– To efekt tego, że bagatelizujemy objawy koronawirusa – ocenił kilka godzin wcześniej w Polsat News wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
- Widzimy także, że przybywa nam osób, które trafiają pod respiratory. Prognozujemy, że te duże wzrosty jeszcze utrzymają się. To prawdopodobnie 3-4 tygodnie, kiedy ta fala zacznie opadać - mówił.
Przypomnijmy, że w najgorszym momencie pandemii zanotowano 27 875 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Miało to miejsce 7 listopada. W kolejnych dniach liczba spadała, ale było to następstwem wprowadzenia bardzo surowych ograniczeń. Zamknięte zostały sklepy w galeriach handlowych, kina, teatry, hotele mogły przyjmować tylko przebywających w podróży służbowej. Dzieci nie chodziły do szkół. Pierwsze ograniczenia z tego "pakietu" zostały zniesione dopiero kilka tygodni później (sklepy w galeriach handlowych), ale na przykład teatry i kina musiały czekać na zielone światło ponad dwa miesiące.
Lokalne lockdowny w dwóch województwach
Na razie nie ma informacji, by takie radykalne kroki ponownie miały zostać podjęte. Rząd zdecydował się na działanie miejscowe, a więc wprowadza ograniczenia w województwach, w których jest największa liczba zakażonych na 100 tys. mieszkańców. Lokalny lockdown najpierw zastosowano w województwie warmińsko-mazurskim, a w sobotę zacznie obowiązywać także w pomorskim.
Co to oznacza w praktyce? Znów zamknięte zostaną sklepy w galeriach handlowych (z pewnymi wyjątkami), instytucje kultury, hotele. Jedyna dobra wiadomość jest taka, że dzieci z klas I-III nie będą uczyć się zdalnie, bo dopuszczalna jest edukacja hybrydowa 9czyli uczniowie niektórych klas pojawiają się na zajęciach, pozostałe klasy w tym czasie uczą się z domu, po czym następuje zamiana).
Rzecznik MZ uspokaja
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz też przyznał, że nic nie wskazuje, by ogólnokrajowy lockdown miał się powtórzyć.
- Oczywiście prof. Horban przewiduje najczarniejsze scenariusze, mówi o najczarniejszych scenariuszach, by pokazać, do czego można doprowadzić poluzowując sobie nazbyt bardzo dyscyplinę – powiedział Andrusiewicz w programie "TłiT' w Wirtualnej Polsce.
- Nie przewidujemy jednak na dziś, by ten najczarniejszy scenariusz się spełnił. Jeżeli porównamy obecną sytuację do II fali, to tam w ciągu tygodnia mieliśmy dwukrotny wzrost zakażeń, czyli w jednym tygodniu notowaliśmy 4 tysiące przypadków, a tydzień później 8 tysięcy. Ale to, co różni nas in minus do drugiej fali to, że teraz startowaliśmy z pułapu 7 tysięcy zakażeń, a nie tysiąca. Więc nawet mając na względzie wzrost rzędu 30 proc. możemy szybciej dojść i przekroczyć pułap 20 tysięcy zakażeń średnio w tygodniu - dodał.