Analitycy Narodowego Banku Polskiego obliczyli, jaki był wpływ wzrostu cen energii w ostatnich latach na polską gospodarkę. Analizie przyjrzeli się eksperci banku Pekao. Wynika z niej, że wpływ agresji Rosji na Ukrainę był dla polskiej gospodarki wymierny i dotkliwy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
11-krotne podwyżki. Tak wzrosły ceny po napaści na Ukrainę
Jak podkreślają w swok raporcie, agresja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. spowodowała radykalny wzrost cen nośników energii na rynkach światowych.
Na przestrzeni kilku miesięcy ceny surowców energetycznych osiągnęły szczyty: w porównaniu z poziomami z 2019 r. cena gazu ziemnego wzrosła niemal 11-krotnie, prądu i węgla ponad pięciokrotnie, zaś ropy naftowej ponad 2-krotnie. Jak silny impuls kosztowy został wygenerowany przez tak silne i radykalne wzrosty cen energii i jaki był jego wpływ na poziom aktywności gospodarczej? - pytają autorzy analizy.
I wskazują na raport NBP opracowany z wykorzystaniem modeli makroekonomicznych.
Jak podkreślają autorzy opracowania, szoki podażowe na rynkach nośników energii cechują się znaczną amplitudą wahań cen, ale i trwają relatywnie krótko. Już w 2023 r. w krajowej gospodarce mogliśmy obserwować szybką dezinflację związaną z tym, że ceny nośników energii po okresie gwałtownych wzrostów zaczęły równie szybko opadać. Szybka dezinflacja nie oznacza jednak, że wystrzał cen w 2022 r. pozostał bez konsekwencji.
W ujęciu realnym skokowy wzrost kosztów energii związany z wojną na wschodzie doprowadził do obniżenia poziomu aktywności gospodarczej, zmniejszenia popytu na pracę i – w rezultacie – ograniczenia konsumpcji przez gospodarstwa domowe. Z kolei w ujęciu nominalnym – pomimo obecnie umiarkowanej dynamiki CPI – lata 2022-2023 pozostawiły Polskę z podwyższonym poziomem cen: indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych jest dziś o 43,79 proc. wyższy niż w 2019 r. - piszą
Skutki realne: Polska straciła 2,8 proc. PKB
Realne efekty negatywnego szoku podażowego na rynkach energetycznych zostały oszacowane przy pomocy modelu CGE (ang. Computable General Equilibrium).
Autorzy badania cytowanego przez Pekao – biorąc pod uwagę strukturę polskiej gospodarki i charakterystykę przepływów między jej poszczególnymi gałęziami – argumentują, że wzrost relatywnych cen importowanych nośników energii nie jest w pełni kompensowany wzrostem wydobycia (relatywnie tańszych) krajowych nośników, co oznacza, że podaż nośników energii w krajowej gospodarce maleje, a ich cena wzrasta.
Podczas gdy gospodarstwa domowe i firmy próbują substytuować droższe nośniki energii tańszymi (np. gaz ziemny węglem kamiennym), wzrosty cen rozlewają się coraz szerzej, obejmując kolejne grupy surowców. Wreszcie inflacja cen energii przekłada się na ceny pozostałych dóbr i usług, co oznacza wyższe koszty produkcji, ograniczenie aktywności gospodarczej, spadek popytu na pracę, zmniejszenie dochodu gospodarstw domowych i spadek konsumpcji - piszą.
Całkowity efekt wzrostu cen gazu ziemnego, węgla i ropy naftowej autorzy badania szacują na 2,8 proc. PKB – o tyle więcej dóbr i usług mogłaby wytworzyć polska gospodarka, gdyby nie spowodowana agresją rosyjską inflacja cen energii. Najsilniejszym oddziaływaniem cechowały się ceny ropy naftowej (-1,3 proc. PKB), mimo że ich dynamika w latach 2022-2023 była i tak wyraźnie niższa od zmian cen pozostałych nośników energii. Najsłabszy efekt był związany z cenami węgla (-0,3 proc. PKB), prawdopodobnie ze względu na istniejące krajowe moce wydobywcze. Z kolei skalę konsumpcji utraconej w wyniku omawianych szoków autorzy badania szacują na -4,6 proc. wskazują.
Skutki nominalne: ceny wzrosły o 10,3 proc.
Jak wnioskują analitycy NBP cytowani w raporcie Peako, nominalne skutki szoku cen nośników energii oszacowano z wykorzystaniem tzw. rozszerzonego modelu Leontiewa. Rosnące ceny energii są w nim traktowane jako szok kosztów produkcji, który w oparciu o strukturę przepływów międzygałęziowych w polskiej gospodarce wpływa na wolumeny produkcji i ceny na rynkach poszczególnych dóbr i usług.
Zgodnie z obliczeniami autorów badania, wzrost cen nośników energii z 2022 r. wiązał się ze wzrostem cen w Polsce o 10,3 proc. względem scenariusza bazowego, zaś po uwzględnieniu dostosowań po stronie płac (założono stagnację płac realnych, czyli nominalną indeksację do inflacji) wzrost cen oszacowano na 15,4 proc. Obliczenia abstrahują również od dostosowań marż (założono zerową elastyczność cenową popytu), zmian w technologii produkcyjnej i aktualizacji oczekiwań inflacyjnych – szoki cenowe z 2022 r. zinterpretowano jako czyste wzrosty kosztów produkcji, które następnie "rozlewają" się po gospodarce - czytamy w analizie.
Gradzewicz et al. (2024) pokazują wysokie koszty szoku podażowego związanego z agresją Rosji na Ukrainę: wzrost cen nośników energii w 2022 r. zabrał Polsce 2,8 proc. PKB i pozostawił ceny wyższe o ponad 15 proc. Skala kosztów poniesionych przez polską gospodarkę wiąże się z jej strukturą, w tym z wysokim udziałem importu na rynkach surowców energetycznych (a zwłaszcza węgla).