Na początku grudnia Sejm przyjął uchwałę ws. powołania Komisji Śledczej do zbadania legalności wyborów prezydenta w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego. Jej powstanie posłowie poparli jednogłośnie.
We wtorek pierwszym świadkiem będzie Jarosław Gowin. Przed komisją ma się stawić o godzinie 14.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) zauważył, że Gowin był naocznym świadkiem tamtych wydarzeń. - Chcemy poznać je od kuchni, bo Jarosław Gowin przedstawiał wtedy argumenty przeciw, a Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński mówili, że wybory muszą się odbyć. Pamiętajmy, że było też spotkanie Gowin-Kaczyński, po którym panowie wyszli i oświadczyli, że wyborów nie będzie. Pytań jest bardzo, bardzo dużo - zapowiedział przewodniczący komisji.
Wiceprzewodniczący komisji Waldemar Buda (PiS) powiedział w rozmowie z PAP, że Jarosław Gowin zobowiązany jest wyjaśnić, dlaczego w 2020 r. blokował wybory korespondencyjne. - Chcemy dowiedzieć się, czy rzeczywiście było tak, jak donosiły wtedy media, czyli że starał się o funkcję marszałka Sejmu i nawet mu ją obiecano; z kim rozmawiał w tej sprawie, czy dogadywał się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i innymi - oświadczył Buda.
Na organizacji wyborów kopertowych budżepaństwa miał stracić 76 mln zł.
Jarosław Gowin i wybory kopertowe
Porozumienie Jarosława Gowina cztery lata temu zaproponowało własne rozwiązania w kwestii organizacji wyborów prezydenckich w czasie pandemii COVID-19. Jak pisaliśmy na money.pl w założeniu Poczta Polska miała dostać więcej czasu na dostarczenie pakietów wyborczych, ale dostęp do rejestrów publicznych też miałby być ograniczony.
Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej" z 2020 r. Porozumienie chciało ograniczyć rolę Jacka Sasina przy organizacji wyborów kopertowych.
Ostatecznie jednak do wyborów w maju 2020 r. nie doszło, a samo Porozumienie uznało, że ich realizacja nie jest możliwa. - Porozumienie zagłosuje przeciw wprowadzeniu głosowania korespondencyjnego; przynajmniej w wyborach 10 maja. Uważamy, że nie da się ich w sposób sprawny i bezpieczny przeprowadzić - mówił wówczas rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk - późniejszy minister sportu w rządzie PiS. Wtedy to Jarosław Gowin zrezygnował z ministerialnej teki.
6 maja 2020 r. nastąpił przełom. Jarosław Gowin i Jarosław Kaczyński we wspólnym oświadczeniu ogłosili, że wybory prezydenckie 10 maja się nie odbędą. "Ustępując z funkcji wicepremiera i ministra nauki obiecałem, że doprowadzę do przesunięcia wyborów, a jednocześnie do utrzymania jedności obozu Zjednoczonej Prawicy. Słowa dotrzymałem" - napisał w mediach społecznościowych Gowin.
Przy okazji próby organizacji wyborów kopertowych Jarosław Gowin zaproponował, żeby wydłużono kadencję prezydenta Andrzeja Dudy do 2022 r., a to oznaczałoby, że byłaby to siedmioletnia kadencja. Duda w takiej sytuacji nie mógłby startować do walki o kolejną kadencję. W ten sposób Gowin szukał rozwiązania na wypadek, gdyby pandemia trwała znacznie dłużej.
Odejście z rządu
W sierpniu 2021 r. Gowina wyrzucono z rządu Zjednoczonej Prawicy. "Oficjalnym powodem było zbyt wolne tempo prac nad Polskim Ładem w resorcie nadzorowanym przez Gowina. Jednak faktycznie chodziło o krytykę Polskiego Ładu, jakiej dopuszczał się Gowin, nazywając flagowy program Zjednoczonej Prawicy "socjalistycznym", a także sprzeciw wobec <lex TVN>" - pisaliśmy na money.pl.
Sam Gowin przyznał wtedy, że "jest dumny" z osiągnięć jego partii w rządzie. Odchodził też "z podniesionym czołem". W tym kontekście wymieniał m.in. utworzenie Konstytucji dla nauki oraz zablokowanie wyborów kopertowych. Jarosław Gowin stwierdził, że gdyby wybory odbyły się w maju 2020 roku w sposób wyłącznie korespondencyjny, to legitymacja zwycięzcy byłaby regularnie podważana.
Jarosław Gowin W latach 2011-2013 r. za rządów Donalda Tuska był ministrem sprawiedliwości. W latach 2015-2020 był natomiast wicepremierem i ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. W rządzie Zjednoczonej Prawicy był też ministrem rozwoju, pracy i technologii.
W listopadzie 2021 r. Gowin trafił do szpitala z depresją. Szpital opuścił w grudniu tego samego roku. Wiceprezes Porozumienia Michał Wypij, dopytywany, czy sytuacja polityczna i ataki na Gowina mogły przyczynić się do pogorszenia jego stanu zdrowia, nie zaprzeczył. - Nie jest pewnie tajemnicą, że skoordynowany atak medialny, zdrada współpracowników mogły mieć wpływ na jego stan zdrowia - czytamy w wp.pl.
Majątek Jarosława Gowina
Jeszcze w 2019 r., jak wynika z ówczesnego oświadczenia majątkowego, Jarosław Gowin miał w ramach wspólnoty majątkowej odłożone 74 tys. złotych. Jeszcze pięć lat temu był współwłaścicielem 98-metrowego mieszkania, które wyceniał na 450 tys. złotych. W oświadczeniu wpisano też drugie 40-metrowe mieszkanie o wartości 200 tys. zł.