Środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) niebawem mają trafić do Polski. W ramach dotacji i pożyczek przypadnie nam 59,8 mld euro (ok. 258 mld zł). Tymczasem okazuje się, że wiele inwestycji może w ogóle nie zostać nie zrealizowanych, z uwagi na fakt, że pieniądze z KPO trzeba rozliczyć do końca sierpnia 2026 r. Z tego powodu Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, przygotowuje audyt programów w ramach KPO, aby dokonać oceny szans na ich realizację.
Zdaniem ekspertów to ogromne wyzwanie, które jest tym trudniejsze, że KPO opiera się konkretnych reformach i związanych z nimi ustawach. Okazuje się, że rząd Zjednoczonej Prawicy ma w tej kwestii duże zaniechania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd stoi przed ogromnym wyzwaniem. Trzeba dostosować KPO do realiów
Rząd stoi teraz przed ogromnym wyzwaniem, bo musi dostosować KPO do obecnych realiów. W związku z tym musi ocenić, jakie projekty mają szansę na realizację do roku 2026 r. - mówi money.pl Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura w Związku Powiatów Polskich i członek Komitetu Monitorującego KPO.
Wyjaśnia, że KPO opiera się na konkretnych reformach i ustawach. To oznacza, że jeżeli w jakichś obszarach nie przeprowadzono procesu legislacyjnego, to nie zostaną uruchomione środki na związane z nimi inwestycje.
- W praktyce można powiedzieć, że poprzedni rząd zrealizował cele w tym zakresie na poziomie od 50 do 60 proc. Jest także wiele obszarów, które wymagają rewizji lub korekty. W niektórych przypadkach reformy nie zostały w ogóle rozpoczęte - mówi Kubalski.
Według niego jednym z takich obszarów jest sektor ochrony zdrowia. Przesłanką do kamienia milowego w tej kwestii miało być m.in. przygotowanie nowej ustawy dotyczącej modernizacji szpitali.
Jej główne założenia zakładały restrukturyzację szpitali poprzez ich konsolidację, zmianę profilu oraz zakresu i struktury świadczeń zdrowotnych. Jednak ustawy dotąd nie ma - podkreśla nasz rozmówca.
Fatalna wiadomość ws. KPO. Rząd będzie miał problem
Wykonawcy mają ogromne trudności ze znalezieniem pracowników
Brak ustaw, które miały być częścią KPO to niejedyny problem. Kubalski zwraca także uwagę na kwestię procedur administracyjnych, które trudno jest przyspieszyć. Do tego dochodzi niedobór pracowników.
- Niedawno miałem okazję rozmawiać z przedstawicielami sektora budowlanego, ich zdaniem ten rok zapowiada się w tej kwestii jako jeden z gorszych, firmy mają ogromne trudności ze znalezieniem pracowników do obsługi inwestycji - mówi.
Czy jego zdaniem możliwe jest więc, że możemy utracić część środków z KPO? - W przypadku przedsięwzięć już realizowanych z pieniędzy krajowych, raczej nie ma o tym mowy. Możemy jednak utracić część funduszy, które teraz otrzymamy, jeśli nie uda się zrealizować niektórych projektów na czas - dodaje Kubalski.
Niektóre kamienie milowe Polska narzuciła sobie sama
Z kolei członek zarządu Związku Gmin Wiejskich RP Leszek Świętalski zwraca uwagę na inny problem.
Tak naprawdę nie znamy żadnych szczegółów dotyczących KPO, które poprzedni rząd uzgodnił w Brukseli. Wielokrotnie na to zwracaliśmy uwagę. Podobnie jak na to, że nie ma czasu ani na przygotowanie nowych projektów, nie mówiąc o ich uzgadnianiu, wyłonieniu wykonawcy i realizacji samego zadania - podkreśla.
Jego zdaniem rząd powinien więc renegocjować z Brukselą kwestię terminów inwestycji dla KPO.
- Chodzi m.in. o to, aby umowy inwestycyjne, które będą podpisane np. w 2026 r., można było dokończyć w kolejnych latach. Powinno się także przeprowadzić inwentaryzację gotowych projektów, m.in. z uwagi na fakt, że nadal nie wiemy, jaki jest ich potencjał - mówi.
