"Trochę przyzwoitości!" – napisał na Twitterze, nie kryjąc emocji, Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju. Odniósł się do napływających do niego informacji o tym, że komornicy dokonują zajęć pieniędzy wypłaconych przedsiębiorcom w ramach tarczy finansowej. Tymczasem środki te zwolnione są od zajęć egzekucyjnych.
- To są środki na pensje pracowników, a nie komorników! Wysłałem interwencje do Prezesa KRK – pogroził Paweł Borys.
Prezes Krajowej Rady Komorniczej nie zajął jeszcze stanowiska, ale skontaktowaliśmy się z Krzysztofem Pietrzykiem, rzecznikiem prasowym Krajowej Rady Komorniczej. Zapytaliśmy, dlaczego komornicy działają wbrew prawu. Wyjaśnił, że to nie jego koledzy po fachu popełniają błędy, lecz Paweł Borys, który skierował oskarżenie w złym kierunku.
- Przekaz, że komornicy zajmują pieniądze z tarczy finansowej, jest chybiony. Komornicy nie mają wiedzy, skąd pochodzą pieniądze na rachunku bankowym, który wcześniej został zajęty. To bank – jako administrator tych rachunków – ma pełną wiedzę o tym, kto wpłaca pieniądze i to on ma obowiązek zarejestrować kwotę wolną od zajęcia – wyjaśnia rzecznik prasowy.
Co powinien zrobić bank, a co dłużnik
Pietrzyk wyjaśnia, że to bank ponosi odpowiedzialność za prawidłową identyfikację środków wpływających na zajęty rachunek bankowy.
– Przykładowo, wolne od zajęcia są też środki wypłacane w programie Rodzina 500+. Gdy bank widzi wpływ takich środków, nie wolno mu przekazać ich na poczet egzekucji. W ten sam sposób powinien zareagować, gdy wpłyną pieniądze w ramach tarczy - wskazuje rzecznik.
Jak się jednak okazuje, banki nie zawsze prawidłowo reagują, a pokrzywdzonym jest klient, będący równocześnie dłużnikiem. Jego sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Co powinien w takiej sytuacji zrobić?
- Jeśli klient zauważy, że bank zajął kwotę wolną od egzekucji, powinien zwrócić się z banku z reklamacją, w której wyjaśni, że pieniądze z tarczy finansowej nie powinny były zostać zajęte – wyjaśnia.
Siedem dni na reakcję
Reklamacja to jedno, ale czy samo przyznanie racji klientowi sprawi, że odzyska dostęp do zajętych bezprawnie pieniędzy? Nasz rozmówca wyjaśnia, że tak, gdyż zajęte pieniądze bank zawsze "zamraża" na 7 dni i dopiero po tym czasie przekazuje na rachunek wskazany w decyzji o zajęciu komorniczym.
To "zamrożenie wypłaty" zostało wprowadzone do przepisów właśnie po to, by dłużnik miał czas na reakcję, gdyby doszło do jakichś błędów. - Przez te 7 dni pieniądze są do dyspozycji banku i ani dłużnik, ani komornik nie mają do nich dostępu. Po upływie tego czasu bank przekazuje pieniądze komornikowi, a te ma następnie 4 dni na przekazanie ich wierzycielowi – przedstawia procedurę Krzysztof Pietrzyk.
Zapewnia, że komornik w chwili zajęcia rachunku bankowego nie ma wiedzy o tym, ile pieniędzy znajduje się na rachunku dłużnika i z jakich źródeł one pochodzą, gdyż jest to wiedza zastrzeżona dla banku.
- W razie zajęcia kwot, które nie podlegają egzekucji naturalnym odbiorcą skargi jest bank – podkreśla z całą stanowczością.
Przyznaje, że błędy banków się zdarzają, bo systemy informatyczne nie zawsze we właściwy sposób rozpoznają wpływy, zwłaszcza gdy zmieniają się przepisy.
- Nie wszystkie banki prawidłowo reagowały, gdy przed kilkunastoma tygodniami zostały wypłacone pierwsze transze świadczenia postojowego, które także nie podlega zajęciu. Gdy jednak klienci-dłużnicy zgłaszali nieprawidłowości, banki wypłacały niesłusznie zajęte kwoty i udoskonaliły swoje systemy informatyczne – mówi.
*Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie. *
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl