W maju 2022 r. "Rzeczpospolita" pisała, że czas oczekiwania na nowy samochód z salonu wynosił standardowo ok. 10 miesięcy. W przypadku niektórych modeli było to nawet półtora roku. Działała prosta zasada - im bogatsza wersja auta, tym dłużej trwała produkcja.
Problemy z dostępności nowych samochodów w Polsce (ale nie tylko u nas), to efekt zerwanych łańcuchów dostaw. Chodzi przede wszystkim o mikrochipy i inne zaawansowane technologie, których braki pojawiły się już wskutek pandemii koronawirusa.
Sytuacja, jak informuje w środę "Puls Biznesu" zaczęła się poprawiać. Z analizy firmy Carsmile wynika, że w ciągu kwartału średni czas potrzebny na wyprodukowanie auta według indywidualnej konfiguracji skrócił się z 10 miesięcy (w grudniu 2022 r.) do 8.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ludzie nie kupują, samochody bardziej dostępne
- Widać więc, że sytuacja na rynku się poprawia. Coraz rzadziej otrzymujemy od producentów informacje o braku komponentów i wynikających z tego opóźnieniach - komentuje dla "PB" Michał Knitter, wiceprezes Carsmile’a.
Ekspert dodaje, że jeśli chodzi o najbardziej popularne modele, to czas produkcji wynosi pięć miesięcy. To mniej więcej norma sprzed pandemii.
Wzrosła do tego dostępność nowych samochodów "od ręki", czyli takich, które można odebrać w ciągu miesiąca od wpłaty zaliczki. Ich liczba wzrosła w ciągu kwartału z 750 (w grudniu) do 1670. Mowa w tym przypadku o gotowych konfiguracjach.
Poprawa sytuacji to wynik problemów przemysłu motoryzacyjnego. Spadła po prostu liczba zamówień. - Spadek popytu obejmuje w szczególności auta z przedziału cenowego 100-250 tys. zł, reprezentujące szeroko pojęty środek rynku, z wyjątkiem crossoverów i SUV-ów - stwierdza Knitter w rozmowie z "PB".
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.