Od 1 stycznia płaca minimalna wynosi 4666 zł, co jednocześnie oznacza wzrost kwoty wolnej od egzekucji. Zgodnie Kodeksem pracy przy egzekucji z wynagrodzenia kwota wolna jest równa minimalnej płacy pomniejszonej o składki na ubezpieczenia społeczne, zaliczki na podatek dochodowy i składki na PPK.
W ubiegłym roku było to ok. 3260 zł, obecnie już 3510 zł. Oznacza, to że w przypadku osób zarabiających najniższą pensję pracodawca nie będzie mógł dokonać żadnego potrącenia na rzecz komornika, a w stosunku do pozostałych - tylko o nadwyżkę ponad 3510 zł. Wyjątek stanowi egzekucja alimentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komornicy wprost mówią o tym, że Polacy z długami coraz częściej czują się bezkarni. Rafał Kucharczyk, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Strzelcach Opolskich w rozmowie z portalem prawo.pl przyznaje, że większość dłużników dobrze wie o tym, że nie będą spłacać swoich długów, gdy otrzymują minimalną krajową.
Nie płacą nie tylko rachunków po 200, 300 zł za telefonię komórkową, ale też opłat i kar za parkowanie. Parkują więc, gdzie chcą, bo wiedzą, że skoro są zatrudnieni oficjalnie np. na pół etatu za najniższą krajową, to niewiele im można zrobić - tłumaczy komornik.
Seniorzy toną w długach. Dobija wzrost kosztów życia
Problem w ubiegłym roku dostrzegło także Ministerstwo Sprawiedliwości.
- Dopuszczenie możliwości prowadzenia egzekucji z minimalnego wynagrodzenia za pracę spowoduje, że dłużnicy egzekwowani będą mogli w tych okolicznościach szybciej spłacić swoje zadłużenia i niejednokrotnie uniknąć wejścia w pętlę zadłużeń. Co istotne, zmiana dopuszczalnego poziomu zajęcia wynagrodzenia za pracę powinna pozytywnie przełożyć się również na system wynagradzania, nie będzie już sensu ukrywać prawdziwej wysokości uzyskiwanego wynagrodzenia - mówiła w rozmowie z prawo.pl Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, wiceminister sprawiedliwości.
Gapowicze na liście dłużników
A długi Polaków rosną. Tylko w przypadku osób jeżdżących bez biletów i unikających płatności mandatu za jazdę na gapę mowa o zadłużeniu sięgającym niemal 370 mln zł - informuje Krajowy Rejestr Długów w komunikacie.
Średni dług jednego gapowicza to 1,3 tys. zł, a większość łącznej sumy zadłużenia przypada na mężczyzn (248,3 mln zł). Panów z długiem za jazdę bez biletu jest 189,8 tys., a kobiet 103,3 tys. Te z kolei do oddania mają 120,9 mln zł.