Japonia, trzecia gospodarka świata i trzeci największy inwestor zagraniczny w Polsce spoza krajów europejskich mierzy się aktualnie ze sporymi problemami. Pierwszym jest słaba waluta.
Słaby jen i rosnąca inflacja
Na początku wojny jeden dolar kosztował ok. 115 jenów. We wtorek kurs wymiany dolara przekroczył 146 jenów.
Obecnie w Japonii jest najsłabszy kurs jena względem dolara amerykańskiego od prawie 24 lat. Mówi się już o konieczności interwencji rządu - tłumaczy money.pl Marta Szczygieł z biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Tokio.
Słaby jen wpływa także na wzrost cen. Japonia zmaga się teraz z rosnącą inflacją.
- Choć ceny żywności nie rosną tak, jak w innych krajach, to Japończycy bardzo odczuwają zmianę. Dla nich jest to szok. Do tej pory przyzwyczajeni byli, że przez lata nic się w tej kwestii nie zmieniało - dodaje Marta Szczygieł.
Tomijoka Hiroiki z Tokio potwierdza, że coraz droższa żywność jest powodem do zmartwień Japończyków. - Widać też brak niektórych towarów na półkach, ostatnio np. był problem z mąką. Każdy wolałby płacić w sklepie mniej niż więcej. Według nas taka sytuacja to efekt przede wszystkim pandemii i wojny w Ukrainie. Mamy nadzieje, że rząd coś z tym zrobi - mówi mieszkaniec Tokio.
Rząd Japonii już działa. Podjął właśnie decyzję o tym, że Japonia wyda 3,48 bln jenów (24,31 mld dol.) z rezerw budżetowych, aby poradzić sobie z trwającymi podwyżkami cen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Japonia od Rosji nie odetnie się z dnia na dzień
Władze Japonii stanowczo potępiły agresję Rosji przeciwko Ukrainie i przyłączyły się do wielu spośród zachodnich sankcji nałożonych na Moskwę. Chodzi m.in. o zamrożenie aktywów dużych rosyjskich banków czy rosyjskich oficjeli oraz zdecydowano o zakazie eksportu do Rosji zaawansowanych technologii.
Nie zmienia to jednak faktu, że Japonię i Rosję wciąż łączą interesy. Pod koniec maja japoński minister gospodarki, handlu i przemysłu Koichi Hagiuda zapowiedział, że Japonia nie wycofa się z projektu gazowego Sachalin-2 w Rosji, nawet jeśli zostanie o to poproszona.
Przypomnijmy, że Japonia już od wielu lat realizuje przedsięwzięcia na rosyjskiej wyspie Sachalin, choć grunt pod inwestycją wytwarzania skroplonego gazu ziemnego (LNG) należy do Rosji, to właścicielami zakładów są rząd Japonii i japońskie firmy. Putin sprytnie zaszachował uczestników inwestycji Sachalini, podpisując dekret. Zgodnie z nim, jeśli firma chce z niej wyjść, musi liczyć się ze stratami. Przełknął je Shell. Japońskie firmy już nie.
RIA Novosti, powołując się na dane japońskiego resortu gospodarki, poinformowała, że Japonia zwiększyła w sierpniu import rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) o 211 proc. Japonia kupiła też więcej rosyjskiej rudy (wzrost o 44,9 proc.). Jednocześnie wielkość importu ropy w tym samym okresie spadła o 20,3 proc. w ujęciu rocznym.
Ambasador RP w Japonii Paweł Milewski w rozmowie z money.pl przekonuje jednak, że to wcale nie oznacza tego, że Japończycy nie widzą efektów wojny i nie przeszkadzają im interesy z Rosjanami, wręcz przeciwnie. Mówi, że "społeczeństwo japońskie jest wyjątkowo uwrażliwione na to, co się dzieje w Ukrainie".
Ambasador nie ma wątpliwości, że Japonia to kraj, który w rejonie Azji jest najbardziej po naszej stronie, jeżeli chodzi o pomoc Ukrainie. I nie są to tylko deklaracje, ale za tym idą także czyny.
Japonia na wprowadzenie np. całkowitego zakazu surowców energetycznych potrzebuje czasu. W tym kraju takie decyzje nie są podejmowane z dnia na dzień. Tutaj wszystko trwa o wiele dłużej - mówi money.pl ambasador RP w Japonii Paweł Milewski.
Dyplomata zauważył także, że Japonia ma wyjątkowo trudne stosunki z Rosją. Wskazał na nieuregulowane spory terytorialne i zawiłe relacje polityczne i gospodarcze łączące oba kraje.
- Dlatego nasz niepokój po wybuchu wojny w Ukrainie jest spory. Co prawda nie sądzimy, że Putin zechciałaby zaatakować nasz kraj, ale napięta sytuacja jest odczuwalna - przekonuje Tomijoka Hiroiki.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl