Takie szacunki przynosi raport Ministerstwa Finansów, który porównuje dochody Polaków w całym kraju. Pod względem finansowym najlepszych jest sześć województw.
Najwięcej można dostać we wspomnianym Mazowieckiem. Nieco mniej zarabia się w województwach dolnośląskim i pomorskim. Tutaj można liczyć na dochód w wysokości około 43 tys. zł w ciągu roku. Podobnie zarabia się w województwie śląskim.
Dochód powyżej 40 tys. zł w ciągu roku można osiągnąć jeszcze tylko w województwach: małopolskim i wielkopolskim. Pozostała część kraju? To już zdecydowanie gorsze wyniki. Momentami nawet o kilkanaście tysięcy złotych gorsze.
Cała ściana wschodnia ma wyraźnie niższe pensje od zachodu kraju. Tutaj w ciągu miesiąca można liczyć na wypłatę od 2,7 tys. zł do 3 tys. zł. Tymczasem jadąc w stronę Niemiec - powyżej 3,5 tys. zł. Tak wynika z danych z deklaracji podatkowych Polaków.
Zobacz także: Wicepremier o zarobkach w budżetówce: My ministrowie jakoś dajemy sobie radę
Ściana wschodnia wciąż widoczna
Najmniejszy roczny dochód mają podatnicy z województwa świętokrzyskiego. Jak wynika z naszych szacunków, tutaj średnio dochód roczny wynosi zaledwie 32 tys. zł. Miesięczny dochód brutto to zatem zaledwie 2,7 tys. zł. W województwie mazowieckim jest to już 4,3 tys. zł co miesiąc, w sumie 52 tys. zł w ciągu roku.
Co ciekawe, niewiele mniej niż w Mazowieckiem płaci się w województwie śląskim, dolnośląskim i pomorskim - średnia na podatnika to zatem 3,5 tys. zł brutto miesięcznie.
Z dolnośląskim graniczy lubuskie, które nieco wyłamuje się z tezy o bogatszym zachodzie. Dochody tam są zdecydowanie niższe - województwo znajduje się w drugiej połowie zestawienia regionów. Różnica między wspomnianymi dwoma sąsiednimi województwami sięga prawie tysiąca złotych co miesiąc. Roczna różnica to już 12 tys. zł.
GUS vs MF
Tymczasem z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że średnia w kraju od dawna oscyluje w okolicach 5 tys. zł. Skąd takie różnice? Wszystko z powodu sposobu liczenia.
Opracowanie Ministerstwa Finansów wykorzystuje bazę danych resortu oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Punktem wyjścia są zbiory deklaracji podatkowych milionów Polaków. Twórcy raportu - Paweł Chrostek, Justyna Klejdysz, Dominik Korniluk oraz Marek Skawiński - korzystali z danych za 2016 roku.
W money.pl na tej podstawie postanowiliśmy przeprowadzić dalsze szacunki - wyniki z tamtego okresu powiększyliśmy o roczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń (według Głównego Urzędu Statystycznego). W 2017 roku było to 5,54 proc., w ubiegłym roku - 7,34 proc. I tak powstała mapa dochodów Polaków.
Co istotne, resort finansów podaje zarobki brutto - nie uwzględnia różnych form zatrudnienia, a zatem podatków. Dlatego nasze wyliczenia również wskazują na kwoty dochodu brutto. Należy pamiętać, że w przypadku średniej z danych podatkowych uwzględnieni są też ci, którzy mają zerowe dochody. Województwa z dużą liczbą osób bez jakichkolwiek dochodów wypadną po prostu gorzej. W efekcie jednak dane dobrze pokazują rozwarstwienie majątkowe pomiędzy województwami.
- By rzeczywiście móc opisywać całe społeczeństwo musielibyśmy do tego zestawienia doszacować szarą strefę, poziom dochodów wyprowadzanych do rajów podatkowych przez bogate jednostki, a także rolników, którzy w powszechnym systemie podatkowym nie biorą udziału - zastrzega Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
- Pokazywany dochód to nie jest także dochód rozporządzalny, który badamy w badaniach ankietowych, czyli bez informacji o transferach społecznych od podatnika, czyli składek i otrzymanych świadczeń np. 500+ - dodaje.
Dlaczego z kolei średnia GUS, którą poznajemy co miesiąc, nie jest idealnym wskaźnikiem zarobków Polaków? Główny Urząd Statystyczny publikuje dane, które wylicza tylko na podstawie informacji z firm i to tylko tych, które zatrudniają powyżej 9 osób. Średnia płaca w średnich i dużych firmach to w tej chwili 4949 zł brutto, a więc nieco ponad 3500 zł na rękę.
Tymczasem w Polsce istotne są mniejsze firmy, bo jest ich zdecydowanie więcej. I różnice widać już na pierwszy rzut oka - przy porównaniu płacy w całej gospodarce narodowej (publikowanej co kwartał) i wskaźnika wynagrodzeń w przedsiębiorstwach. Różnica zwykle wynosi kilkaset złotych. W większych firmach płaci się po prostu więcej.
Trzeba pamiętać, że największe dochody osiągają ci, którzy mieszkają w miastach wojewódzkich - i to widać w szczegółowych danych MF.