Kontrole ruszyły w Polskę i to niekiedy w mocnym składzie, w którym reprezentowane są aż trzy instytucje: policja, sanepid i służby celno-skarbowe. Odwiedzają lokale, które otworzyły się mimo zakazu. A że akcja "OtwieraMY" zatacza każdego dnia coraz szersze koło, to pracy jest wiele.
"Rzeczpospolita" ustaliła, że od początku wprowadzenia obostrzeń wydano ponad 4,5 tys. decyzji o ukaraniu m.in. za łamanie zasad kwarantanny czy ograniczeń dotyczących działalności gospodarczej. Nałożono grzywny na kwotę 24,5 mln zł. Tylko od połowy stycznia sanepid na naruszających przepisy nałożył kary na kwotę 245 tys. zł.
Niektórzy przedsiębiorcy skarżą się na nękanie – bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy jednego dnia kontrola ma miejsce nawet trzy czy cztery razy? Cel takich działań jest oczywisty: zniechęcić przedsiębiorców, zastraszyć ich.
Ale – pomijając już to, czy w ogóle zakaz działalności jest zgodny z prawem (a więc pytanie o to, czy rozporządzenie jest odpowiednim aktem do wprowadzenia go), pojawia się inna wątpliwość.
Czy jednego dnia można nałożyć kilka kar za to samo naruszenie? Prawnicy nie mają pewności, czy zgodne z intencja ustawodawcy jest nakładanie kary za to samo naruszenie nawet w ciągu następujących po sobie dni – wszak jest to w dalszym ciągu jeden i ten sam czyn.
Mecenas Piotr Pałka zwrócił w rozmowie z "Rz" uwagę na to, że z Konstytucji jasno wynika, że nie można skumulować dwóch kar za ten sam czyn.
Stąd konstatacja, że w obecnym stanie prawnym sądy powinny uchylać nakładane na przedsiębiorców kary, a rozstrzygnięcie takie będzie opierało się na dwóch nogach. Raz, że są wątpliwości co do zgodności z prawem zakazu, a dwa – kary wykraczają poza ramy, w których powinny się zawierać.