Jak przypomina PAP, przewiduje ona wzrost PKB w 2020 r. o 3,2 proc. i w 2021 r. o 3,1 proc.
Wybuch epidemii koronawirusa doprowadził do ponownego pogorszenia perspektyw wzrostu światowej gospodarki. Zdaniem NBP można przyjąć, że globalne skutki epidemii koronawirusa będą większe niż w przypadku SARS ze względu na czterokrotny wzrost udziału Chin w światowym PKB od 2003 r. i znaczy udział tego kraju w globalnych łańcuchach wartości dodanej.
Ważnym skutkiem rozprzestrzeniania się koronawirusa jest wzrost zmienności na rynkach finansowych oraz osłabienie nastrojów podmiotów gospodarczych, zaznaczył bank centralny w "Raporcie o inflacji".
To już się dzieje. Wystarczy spojrzeć, jak zachowują się inwestorzy giełdowi. Jak pisaliśmy w money.pl, gwałtowny spadek cen ropy naftowej doprowadził w poniedziałek do spadków spółek na giełdach, nie tylko w Polsce.
W scenariuszu bazowym projekcji założono, że epidemię uda się opanować w stosunkowo krótkim czasie, a w konsekwencji obniżenie tempa wzrostu PKB w Chinach i gospodarce światowej będzie miało charakter przejściowy.
Istnieje jednak ryzyko, że epidemia będzie miała ostrzejszy charakter, a jej przedłużanie się będzie miało ekonomiczne konsekwencje w postaci trwalszego obniżenia ścieżki wzrostu światowej gospodarki, m.in. na skutek problemów podażowych związanych z zaburzeniami globalnych łańcuchów dostaw, podaje NBP.
Wzrost PKB w Polsce spowolnił w IV kw. ub.r. kształtując się poniżej oczekiwań z projekcji listopadowej. Osłabienie tempa wzrostu polskiej gospodarki jest w dużej mierze efektem przedłużającego się spowolnienia w głównych gospodarkach europejskich, czytamy w raporcie. Na niekorzyść działać też będzie obniżająca się absorpcja Funduszy Europejskich. "Skalę spowolnienia dynamiki popytu krajowego będą łagodzić natomiast wprowadzone przez rząd zmiany legislacyjno-fiskalne podwyższające dochody do dyspozycji gospodarstw domowych" - czytamy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl