finansów.
Jak dalej tłumaczy ukraińskim władzom polski urzędnik, to specjalne traktowanie jest dobrowolne i jest dostępne tylko w okresie od 24 lutego 2022 r. do 31 grudnia 2022 r.
I tylko dla tych Ukraińców, którzy podlegają pod specustawę, czyli są uchodźcami wojennymi. "Ci obywatele ukraińscy mają swobodę wyboru tego szczególnego traktowania, aby być opodatkowanym w sposób korzystniejszy niż na zasadach ogólnych" – wskazuje Jankowski.
Innymi słowy, do końca tego roku podatkowego osoby, które są uchodźcami wojennymi – i tylko te – o ile złożą oświadczenie, że pracują zdalnie dla nierejestrowanego w Polsce podmiotu ukraińskiego i w swoim kraju odprowadzają podatek dochodowy – nie zapłacą go już w Polsce. Polska zrzeka się tym samym poboru tych podatków na rzecz strony ukraińskiej.
Jednak Ministerstwo Finansów w mailu przesłanym do nas w środę ( 7 września) podkreśla, że ich pismo do strony ukraińskiej nie daje jakichkolwiek podstaw do stwierdzenia, że "rząd polski pozwoli uchodźcom pracującym zdalnie z Polski dla ukraińskich pracodawców wybrać sobie korzystniejsze opodatkowanie do rozliczenia".
"Pismo to zawiera jedynie ogólne informacje dotyczące zasad ustalania rezydencji podatkowej w Polsce" - czytamy w komunikacie biura prasowego MF.
"Informacje opublikowane na stronie BRDO dotyczące zasad opodatkowania obywateli Ukrainy pracujących zdalnie z Polski dla ukraińskich pracodawców nie były autoryzowane przez Ministerstwo Finansów i stanowią jedynie opinię tej organizacji. Informacje te są daleko idącą nadinterpretacją zasad rezydencji podatkowej przedstawionych przez Ministerstwo Finansów w odpowiedzi udzielonej tej organizacji" - podkreślają urzędnicy Ministerstwa Finansów.
Jak dodają, uchodźców z Ukrainy, którzy pracują w Polsce dla swoich ukraińskich pracodawców obowiązują polskie przepisy podatkowe oraz polsko- ukraińska umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania.
"Jeżeli ukraiński rezydent podatkowy wykonuje pracę najemną na terytorium Polski, a jego wynagrodzenie jest wypłacane przez ukraińskiego pracodawcę, który nie posiada w Polsce zakładu albo stałej placówki, jest zobowiązany do zapłaty podatku w Polsce jeśli jego pobyt przekroczy 183 dni w roku kalendarzowym.
W takiej sytuacji opodatkowaniu w Polsce podlega całość jego dochodów związanych z pracą najemną wykonywaną na terytorium Polski, czyli także dochody osiągnięte przed przekroczeniem progu 183 dni pobytu w Polsce" - czytamy w mailu biura prasowego.
Jak wielu Ukraińców może to dotyczyć? Z informacji uzyskanych w Urzędzie pracy m. st. Warszawy wynika, że na 4318 zarejestrowanych tam Ukraińców, aż 1021 to osoby poszukujące pracy, którym nie przysługuje status osoby bezrobotnej, gdyż są one zatrudnione wciąż w Ukrainie. To osoby pracujące z Polski zdalnie.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl