Wrocław, w którym mieszka ponad 800 tys. osób, nie dysponuje własną infrastrukturą do odbioru, segregacji i utylizacji odpadów. Jest więc skazany na wolny rynek, a ten zaskoczył samorząd.
Money.pl informował już, że Wrocław unieważnił pierwszy przetarg na odbiór odpadów komunalnych. Powód? Firmy sprzątające wyceniły swoje usługi o prawie 100 proc. drożej, czyli o 200 mln zł więcej, niż dotychczas. Do czasu rozstrzygnięcia kolejnego przetargu, a to może potrwać kilka miesięcy, umowy z firmami odbierającymi odpady będą zawierane z wolnej ręki. To jednak nie zmienia obecnej sytuacji. W przyszłym roku wrocławian czekają spore podwyżki.
Podwyżki opłat za wywóz śmieci. O tyle mają wzrosnąć ceny
Marcin Urban, skarbnik miasta, podkreśla, że system gospodarowania odpadami musi się bilansować samodzielnie, a miasto nie zarabia na tych opłatach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wrocław nie chce zarabiać na podstawowych składkach mieszkańców. Firmy dyktują ciężkie warunki, wyceniają swoje usługi ponad dwukrotnie wyżej niż przy ostatnim przetargu. Chcemy, aby te stawki były dostosowane do możliwości naszych mieszkańców, aby nie były zawyżone, tylko uczciwe - mówi wiceprezydent Wrocławia Jakub Mazur.
O podwyżkach opłat za wywóz śmieci mają zdecydować miejscy radni na sesji 22 grudnia. Jeżeli większość radnych podniesie rękę "za", to stawka od lutego wyniesie 41,24 zł miesięcznie za selektywny wywóz odpadów za osobę w danym gospodarstwie. Jeżeli śmieci nie będą segregowane, to wrocławianie będą płacić miesięcznie 82,48 zł od osoby. W przypadku 4-osobowej rodziny wyniesie to dokładnie 164,96 zł.
Do tej pory opłata za wywóz odpadów była m.in. zależna od metrażu lokalu. I tak wrocławianie płacą np. 25,50 zł za każdą osobę w gospodarstwie domowym w budynku wielorodzinnym, jeżeli na jedną osobę przypada 27 mkw lub więcej. Opłata liczona była także od metra kwadratowego. Wtedy płacono 1,2 zł za każdy metr kwadratowy, za wywóz segregowanych odpadów.
Oznacza to, że jeżeli radni przegłosują uchwałę, to średnio mieszkańcy Wrocławia za wywóz segregowanych odpadów zapłacą nawet o 60 proc. więcej.
Wrocławski magistrat obiecuje jednak program osłonowy, pomóc ma on osobom, które najbardziej dotknie podwyżka. Według wstępnych zapowiedzi z niższych opłat będą mogły skorzystać wielodzietne rodziny oraz osoby najuboższe. Szczegóły mają być znane po sesji.
Opozycja: podwyżki znacznie przewyższają inflację
Planowane podwyżki krytykuje opozycja w radzie miejskiej.
Tak jak w przypadku kłopotów finansowych Wrocławia, które są wynikiem wielu lat nieodpowiedzialnej polityki budżetowej, tak i tutaj wysokie podwyżki odbioru cen odpadów w dużej mierze wynikają z bierności miasta w sprawie przełamania wrocławskiego oligopolu. Przez lata, rozpisując przetargi, miastu nie udało się bowiem stworzyć warunków do zwiększenia liczby firm zajmujących się wywozem i gospodarowaniem odpadami na miejscowym rynku. Dzisiaj stajemy się zakładnikami tej sytuacji, stojąc przed perspektywą podwyżek znacznie przewyższających inflację. Trzeba jasno powiedzieć, że skala tych podwyżek to cena, jaką płacimy za słabe rządy prezydenta i jego ludzi - ocenia miejski radny Robert Grzechnik z klubu PiS.
- Na wzrost cen ma także wpływ zwiększenie ceny odbioru odpadów zielonych przez kompostownię należącą do spółki Ekosystem. Przypomnę, że w styczniu ubiegłego roku radni prezydenta przegłosowali podwyżkę o 140 proc. za przyjmowanie tych odpadów. Ostrzegałem wtedy na sesji, że to przełoży się na wyższe koszty odbioru odpadów przy kolejnym przetargu. Stawka za odbiór tony bioodpadów w latach 2020-2022 wynosiła 578 zł, a w roku 2023 ma wynieść 1458 zł, co stanowi wzrost ceny o 150 proc. - wylicza radny.
Problem Wrocławia przeniesie się na inne gminy?
Gminy we wszystkich województwach w Polsce więcej wydawały na odpady, niż pobierały opłat - tak wynika z analizy kosztów gospodarki odpadami komunalnymi opracowanej na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Dwa lata temu luka ta wynosiła w skali całego kraju aż 1,422 mld zł. Najwięcej, bo ponad 30 proc. do systemu dokładały samorządy z Mazowsza, a najmniej – bo tylko nieco ponad 2 proc. – Podlasie.
Zdaniem dr Marka Golenia, ekonomisty i eksperta ds. zagospodarowania odpadami z SGH, samorządy będą z pewnością próbowały uniknąć ogromnych podwyżek opłat. Według niego jednak realnie wysokie marże będą mogły zbić tylko te, które mają własną infrastrukturę do odbioru i zagospodarowania odpadów.
- W przyszłym roku będziemy świadkami niejednego jeszcze unieważnienia przetargu lub zerwania wykonywanej już umowy w przypadku, kiedy przedsiębiorca będzie na tym biznesie więcej tracił, niż zarabiał - mówił w październiku w rozmowie z money.pl ekspert.