Koncerty i eventy po nowemu. Zobacz co oznaczają zmiany i kiedy do Polski przyjadą gwiazdy
Od 17 lipca zaczną obowiązywać nowe zasady organizacji koncertów. Konieczność zachowania dystansu utrudnia sprawę. - Nie ma szans na koncerty światowych gwiazd - mówi money.pl Janusz Stefański z Prestige MJM, organizatora koncertów m.in. Justina Timberlake'a czy Jenniifer Lopez. Fani polskich artystów mogą mieć jednak nadzieję.
Uzależnieni od koncertowych emocji na prawdziwie duże imprezy będą jeszcze musieli poczekać. Według nowych zasad organizowanie takich imprez na ponad 150 osób będzie teoretycznie możliwe. W praktyce pełne jest jednak ograniczeń trudnych do przeskoczenia.
- Nie ma możliwości żeby organizować teraz koncerty dużego formatu. Po prostu to się nie uda ekonomicznie. Nie ma co mówić o wyższych cenach biletów, publiczność tego nie zaakceptuje - mówi Janusz Stefański
Wszystko dlatego, że w zamkniętych pomieszczeniach, jak sale koncertowe czy kluby muzyczne, będzie mogło przebywać po 17 lipca tylko 50 proc. dopuszczalnej liczby widzów. Na stadionach z widownią tylko do 25 proc. miejsc może być zajętych.
Wakacje 2020. W jakich przypadkach turyści wracający z zagranicy będą objęci kwarantanną?
To znacznie zmniejsza publiczność. Najprościej rzecz ujmując, widzowie takiego koncertu musieliby zapłacić za te puste miejsca. Zatem dwa a nawet cztery razy więcej niż dotychczas, co przy cenach biletów na koncerty gwiazd zaczynających się od 200-400 zł trudno sobie wyobrazić.
Wytyczne Ministerstwa Kultury sprawiają bowiem, że na PGE Narodowy w Warszawie można wpuścić zaledwie 14,5 tys. osób. W zamkniętych halach jak Ergo Arena 5 tys., a w Atlas Arenie ok. 2,5 tys. To nie oznacza jednak, że żadnych koncertów nie będzie.
Widownia w kratkach?
- Potrafię sobie wyobrazić, że samorząd dofinansuje koncert ze względu na jakąś okoliczność. Może uda się namówić kilku polskich artystów do udziału i w takim formacie ma to jakieś szanse - ocenia Stefański.
W nowych zasadach zapisano też, że na otwartej przestrzeni, gdzie nie ma żadnych miejsc siedzących w tradycyjnym znaczeniu, trzeba zadbać o zachowanie 2-metrowej odległości pomiędzy uczestnikami.
Trzeba będzie tę przestrzeń dla konkretnego uczestnika wyznaczyć "znakami poziomymi". Malowanie kratki przed sceną zapowiada się na trudny do zrealizowania obowiązek.
- Trzeba wyznaczyć miejsca, to wyznaczymy. Możliwe, że użyjemy do tego sprzętu znanego ze stadionów do malowania linii - mówi Waldemar Nowacki z Music Stadion, organizator festiwalu Rap Stacja Wolsztyn.
Jest radość
Festiwal ma się odbyć w dniach 31 lipca - 1 sierpnia. Już teraz załatwiane są wszelkie stosowne zgody w samorządzie, sanepidzie, policji i straży pożarnej. Łatwo nie będzie, ale w Music Station nie załamują rąk.
- Trzeba przeliczyć wszystko tak, by dla jednego gościa festiwalowego było 5 metrów kwadratowych dostępnej powierzchni. To ogranicza liczbę sprzedanych biletów i musi wpłynąć na ich cenę. Z planowanych 130 zł będzie to zatem 160 zł. Myślę, że i tak to niewiele, jak na warunki, w których pracujemy - mówi Nowacki.
Mimo wszystko, jak przekonuje, wszyscy w jego zespole cieszą się, że już mogą organizować festiwal. - Nie pracujemy przecież od marca. Nie mówię tylko o organizatorach czy muzykach. W branży zarabiają tysiące ludzi: technicy, kierowcy menadżerowie, ochrona, gastronomia - wylicza właściciel Music Station.
"Nie chcą ryzykować"
Jak przewiduje, należy się teraz spodziewać wysypu imprez plenerowych i koncertów. Nie wszyscy jednak podzielają ten optymizm.
- Obostrzenia dotyczące dystansu społecznego będą poważną przeszkodą na drodze do powodzenia finansowego takich wydarzeń. Jeśli chodzi o eventy firmowe to tutaj nadal firmy nie chcą ryzykować. Choć jesteśmy w stanie je zorganizować z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - mówi Piotr Pasek z Work Group Events.
Jak dodaje, w obecnych warunkach możliwe jest jedynie organizowanie koncertów finansowanych przez miasta i gminy. - Może pod hasłem "dziękujemy", "odmrażamy", ale nie wydaje mi się, żeby szansę miały koncerty biletowane - dodaje Pasek.
- Miasta czy gminy budżety na imprezy przesunęły na inne działania - zauważa z kolei Paweł Haberka z Power Events. W jego ocenie poluzowanie przepisów, to wciąż za mało, by przywrócić imprezy do życia. Nie jest też optymistą jeśli chodzi o koncerty czy imprezy organizowane przez firmy dla swoich pracowników.
"Nie w tym roku"
- Firmy obecnie nie są zainteresowane organizacją takich wydarzeń, głównie dlatego, że są mimo wszystko ciągle jakieś zakazy. Kiedy branża eventowa wróci do normalności? Z pewnością nie w tym roku - mówi Haberka.
Nie ma co też się szykować na festiwale. Open'era, Orange Warsaw Festival czy festiwal Audioriver przeniesiono na przyszły rok. By jednak fani nie zapomnieli choćby o Open'erze od 1 do 4 lipca mogli oglądać online retransmisje z koncertów nagranych w poprzednich latach.
Białystok New Pop Festival poszedł w inną stronę. Festiwal odbędzie się w dniach 11-12 lipca. Jednak w sali koncertowej Pałacu Branickich w Białymstoku będą tylko muzycy. Widzowie w imprezie będą uczestniczyli online kupując dostęp do streamingu w sieci za 20 zł w wersji HD. Obraz i dźwięk słabszej jakości dostępny będzie za darmo.
W tym roku również nie odbył się i nie odbędzie żaden z plenerowych koncertów Męskiego Grania. Na osłodę w sierpniu zorganizowany zostanie koncert w Żywcu, ale on również będzie transmitowany w internecie.
Wcześniej, w czasie ścisłej narodowej kwarantanny w marcu i kwietniu, odbyło się sześć koncertów z cyklu Męskie Granie #wdomu. Muzycy związani z tym projektem koncertowali online prosto ze swoich salonów.