Jak donosi "Bloomberg", doszło do zauważalnego zwiększenia napływu rosyjskich turystów do Phuket (Tajlandia). W październiku przybyło ich tam 44 tys. Z danych lokalnego resortu turystyki i sportu wynika, że to wskaźnik znacząco wyższy, niż w pierwszych okresach po rozpętaniu przez Putina wojny, gdy notowano ok. 10 tys. rosyjskich turystów miesięcznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wróciły bezpośrednie loty
A wskaźnik ten ma wzrosnąć dzięki ponownemu uruchomieniu bezpośrednich lotów z Moskwy do Phuket. Ofertę tę uzupełniają czarterowe loty obsługiwane przez komercyjnych przewoźników i Aerofłot z Nowosybirska czy Władywostoku. Jak pisze lokalna gazeta "The Thaiger", przygotowano nawet uroczyste powitanie rosyjskich turystów schodzących z pokładu pierwszego wznowionego lotu 30 października.
Jak wskazał w rozmowie z gazetą Bhummikitti Ruktaengam, prezes Stowarzyszenia Turystycznego Phuket, turyści narodowości rosyjskiej stanowią obecnie najliczniejszą grupę przyjeżdżającą na tę wyspę. Podał też punkt odniesienia, jeśli chodzi o skalę. Na każdych 10 tys. turystów przylatujących do Phuket, 20 proc. stanowią Rosjanie.
W regionie tym trudno było spotkać Rosjanina po momencie, gdy zaczęły obowiązywać sankcje wywołane inwazją Rosji na Ukrainę, a ruch lotniczy ustał. Złożyło się na to odwołanie lotów, wycięcie części rosyjskich banków z systemu rozliczeń międzynarodowych SWIFT czy spadkiem kursu rubla, którym Rosja zaczęła centralnie sterować, by go w pewnym sensie go nadmuchać.
Ale w miarę jak w sankcjach powstają wyjątki bądź wyłomy, a część krajów po prostu ich nie uznaje, skala napływu rosyjskich turystów się zwiększyła. Tajlandia patrzy na to z punktu własnej korzyści - napływ Rosjan pozwoli jej ożywić turystykę, gdy zaczęła wykruszać się dotąd największa narodowościowo grupa turystów - Chińczyków. Plany urlopowe uniemożliwiały im pandemiczne obostrzenia i lokalne lockdowny.
Co Tajlandia myśli o Rosji?
Kraj próbuje realizować własne interesy. Tajowie co prawda potępili Rosjan w niektórych rezolucjach na zgromadzeniu ONZ w marcu, ale wstrzymali się od głosu na kolejnych posiedzeniach. Z drugiej strony zachęcali Rosję do zacieśnienia handlu i turystyki, bo gospodarka tego kraju mocno opiera się na turystyce. Tajlandia nie przystąpiła do sankcji ani nie utrudnia Rosjanom procedury wizowej. Kraj spotkał się z dużą krytyką, lecz nie zmienia postawy neutralnej, jaką przyjął po wybuchu wojny.
Jak pisze "Bloomberg", Rosjanie używają kart płatniczych wydanych w innych krajach oraz gotówki. Większość transakcji rozliczana jest w Dubaju i innych regionach Bliskiego Wschodu. O interesach Rosji w tym konkretnym rejonie pisaliśmy tutaj.
Łącznie w ciągu pierwszych 10 miesięcy tego roku Tajlandię odwiedziło 147 tys. Rosjan. To zaledwie 10 proc. tego, co w 2019 r. Niespecjalnie wtedy oszczędzali, bo zostawili w Tajlandii ponad 3,3 mld dol.