Innym pomysłem według niego jest przeznaczenie części środków na zakup sprzętu, ponieważ specyfikację takich zamówień można szybko przygotować. Nasz rozmówca uważa jednocześnie, że strona samorządowa będzie raczej zainteresowana dotacjami, niż pożyczkami. Powód? Polski Ład, który spowodował, że w samorządach nie ma pieniędzy.
Przypomina także, że niektóre kamienie milowe Polska narzuciła sobie sama. Przykładem jest m.in. obowiązek przygotowywania planów ogólnych do 2026 roku, który obliguje do tego wszystkie gminy.
- Nikt z UE nie kazał nam tego robić. Jak zobaczyliśmy pulę dostępnych środków na ten cel, mówiliśmy od początku, że jest ich o połowę za mało, ale nikt z rządu nie chciał nas słuchać - podkreśla.
Od zatwierdzenia KPO wiele się zmieniło. Część celów zejdzie na drugi plan
W ocenie Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, rząd w obecnej sytuacji, powinien negocjować z Brukselą co najmniej możliwość rozliczenia inwestycji z KPO po 2026 r.
Moim zdaniem w związku z opóźnieniem związanym z ich uruchomieniem będzie to naturalne. Warto także pamiętać, że w momencie, gdy KPO był zatwierdzany, wiele się zmieniło w naszej sytuacji gospodarczej. Może się więc np. okazać, że część celów, które były kluczowe po pandemii, może teraz zejść na drugi plan. Wiąże się to z zaproponowaniem innych projektów, które można w miarę szybko zrealizować za te same środki - uważa.
Lech Bernatowicz, ekspert BCC jest z kolei przekonany, że rząd nie tylko przygotowuje audyt programów KPO, ale prowadzi także rozmowy, które mają na celu wydłużenie terminów przewidzianych dla realizacji inwestycji z KPO.
- Przedsiębiorcy nie mogą być poszkodowani, z powodu zaniechań poprzedniego rządu. Nie z naszej winy znaleźliśmy się w niechlubnym gronie państw, które do tej pory nie mogły z tych środków skorzystać. Sukcesem jest, że te pieniądze w końcu popłyną, najgorszą sytuacją, jaka mogłaby nam się przydarzyć, byłoby, gdybyśmy musieli je zwracać. Byłoby to zmarnowaniem ogromnej szansy, jaka przed nami stoi - podkreśla.
Pełne wykorzystanie KPO do końca 2026 roku - mało realne
Z ostatniej analizy ekonomistów z PKO BP wynika, że pełne wykorzystanie środków z KPO nastąpi wówczas, gdy w latach 2024-2026 tempo ich wydatkowania sięgnie 83 mld zł rocznie. Zdaniem ekspertów banku pełne wykorzystanie tych pieniędzy do końca 2026 roku jest jednak mało prawdopodobne.
Jednocześnie główny ekonomista PKO BP, Piotr Bujak, ocenił niedawno na platformie X, że odblokowania napływu do Polski środków unijnych oznacza m.in. szybszy wzrost gospodarczy i wsparcie dla notowań złotego.
"Implikacje odblokowania napływu do Polski dużego strumienia funduszy unijnych: mocniejsza aktywność inwestycyjna i szybszy wzrost gospodarczy, mocniejsza pozycja zewnętrzna gospodarki (większa nadwyżka rachunku obrotów bieżących i kapitałowych bilansu płatniczego) i wsparcie dla notowań złotego" - napisał ekonomista.
Przypomnijmy, w ramach KPO Polska miała początkowo otrzymać blisko 34 mld euro, czyli ok. 160 mld zł, w tym ok. 107 mld zł w postaci dotacji oraz ok. 52 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek.
Jednak po zainicjowaniu przez Komisję Europejską planu RePowerEU w maju 2022 r., którego celem jest ograniczenie zależności UE od rosyjskich paliw kopalnych, Polska ubiegała się o dodatkowe fundusze. Tym samym kwota dostępnych środków zwiększyła się do blisko 60 mld euro, czyli ok. 275 mld zł, z czego zdecydowana większość (ok. 160 mld zł) stanowią preferencyjne pożyczki.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl