Koniec wojny czy też nawet samo zawieszenie broni mogą doprowadzić do wyjazdów obywateli Ukrainy z Polski — zaznaczmy zarazem, że choć USA zaczęły kontaktować się z Rosją ws. zakończenia konfliktu, to sami przedstawiciele Stanów Zjednoczonych mówią, że droga do pokoju jest jeszcze daleka. Poza tym Ukraina podkreśla, że to ona będzie podejmować decyzję o swoim losie.
Według raportu NBP z listopada 2024 roku w naszym kraju na rynku pracy jest znacznie więcej ukraińskich kobiet niż mężczyzn (68 do 32 proc.). Masowe powroty Ukrainek do ojczyzny przełożyłyby się na nagłe pogorszenie sytuacji w takich branżach jak hotelarstwo, gastronomia, ale też logistyka czy usługi opiekuńcze.
Wszystko zależy od warunków, na jakich dojdzie do zawieszenia broni. O ile Polska zyska na korzystnym dla Ukrainy zakończeniu wojny, to rynek pracy jest tutaj wyjątkiem. Na Ukrainę, która zachowa surowce i do odbudowy której wejdzie kapitał, mogą wrócić Ukraińcy pracujący w Polsce. To odbije się na wielu branżach - mówi money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Jak podkreśla ekspert, po wyjechaniu setek tysięcy kobiet z Ukrainy do Polski po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, 400 tys. z nich "natychmiast wchłonął polski rynek pracy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert: kobiety z Ukrainy trudno będzie zastąpić
- Kobiety z Ukrainy pracują w przemyśle, w logistyce, ale są też w hotelarstwie, gastronomii, w branży rolno-spożywczej. Trudno będzie je zastąpić, jeśli wyjadą z Polski. Już teraz firmy, które zmniejszają moce wytwórcze, zadają sobie pytanie: skąd wziąć ręce do pracy? - mówi Kamil Sobolewski.
Więcej optymizmu ma Krzysztof Inglot, ekspert HR oraz rynku pracy z Personal Service. -Scenariusze dla Ukrainy nie są dla Polski niekorzystne. Szacujemy, że pół miliona kobiet z Ukrainy może wrócić do kraju. Nie nastąpi to jednak od razu w pierwszych miesiącach po zawieszeniu broni lub zawarciu pokoju. Muszą powstać fundusze światowe na ten cel, musi też ruszyć odbudowa infrastruktury. Pierwsze ruchy odczuwalne dla polskiej gospodarki będą po 6-12 miesiącach od zawieszenia broni - uważa Krzysztof Inglot.
Nawet milion mężczyzn z Ukrainy może zasilić polski rynek
Ocenia przy tym, że większy będzie impuls w drugą stronę — nagły napływ do Polski mężczyzn z Ukrainy, którzy w ostatnich latach nie mogli opuszczać kraju, nawet jeśli nie zostali wysłani na front.
Pół miliona do miliona mężczyzn z Ukrainy może przyjechać do Polski jako państwa pierwszego wyboru. Jako gospodarka nie odczujemy więc szoku, nie zabraknie nam pracowników. Zakładam nawet, że przez pewien czas będziemy mieli ich za dużo. Natomiast kobiety z Ukrainy będą "odpływać" (polskiemu rynkowi - przyp. red.) stopniowo przy postępującej stabilizacji w ich ojczystym kraju - ocenia w rozmowie z money.pl Krzysztof Inglot.
I przypomina, że zakończenie wojny oznacza też koniec specustaw krajowych, które umożliwiały w ostatnich latach Ukraińcom swobodne podróżowanie po państwach UE. -Po ich wygaśnięciu wróci ruch wizowy. Polska stanie się z powrotem krajem pierwszego wyboru dla Ukraińców, jeśli chodzi o pracę. Względy kulturowe, językowe również będą miały tutaj znaczenie — wyjaśnia ekspert ds. rynku pracy.
Inglot uspokaja też przed informacjami o tym, że trzy czwarte Ukraińców chcą wyjechać z Polski, gdy tylko zakończy się wojenna zawierucha. - Deklaratywność to jedno, ale czas to zweryfikuje. Uważam, że będzie to wyglądało tak, że połowa Ukraińców żyjących dziś w Polsce zostanie, a połowa wróci — mówi. Zaznacza, że wpływ na pozostanie w Polsce będzie miała skala zniszczenia Ukrainy.
- Nie zauważymy istotnego odpływu z polskiego rynku pracy, w przypadku kobiet będzie on rozłożony w czasie. Nastąpi natomiast szybki napływ ukraińskich mężczyzn do Polski. Dla rynku nie będzie to szok, a miłe zaskoczenie. Mężczyźni z Ukrainy w krótkim czasie przyczynią się do wzrostu polskiego PKB i do pobudzenia sektorów, w których się ich szuka. Tych wakatów w urzędach pracy jest obecnie sto tysięcy — podsumowuje ekspert. I precyzuje, że chodzi o takie branże, jak przemysł ciężki, hutnictwo, budownictwo, infrastruktura.
"Powroty na Ukrainę nie będą powszechne"
Dariusz Szymczycha, pierwszy wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, mówi money.pl, że jeśli nastąpi zawieszenie działań wojennych, to można spodziewać się, że część Ukraińców, którzy uciekli przed wojną, wróci na Ukrainę.
- Ale nie będzie to powszechny powrót. Wielu Ukraińców nie ma realnie do czego wracać, część zadomowiła się w Polsce. Kobiety mogą uznać, że bezpieczniej zostać z dziećmi w Polsce niż wrócić do zagrożonego kraju — ocenia Dariusz Szymczycha. - Badania pokazują, że deklarowany powrót wskazywało 40 do 45 proc. osób. Jak będzie, zobaczymy, trudno wyrokować — dodaje.
Szymczycha nie wierzy, by Kijów "uwolnił" nagle mężczyzn w wieku produkcyjnym, umożliwiając im swobodny wyjazd z kraju. Zaznacza, że rozmowa o rynku pracy to "gdybanie" w czasie, gdy wciąż toczy się krwawa wojna. - Póki co mężczyźni są w Ukrainie związani obowiązkami i służbą wojskową. Zagrożenie rosyjskie i niesłowność Rosji sprawiają, że Ukraina będzie zmuszona utrzymać duże siły zbrojne i wysoką zdolność mobilizacyjną — ocenia wiceprezes PUIG. - Mamy wojnę i nic nie wskazuje na to, by Rosjanie nie atakowali — podsumowuje.
Blisko 800 tys. Ukraińców zarejestrowanych w ZUS
Personnel Service podaje, że na koniec 2024 roku 787,4 tys. Ukraińców było zarejestrowanych w ZUS. To stanowi dwie trzecie wszystkich cudzoziemców objętych ubezpieczeniem. Choć ich liczba wzrosła w ciągu roku o 28 tys., ich udział wśród cudzoziemców spadł w porównaniu do przedwojennego poziomu, kiedy wynosił 74 procent. Z danych MSWiA wynika, że w Polsce przebywa 1,5 mln obywateli Ukrainy, z czego ok. 980 tys. korzysta z ochrony czasowej.
Zapytaliśmy Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej, czy ma analizy dotyczące sytuacji, w której duża część Ukraińców i Ukrainek rezygnuje z pracy w Polsce i wraca do ojczyzny po zakończeniu działań wojennych. Odpowiedź opublikujemy, gdy tylko ją dostaniemy.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl