W naszej skrzynce kontaktowej dziejesie.wp.pl pojawia się coraz więcej pytań związanych z pracą zdalną. W mailach pytacie o możliwości, które daje nowa ustawa, wprowadzona w życie specjalnie w związku z pojawieniem się koronawirusa.
Sytuację dodatkowo zaognia zamknięcie szkół, które w środę ogłosił premier Mateusz Morawiecki. Szkoły będą zamknięte od poniedziałku 16 marca przez dwa tygodnie. To rodzi duże problemy dla pracujących rodziców.
Ponadto, w korespondencji wyczuwalny jest strach związany z przebywaniem w np. dużych biurowcach czy całych kompleksach biurowców, gdzie przewija się bardzo dużo ludzi. Często są to firmy globalne, gdzie widok człowieka z walizką, który właśnie w Polsce wylądował, nie należy do rzadkości.
Dlatego postanowiliśmy sprawdzić, na ile możemy sobie pozwolić, powodowani tym strachem. W nowej ustawie, zwanej również koronawirusową, znalazł się art. 3, który jest niezwykle ważny dla tych rozważań: "W celu przeciwdziałania COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę, poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna)."
"Własne obawy"
Nie ma jednak w tym artykule mowy o decyzji pracownika, ewentualnie o wnioskowaniu przez niego o taką możliwość.
- Oznacza to, że zmiana organizacji pracy i przejście na pracę zdalną zależy wyłącznie od polecenia pracodawcy. Pracownik ma obowiązek stosować się do wydanego polecenia (art. 100 par. 2 kp), ale nie ma uprawnienia do pozostania w domu wyłączne ze względu na własne obawy przed zarażeniem się wirusem - mówi Olgierd Rudak prawnik i autor bloga "Lege Artis".
Jednym słowem, to czy będziemy mogli swoje obowiązki wykonywać z domu, zależy tylko i wyłącznie od decyzji pracodawcy. Możemy oczywiście go o to prosić i z nim rozmawiać, ale do niego należy ostatnie słowo. Samowola w tym zakresie może się źle skończyć.
- Pracodawca może potraktować taką nieobecność jako nieusprawiedliwioną, włącznie z pełną gamą konsekwencji - wyjaśnia Olgierd Rudak.
Kwarantanna za 80 proc. pensji
Z naszą redakcją skontaktował się również jeden z wysłanych przez Państwowy Inspektorat Sanitarny (PIS) na domową kwarantanne.
- Nie czuje się źle i nie wydaje mi się, że mój teoretyczny kontakt z ewentualnie zakażonym, musiał skazywać mnie na izolacje. Nie podoba mi się również, że w związku z tą decyzją otrzymam jedynie 80 proc wynagrodzenia, bo taki przecież jest zasiłek chorobowy. Chyba, że jest inaczej w tej sytuacji koronawirusowej. Rozważam podjęcie kroków prawnych w tej sprawie - przekonuje czytelnik.
Postanowiliśmy poprosić eksperta o komentarz do opisanej sytuacji.
- Inspekcja wydaje decyzje o kwarantannie i z tym dokumentem idziemy do lekarza, który wydaje nam zwolnienie lekarskie. Nie możemy tego sugerować, ale z tego, co wiem, to już stała praktyka, że ci ubezpieczeni po to zwolnienie, idą dopiero po kwarantannie i mają do tego pełne prawo - mówi rzecznik ZUS Paweł Żebrowski.
A co z procentem wynagrodzenia za czas przebywania na takim zwolnieniu?
- Osoba poddana kwarantannie lub izolacji ma prawo do zasiłku z tytułu choroby. Podstawą do ich wypłacenia jest decyzja państwowego inspektora sanitarnego. Za okres trwania kwarantanny lub izolacji przysługuje na ogólnych zasadach wynagrodzenie za czas choroby, zasiłek chorobowy lub opiekuńczy, wypłacany przez płatnika składek, czyli przez pracodawcę lub Zakład Ubezpieczeń Społecznych - mówi Iwona Kowalska - Matis, rzecznik ZUS województwa dolnośląskiego.
Bez odwołania
Zatem, zgodnie z przypuszczeniami naszego czytelnika, otrzymamy za ten okres 80 proc. średnich poborów z ostatnich 3 miesięcy. Czy możemy w sądzie pracy dochodzić swoich praw do 100 proc. wynagrodzenia, jak zapowiadał to czytelnik?
- Jeśli to jest zasiłek chorobowy, to nie ma możliwości odwołania się do sądu pracy od jego wysokości - mówi Olgierd Rudak.
Próbujemy też ustalić, czy w statystykach ZUS, dotyczących liczby wystawianych zwolnień lekarskich, widać już strach przed koronawirusem i decyzje o kwarantannach i izolacjach. Nie jest to jednak takie proste. - Mamy sezon grypowy i tu zawsze są wzrosty i w tej sytuacji ciężko jest wyodrębnić grupę, która poszła na zwolnienie w związku z epidemią koronawirusa - mówi Żebrowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl