Światła zgasły, kurz opadł, kibice i sportowcy wyjechali. 18 grudnia Argentyna w finale mistrzostw świata pokonała Francję, zamykając jednocześnie rozdział związany z wieloletnimi przygotowaniami do najważniejszej imprezy w historii Kataru.
- Mundial ma być dla Katarczyków ucieleśnieniem tego, kim są, co reprezentują, co robią i do czego będą dążyć w przyszłości. W kategoriach mitu założycielskiego ten turniej ma ogromną symbolikę - mówił dla money.pl jeszcze przed turniejem prof. Simon Chadwick, ekspert ds. sportu i ekonomii geopolitycznej w Skema Business School.
A Katar chce być po prostu graczem z pierwszej ligi.
Stadiony, metro, drogi
Według oficjalnych danych Katar na budowę stadionów przeznaczył 4,5 mld dolarów. Na bezpośrednią organizację mundialu dorzucono następne 2 mld dolarów.
Przy okazji mistrzostw za 36 mld dolarów wybudowano w Dosze metro, za 45 mld dolarów - miasto Lusail, za 15 mld dolarów - sztuczną wyspę The Pearl, a za 15,5 mld dolarów rozbudowano lotnisko. Te inwestycje z dużym prawdopodobieństwem Katar i tak by zrealizował, lecz mundial przyspieszył cały proces.
Te projekty związane są z perspektywą biznesową. Mistrzostwa świata to także potencjalna duża grupa inwestorów oraz firm, która pojawi się w Katarze po turnieju, zatem Katarczycy również bardzo mocno rozwijają infrastrukturę biznesową, co dosłownie widać po liczbie wieżowców wciąż pojawiających się w Dosze oraz Lusail. Od 2011 r. pojawiło się dziewięć nowych drapaczy chmur, a w budowie jest kolejnych 12 - czytamy w raporcie "Katar, geopolityka i mistrzostwa świata" wydanym przez Instytut Nowej Europy (INE).
Koniec mundialu. Nowa rzeczywistość
"Przemysł nieruchomościowy i turystyczny czeka twarde lądowanie po powrocie kibiców do domu - a niektóre projekty nie zostały jeszcze ukończone" - pisze "Bloomberg".
Dlatego 19 grudnia, dzień po finale, jest początkiem nowej ery w Katarze. Ery postmundialowej, gdzie nowe wieżowce, metro i hotele trzeba zapełnić ludźmi, żeby nie hulał w nich pustynny wiatr.
- Zawsze powtarzałem im, że martwię się o 19 grudnia, kiedy turniej się skończy. To powrót do normalności - podkreślił dla "Bloomberga" Berthold Trenkel, dyrektor operacyjny Qatar Tourism, wspominając lata dyskusji z katarskim komitetem organizacyjnym.
Teraz przed niewielkim krajem, który zamieszkuje 3 mln osób, nowe wyzwanie. Posiadając ogromne rezerwy gazu ziemnego, Katar przez lata mógł kupować nieruchomości w Londynie i Nowym Jorku, czy francuski klub piłkarski PSG. Teraz to jednak nie wystarczy. Prowadzony od 2010 r. w ekspresowym tempie rozwój kraju mógł być po prostu zbyt szybki. Czy śmiałe inwestycje wytrzymają próbę czasu?
Jak zwraca uwagę "Bloomberg" - szczególnie narażone na problemy są trzy branże: nieruchomości, hotelarstwo oraz spożywcza. Chirag Doshi, główny oficer inwestycyjny w Qatar Insurance Company w Doha, dodał, że tak duże zdolności produkcyjne, jakie powstały na potrzeby mundialu "będą potrzebowały czasu, aby się 'wchłonąć', co spowoduje spowolnienie gospodarcze lub pogorszenie koniunktury".
Rząd Kataru będzie łagodzić negatywne skutki niższej podaży poprzez zwiększenie produkcji gazu.
Skąd wziąć turystów
Do 2030 r. Katar chce przyjmować 6 mln turystów rocznie. To prawie trzy razy więcej niż jeszcze w 2019 r. Mistrzostwa świata mają być "trampoliną wizerunkową" dla kraju. Doha liczy, że efekt będzie natychmiastowy.
Brak dochodów z mundialu może być problematyczny dla zarządców nowych obiektów hotelowych czy biurowych. Według danych Qatar Tourism tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy otwarto 15 tys. nowych pokoi hotelowych. Przed mundialem wskaźnik obłożenia pokoi wahał się w okolicach 60 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto impreza wpłynęła na wysokość czynszów. Te są nawet o 30 proc. wyższe niż jeszcze kilka miesięcy temu, gdyż Katar wynajął 60 tys. apartamentów mieszkalnych dla kibiców. Firma Cushman & Wakefield szacuje, że w pierwszym kwartale nowego roku ceny spadną. A wynajmującym nie musi się to podobać.
Po wyjeździe turystów właściciele mieszkań starają się ograniczyć swoje straty. Grupy na Facebooku dla emigrantów są pełne relacji najemców, którzy twierdzą, że wynajmujący żądają dwuletnich umów po podwyższonych cenach - donosi "Bloomberg".
Afera Katargate. Sceny jak z filmu akcji
Nie mówiąc już o obiektach, jakie dopiero zostaną oddane do użytku. Mowa m.in. o luksusowym hotelu Andaz Doha, którzy otworzy się dopiero w przyszłym roku. Nadal trwa budowa miasta Lusail, głównie biurowców i budynków mieszkalnych.
A populacja kraju prawdopodobnie spadnie. Agencja Fitch Ratings przewiduje, że do 2,7 mln osób. Jest to wynik powrotu do domu robotników, którzy pracowali przy organizacji mundialu. Według spisu ludności z 2020 r. blisko połowa populacji kraju to nisko opłacani robotnicy mieszkający w komunalnych obozach pracy.
Katar liczy na gaz
W kolejnych miesiącach i latach Katarczycy jeszcze mocniej postawią na surowce. Tuż przed mundialem podpisano 27-letnią umowę z Chinami na dostawy LNG. Wartość kontraktu oszacowano na 60 mld dolarów. Chodzi o 4 miliony ton gazu wydobywanego z pola North Field East.
Na katarski gaz, w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i odejścia od putinowskich surowców, liczy też Unia Europejska. Katar podpisał umowę z Niemcami, do Dohy udał się również prezydent Andrzej Duda.
Katar jest świadomy swojej rosnącej pozycji. Przy okazji odkrycia korupcji w Parlamencie Europejskim Doha zagroziła, że "środki podjęte przez Parlament Europejski wobec Kataru będą miały negatywny wpływ na stosunki z emiratem Zatoki Perskiej i na światowe dostawy gazu". Sprawa dotyczy afery korupcyjnej w europarlamencie, gdzie główną podejrzaną jest grecka socjaldemokratka Eva Kaili. Polityk postawiono w stan oskarżenia i aresztowano decyzją belgijskiego sądu.
Belgijska prokuratura informowała, że wszczęła dochodzenie w sprawie możliwej korupcji związanej z niewymienionym z nazwy państwem Zatoki Perskiej. Media podawały, że tym państwem jest Katar.
Mimo to piłka jest po jego stronie.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl