Unijny system handlu uprawnieniami (ETS1) powstał w 2005 r., aby ograniczać emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Do tej pory za uprawnienia płacił tylko przemysł. Od 2027 r. ma się to zmienić.
Opłatami objęty zostanie transport oraz wszystkie budynki, w tym także całe mieszkalnictwo (budynki jednorodzinne i wielorodzinne). Mowa o ok. 6,5 mln domów w Polsce, co oszacowała niedawno "Rzeczpospolita" na podstawie danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O co dokładnie chodzi? ETS2 wprowadzi opłaty na kopaliny sprzedawane klientom indywidualnym do ogrzewania domów. Właściciele domów nie będą musieli bezpośrednio uiszczać dodatkowych opłat, bo pokryją je dostawcy paliw. Naiwnym byłoby jednak sądzić, że nie przeniosą kosztów na konsumentów. Na razie trudno przewidzieć, w jakim stopniu ETS2 uderzy w Polaków mieszkających w domach.
- Możemy jedynie szacować, że w przypadku rachunków za gaz ceny mogą wzrosnąć o ok. 20 proc. A jeśli chodzi o spalanie węgla, opłata może być wyższa i zwiększać koszty zakupu węgla do działających jeszcze kotłów węglowych nawet o 25 proc. - szacował w lutym Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła PORT PC.
Polski rząd chce powalczyć o przesunięcie terminu wprowadzenia tak dużej zmiany.
Oddalenie terminu wprowadzenia opłaty ETS2 miałoby sens, bo zdążymy z inwestycjami, ociepleniami budynków i programem 'Czyste Powietrze' - stwierdziła w rozmowie z PAP minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Szefowa resortu w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreśla, że odsunięcie opłaty ETS2 w czasie służyłoby np. temu, żeby jak najwięcej ludzi przeszło na inne formy ogrzewania. - Ocieplenie budynków jest bardzo korzystne, bo mniejsza emisja oznacza mniejsze opłaty. Jest to najlepsza recepta na zmniejszenie rachunków - podkreśla Pełczyńska-Nałęcz.
"Słuszny" kierunek zmian, ale potrzeba więcej czasu
Minister tłumaczy, że jeśli ktoś korzysta z centralnego ogrzewania lub ma pompę ciepła, to ETS1 jest już w nich zawarty.
Natomiast jeśli ma kocioł gazowy lub piec na węgiel, to w momencie wejścia w życie ETS2 jego rachunki za ogrzewanie wzrosną - wyjaśnia.
- Kierunek zmian jest słuszny, bo chodzi o to, żeby energetykę przestawiać na nowoczesną, konkurencyjną, czystą i dobrą dla zdrowia. Ale poprzedni rząd zgodził się w Unii na to, żeby już od 2027 r. wchodził kolejny krok, czyli ETS2. Przygotowania konsumentów i obywateli na tę opłatę postępowały bardzo wolno, chociażby dlatego, że z powodu zablokowania środków z KPO nie było koniecznych inwestycji - mówi szefowa MFPiR.
Pełczyńska-Nałęcz podkreśla, że pieniądze z opłat za emisję zostają w polskim budżecie, są w dyspozycji Polski, a UE przekazuje z tego tytułu dodatkowe fundusze.
Niektórzy mówią 'zostańmy przy węglu, po co modernizować', ale dzisiaj wydobycie węgla jest potwornie drogie. To nie jest tak, że pozostanie przy węglu, się komuś opłaca. Państwo polskie dopłaciło 7 mld zł w 2023 r. do wydobycia węgla. Warto rozumieć, że to jest najdroższa opcja - stwierdziła minister funduszy.
Po co nam Europejski System Handlu Emisjami?
ETS działa od 2005 r. Według danych Komisji Europejskiej emisja dwutlenku węgla (CO2) na terenie wspólnoty była w ubiegłym roku o ok. 47 proc. niższa niż 18 lat wcześniej i jest to zasługa m.in. Europejskiego Systemu Handlu Emisjami.
W ramach ETS przedsiębiorstwa muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, uwzględniając w ten sposób koszty środowiskowe. Limity z każdym rokiem stają są coraz niższe, co ma zachęcać do transformacji w kierunku niskoemisyjności i doprowadzić do osiągnięcia celów klimatycznych UE.
Każdemu z krajów członkowskich przysługuje pewna pula uprawnień, które podlegają regułom handlowym. W latach 2013-2023 do budżetu państwa wpłynęło dzięki temu 51 mld zł. To pieniądze, które powinny zostać wydane na zieloną transformację.