- Czekamy na rozporządzenie. Może w jakimś stopniu będziemy jednak mogli działać? – zastanawia się pani Ewa, menadżerka hotelu we Władysławowie.
To dylematy, które rozstrzygnąć będzie trzeba dopiero za kilka dni. Na razie wiadomo tyle: minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił na piątkowej konferencji prasowej, że w związku z nadal wysoką liczbą nowych zakażeń koronawirusem trzeba wprowadzić lockdown w województwie pomorskim.
O ile jednak do tej pory ograniczenia zaczynały obowiązywać w najbliższy weekend po ogłoszeniu, to tym razem rząd wyznaczył zamykanym branżom ośmiodniowy "okres przejściowy" - lockdown na Pomorzu zacznie obowiązywać w sobotę 13 marca.
- Pewnie będziemy w najbliższych dniach odwoływać rezerwacje, ale tli się nadzieja, że najbliższy tydzień okaże się dobry i liczba nowych przypadków spadnie na tyle, że jednak rząd wycofa się z ograniczeń – mówi pani Ewa.
Klienci coraz odważniej rezerwują noclegi
Przyznaje, że decyzja zakomunikowana przez ministra to cios, bo im więcej ciepłych dni, tym większe zainteresowanie noclegami. Obiekt, którym zarządza, w ostatnim miesiącu (dopiero od miesiąca mogą bowiem działać hotele) ani razu nie był zapełniony 50 proc., a więc tak, jak dopuszczają przepisy. Mimo wszystko lepsze to niż nic.
A teraz koniec nawet i z tym. Wszystkie obiekty noclegowe muszą pozostać zamknięte w dniach 13-20 marca. Co najmniej.
- Zaczęliśmy wychodzić jako tako na prostą, a teraz wracamy do punktu wyjścia - mówi pani Ewa.
- Najtrudniejsza w prowadzeniu biznesu jest niepewność. Nie mamy przecież pewności, jak długo potrwa zamknięcie. Gdybyśmy wiedzieli, że będą to dwa tygodnie, zrobilibyśmy zaplanowany remont części obiektu, jakoś tę przymusową sytuację próbowalibyśmy obrócić na swoją korzyść. A tak będziemy się bać zaczynać ten remont, bo a nuż po tygodniu ograniczenia już znikną? – mówi.
Nasza rozmówczyni ma jednak świadomość, że do ponownego ograniczenia działalności hoteli trzeba przywyknąć. Hotelarze z Warmii i Mazur - gdzie rząd już wprowadził lockdown - mają "wycięte z życiorysu" co najmniej trzy tygodnie, bo ograniczenia w województwie zaczęły obowiązywać 27 lutego. Podobny scenariusz może czekać więc także Pomorze.
- Na razie robimy swoje. W weekend będziemy mieć zajętych 30 proc. pokoi, tydzień też zapowiada się w normie, jeśli za normę przyjąć obecne warunki. Skoro 13 marca musimy się zamknąć, to się zamkniemy. Prawda jest taka, że i tak wiosną nie spodziewaliśmy się w naszym biznesie przełomu. Czekamy na długi weekend majowy i lato. Wierzymy, że wtedy sobie wszystko odbijemy – kończy optymistycznie.