Ukraińskie władze planują pożegnać się ze starymi normami pracy, bo są "archaiczne". Obowiązujący od 51 lat w Ukrainie Kodeks pracy to zlepek sowieckich i postsowieckich przepisów i norm, które mają się nijak do rynkowej rzeczywistości – przekonują ukraińskie władze.
Rząd w to miejsce proponuje nowy, bardzo zwięzły kodeks, który ma tylko dziewięć działów i 98 artykułów. Wiele nowych przepisów wzorowanych jest na zachodnich rozwiązaniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Są kontrowersje
Najwięcej kontrowersji wzbudza zalegalizowanie w Ukrainie tzw. umów zerogodzinowych. To bardzo wygodna dla pracodawców elastyczna forma zatrudnienia, w której pracownik nie ma zagwarantowanej pracy – pracuje tylko, jeśli jest praca i tylko za przepracowane godziny dostaje wynagrodzenie.
Zgodnie z nowymi przepisami, proponuje się, aby pracodawcy, którzy zdecydują się na skorzystanie z opcji umowy zerogodzinowej, mogli wzywać do pracy pracowników do woli, chociaż umowy muszą określać sposób i minimalne ramy czasowe informowania pracownika o pracy oraz czas reakcji pracownika na wyrażenie zgody lub odmowy podjęcia pracy.
Przepisy stanowią również, że osoby zatrudnione na tych nowych umowach muszą mieć zagwarantowane co najmniej 32 godziny pracy miesięcznie, a odsetek pracowników zatrudnionych na umowach zerowych w danej firmie nie może przekraczać 10 proc.
Poza tym pracodawcy mają zyskać prawo do zwolnienia pracownika przebywającego na urlopie lub zwolnieniu lekarskim, a także zwolnienia kobiet w ciąży i na urlopie macierzyńskim. Jednocześnie pracodawcy nie będą zobowiązani do wypłaty zwalnianym należnych im odpraw.
Teraz to wszystko jest możliwe tylko w przypadku likwidacji przedsiębiorstwa.
Ponadto proponuje się zmniejszenie wymiaru płatnych urlopów, anulowanie dodatkowych urlopów dla m.in. matek wielodzietnych oraz uczestników działań wojennych i mieszkańców Czarnobyla.
Roszczenia pracowników wobec pracodawcy np. za niewykorzystany urlop wypoczynkowy lub inne należne świadczenia pracownicze mają wygasać już po dwóch latach od ich zapadalności - teraz można ich dochodzić bezterminowo.
Wynagrodzenia pracowników nie będą też podlegały obowiązkowym waloryzacjom, jak jest to obecnie.
W projekcie pojawia się również nowy "urlop na własny koszt". Ustawodawca zakłada, że pracownik może nagle zachorować (od jednego do trzech dni) bez przedstawienia pracodawcy dokumentów potwierdzających chorobę, ale za te dni nie otrzyma wynagrodzenia.
Niektóre firmy już są poza prawem
Przed wejściem w życie nowego Kodeksu pracy obowiązują już przepisy, które można określić jako "mały Kodeks pracy". Mowa tu o ustawie dotyczącej "uproszczenia regulacji stosunków pracy w zakresie małych i średnich przedsiębiorstw oraz zmniejszenia obciążeń administracyjnych związanych z działalnością gospodarczą".
Jej zapisy obowiązują od 19 sierpnia 2022 r. i praktycznie znoszą dotychczasowy Kodeks pracy dla 70 proc. ukraińskich firm - tyle jest małych i średnich firm na Ukrainie w stosunku do ogółu przedsiębiorstw.
Ustawodawca przewidział bowiem, że strony umowy o pracę w małych i średnich firmach będą mogły ją swobodnie kształtować zarówno w zakresie nawiązywania, jak i rozwiązywania stosunku pracy, wynagradzania, standardów pracy, premii, nagród, odszkodowań, a także norm czasu pracy.
Rządząca w Ukrainie partia Sługa Narodu argumentowała, że "skrajna nadmierna regulacja zatrudnienia jest sprzeczna z zasadami samoregulacji rynku i nowoczesnego zarządzania personelem".
Związki zawodowe biją na alarm
Innego zdania na temat nowego prawa pracy jest Federacja Związków Zawodowych Ukrainy, która zaalarmowała Międzynarodową Organizację Pracy oraz europejskie związki zawodowe, że uchwalona ustawa "narusza międzynarodowe standardy pracy".
Do protestu przeciwko nadmiernej liberalizacji prawa pracy na Ukrainie włączyła się również polska NSZZ "Solidarność", interweniował przewodniczący Piotr Duda, ale niewiele to dało.
Teraz, kiedy procedowana jest nowa ustawa O pracy, Federacja znowu zapowiada, że będzie przekonywać prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, by jej nie podpisywał.
Opiniując ten projekt, związkowcy napisali, że łamie on Konstytucję Ukrainy. Jako przykład wskazano, że szczególne grupy pracownicze takie jak: młodociani i kobiety nie są w nowych przepisach w ogóle chronieni.
Jedno z głównych zadań regulacji państwowej, polegające na zapewnieniu przyzwoitych warunków pracy i przeciwdziałanie ubóstwu wśród ludzi pracujących, nie jest zrealizowane - czytamy w komentarzu związkowców.
Podkreślają oni, że projekt ustawy narusza postanowienia międzynarodowych aktów ratyfikowanych przez Ukrainę, zwłaszcza konwencji i rekomendacji MOP, jak i dyrektyw UE dotyczących stosunków społecznych i pracowniczych, które Ukraina zobowiązała się wdrożyć w drodze do członkostwa w Unii. Chodzi tu o takie zagadnienia, jak minimalny wiek zatrudnienia, pracę dzieci, zwalnianie pracowników czy stawkę minimalną.
Federacja ostrzega, że po wejściu w życie nowej ustawy dojdzie do masowego łamania praw pracowniczych i ucieczki wykwalifikowanych pracowników z ukraińskiego rynku pracy. Związkowcy rekomendują, aby prace nad ustawą monitorowały organizacje międzynarodowe oraz ukraińscy naukowcy i eksperci prawa pracy.
W rozmowie z serwisem openDemocracy Nataliia Łomonosowa analityczka ukraińskiego think tanku Cedos, ostrzegła, że obie ustawy dotyczące pracy mogą jeszcze bardziej pogorszyć i tak już trudną sytuację społeczno-gospodarczą Ukraińców.
Rosyjska inwazja doprowadziła do przesiedlenia co najmniej 7 mln ludzi na terytorium samej Ukrainy, m.in. z powodu poważnego kryzysu gospodarczego, który mocno uderzył w rodziny i jednostki. Jednocześnie Bank Światowy przewiduje, że gospodarka Ukrainy skurczy się w tym roku aż o 45 proc.
Łomonosowa argumentowała, że Ukraińcy mają obecnie bardzo niewielki wybór pracodawców. – Liczba dostępnych wakatów jest nieproporcjonalna do liczby osób poszukujących pracy. Ludzie w tej chwili nie mają siły przetargowej, a związki zawodowe nie mogą ich chronić – powiedziała brytyjskiemu portalowi analityczka.
Z kolei ukraiński prawnik pracy George Sandul powiedział w rozmowie z openDemocracy, wprost, że ukraińscy posłowie wykorzystali rosyjską inwazję na ten kraj jako "furtkę do przeforsowania drastycznych zmian w prawie pracy".
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl