Kulikowski podkreślił, że Indykpol wziął się za pracę nad ograniczeniem ryzyka związanego z zainfekowanymi pracownikami już 20 lutego. Wskazał, że sytuacja związana z pandemią koronawirusa wymusiła na firmie znacznie większe zmiany, niż pierwotnie zakładano.
Pracownicy spoza produkcji działają już w trybie pracy zdalnej. Jednak związani bezpośrednio z produkcją, wciąż przychodzą do zakładów. W ocenie prezesa Indykpolu, absencja tych ostatnich, doprowadziłaby do zatrzymania produkcji żywności.
- I tu pojawia się wiele problemów: zwolnienia na opiekę nad dziećmi, zablokowanie dostępności więźniów czy utrudnienia administracyjne dotyczące pracujących w zakładach obcokrajowców. Utrzymywanie się tych problemów ograniczy zdolności produkcyjne, co będzie wiązało się ze stratami - tłumaczy w rozmowie z "PB".
Dlatego też wszyscy zatrudnieni którzy regularnie pojawiają się w pracy, będą mogli odczuć "uznanie" zarządu także "w formie finansowej". - Powinni pamiętać, że jeśli nastąpi recesja, to ich dzisiejsza postawa zdecyduje o ich przyszłości w firmie. Poziom bezrobocia za rok może być znacznie wyższy od obecnego - wskazuje Kulikowski.
Prezes Indykpolu wierzy, że kryzys wynikający z pandemii koronawirusa skończy się za dwa miesiące. Jednak podkreślił, że jego skutki będą odczuwane znacznie dłużej. Dlatego też, jego zdaniem, ważnym aspektem jest pakiet osłonowy dla małych i średnich firm. Nieodzowna okaże się też współpraca Polski z pozostałymi państwami Unii Europejskiej. - Nie mam złudzeń, że znajdziemy szczęście za oceanem - podkreślił Kulikowski.
Z informacji podanych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że do wtorkowego poranka na terenie Polski odnotowano 205 przypadków zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. W wyniku choroby COVID-19 pięć osób zmarło. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że 13 osób całkowicie wyzdrowiało.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl