Pomysł renty wdowiej zawarty jest co prawda w obywatelskim projekcie ustawy, złożonej już w Sejmie, niemniej jest kojarzony w dużej mierze z Lewicą, która wypłaty tych świadczeń zawarła w swoim programie wyborczym.
Sam projekt zakłada dwa warianty renty wdowiej. Pierwszy mówi o tym, że osobie uprawnionej przysługuje renta rodzinna po zmarłym małżonku powiększona o 50 proc. przysługującej jej emerytury, emerytury rolniczej, emerytury wojskowej, emerytury policyjnej, świadczenia przedemerytalnego, nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego, renty z tytułu niezdolności do pracy, wojskowej renty inwalidzkiej albo policyjnej renty inwalidzkiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugi wariant zakłada natomiast, że osobie uprawnionej wypłaca się przysługującą jej emeryturę, emeryturę rolniczą, emeryturę wojskową, emeryturę policyjną, świadczenie przedemerytalne, nauczycielskie świadczenie kompensacyjne, rentę z tytułu niezdolności do pracy, wojskową rentę inwalidzką albo policyjną rentę inwalidzką, powiększoną o 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku.
Innymi słowy: można będzie albo zachować całe swoje świadczenie i dostać połowę świadczenia zmarłego małżonka, albo zachować pół swojego świadczenia i całe świadczenie zmarłego małżonka.
Drugie czytanie jeszcze w tym miesiącu
Lewica forsuje teraz przyspieszenie tempa prac nad projektem w parlamencie. - Jesteśmy dogadani z marszałkiem Hołownią, że drugie czytanie renty wdowiej odbędzie się na lipcowym posiedzeniu Sejmu - mówi money.pl osoba z otoczenia minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.
Ważny polityk Lewicy dodaje, że rozmowy trwają i dotyczą trzech zagadnień związanych z rentą wdowią. Po pierwsze, chodzi o maksymalną wysokość świadczenia. Z naszych informacji wynika, że minister Dziemianowicz-Bąk chce, by było to do trzykrotności średniej emerytury, czyli obecnie około 10 tys. zł.
Po drugie, chodzi o tempo dochodzenia do odpowiedniego procenta, o który świadczenie miałoby być powiększone - raczej nie ma szans, by z miejsca było to 50 proc., prędzej będzie wariant stopniowego osiągania tego pułapu. Wreszcie po trzecie kwestią do dyskusji jest moment wejścia renty wdowiej w życie. Tu Lewica komunikuje, że powinno się to stać od Nowego Roku.
Podstawowa bariera
Największą przeszkodą są pieniądze. Pod koniec czerwca informowaliśmy, że Stały Komitet Rady Ministrów przygotował pozytywną rekomendację dla rządu w sprawie projektu ustawy. Problem w tym, że pozytywnej opinii rządu wciąż nie ma, a to dlatego, że mnożą się wątpliwości, zwłaszcza co do prognozowanych kosztów. Z tego względu największym hamulcowym ma być minister finansów.
Nasz rozmówca z Kancelarii Premiera przyznaje, że Ministerstwo Finansów ma tu poważne wątpliwości, które wynikają właśnie z kosztów tego rozwiązania, dlatego dyskusja dotyczy m.in. limitu na świadczenie. - Minister pracy zaproponowała, żeby to były trzy przeciętne emerytury, ale w grze pojawił się też postulat, żeby to były dwie minimalne pensje. Jakimś rozwiązaniem może też być, żeby to były dwie przeciętne emerytury - słyszymy.
Zdaniem naszego rozmówcy z KPRM kierunkowo jest zgoda co do renty wdowiej. - Jej celem jest zapobieżenie spadkowi poziomu życia wdowy lub wdowca po śmierci współmałżonka i zapewnienie mu pieniędzy na zapłatę rachunków. Dyskutowane są koszty, więc choć stanowisko w tej sprawie zostało przyjęte przez komitet stały Rady Ministrów, to rozmowy przed rządem jeszcze trwają - tłumaczy.
Bo dla resortu finansów barierą są cały czas pieniądze. - Czy dwie, czy trzy emerytury to nie jest duża różnica, bo koszty budżetowe są duże i nie do udźwignięcia. To od 32 do 38 mld zł - wskazuje nasz rozmówca związany z MF. Tak duże koszty to blisko 1 proc. PKB, co w sytuacji finansów publicznych, których deficyt oscyluje w okolicach 5 proc. PKB, i realiach procedury nadmiernego deficytu może się okazać nie do udźwignięcia.
Trudna układanka budżetowa
Tym bardziej że MF zaczyna w tej chwili układać budżet na przyszły rok. - Jeśli chodzi o zdrowie, potrzeba będzie dołożyć około 20 mld zł, oprócz wpływów ze składki do NFZ. I to, o ile nie wejdą w życie jakieś rozwiązania dotyczące składki zdrowotnej, bo to dodatkowo obniży dochody - opisuje nam sytuację rozmówca z rządowych kręgów.
Do tego mają dojść wyższe wydatki na obronę plus koszty realizacji kolejnych wyborczych pomysłów, właśnie takich, jak obniżka składki zdrowotnej dla firm czy renta wdowia. - Pewnie projekt Lewicy wejdzie w życie, ale w okrojonej formule, bo obecnie nas nie stać na takie rzeczy - mówi nam polityk KO.
Sytuację komplikuje kontekst polityczny. Wybory do europarlamentu zastopowały dyskusje nad realizacją części pomysłów, a w piątek projekt Lewicy w sprawie dekryminalizacji aborcji nie zdobył większości w Sejmie. Z różnych stron rządzącej większości rośnie presja na realizację wyborczych zobowiązań.
Z Lewicy słychać głosy o większej asertywności wobec koalicjantów, choć nie za cenę rozpadu koalicji. Z drugiej strony można usłyszeć od KO pytania dotyczące tego, czemu ma dawać zielone światło na realizację kosztownych pomysłów Lewicy, skoro nie jest w stanie przeforsować własnego pomysłu kwoty wolnej, który ma czekać na koniec kadencji.
Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl