Tydzień temu przez ceny gazu, które poszybowały w górę, należąca do PKN Orlen włocławska spółka Anwil zdecydowała o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych. Należące do Grupy Azoty Zakłady Azotowe Puławy ograniczyły produkcję amoniaku, a wcześniej całkowicie wstrzymały produkcję melaminy.
Wstrzymanie produkcji przez spółki Azoty i Anwil uruchomiło efekt domina. Pojawiło się bezpośrednie zagrożenie ciągłości produkcji wielu przedsiębiorstw z sektora spożywczego, ponieważ dwutlenek węgla, produkt uboczny działalności zakładów chemicznych, jest niezbędny np. do produkcji piwa, innych napojów gazowanych, części serów, a także produkcji suchego lodu potrzebnego handlowi.
Rząd zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że resorty kierowane przez wicepremierów Henryka Kowalczyka oraz Jacka Sasina (Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Aktywów Państwowych) pracują nad rozwiązaniem, które ma zażegnać kryzys na rynku.
Wicepremier: nie można było tego przewidzieć
PGNiG miałby sprzedawać tańszy gaz m.in. zakładom produkującym nawozy i związki azotowe, producentom mięsa i mleka oraz piekarniom — to jedna z propozycji, która pojawiła się, ale nieoficjalnie.
Spółka Anwil nie czekając na decyzje polityków, zdecydowała w poniedziałek, 29 sierpnia o wznowieniu produkcji nawozów azotowych.
— Mimo trudnych warunków na rynku gazu Anwil wznawia produkcję nawozów i tym samym surowego CO2. Robimy wszystko, aby ten produkt, wykorzystywany w branży medycznej oraz do produkcji żywności, był dostępny na polskim rynku — przekazał Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen - do koncernu należy 100 proc. udziałów w kapitale zakładowym Anwilu.
Co ciekawe w poniedziałek po południu wicepremier Henryk Kowalczyk zapowiedział, że plan wznowienia produkcji zostanie przedstawiony na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów. Na pytanie w radiowej audycji "Gość Radia Zet" dlaczego dopiero wtedy, odpowiedział, że "nie można było tego przewidzieć".
Była prezes PGNiG: to brak profesjonalizmu
Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG nie ma wątpliwości, że to, co się teraz dzieje, to efekt tego, że decyzja o wstrzymaniu produkcji była kompletnie nieprzygotowana.
PiS nie pierwszy raz gasi pożar, który sam wywołał. W innych krajach mamy już przypadki, że firmy ograniczają produkcję albo ją wstrzymują, jednak nigdzie nie było takiej awantury jak u nas, ponieważ wcześniej odpowiednio komunikowano takie decyzje. Sytuacja u nas dowodzi wysokiego braku profesjonalizmu, braku przewidywania. Wystarczyło przecież popatrzeć na listę odbiorców poszczególnych grup produktów, wystarczy znać swoich klientów — przekonuje w rozmowie z money.pl była prezes PGNiG.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodaje, że wicepremier Jacek Sasin, którego resort odpowiada za spółki, powinien znać ich potrzeby. — To są informacje krytyczne. Resort aktywów państwowych powinien znać zagrożenia dla spółek związane np. z wysokimi cenami gazu. Po reakcji widać, że decyzja o wstrzymaniu była kompletnie nieprzygotowana, zarówno w kontekście klientów spółek, jak i PR-owym — ocenia Grażyna Piotrowska-Oliwa.
Co dalej z nawozami?
Wicepremier Henryk Kowalczyk nie chce komentować słów Grażyny Piotrowskiej-Oliwy. — Nie odnoszę się do tego, jak prezesi lub byli prezesi jednych spółek komentują działalność innych — mówi członek rządu Zjednoczonej Prawicy.
W rozmowie z money.pl dodaje, że obecnie rząd analizuje skutki finansowe propozycji przygotowanych m.in. przez jego resort. Jak będzie wyglądała pomoc rolnikom oraz innym branżom, które potrzebują nawozów? - Rozwiązania zostaną przedstawione w tym lub w następnym tygodniu — mówi money.pl wicepremier Henryk Kowalczyk.
Zapytaliśmy także Ministerstwo Aktywów Państwowych, kiedy dowiedziało się, że grupa Anwil wstrzymuje produkcję nawozów oraz kiedy resort otrzymał informację, że spółka zmieniła zdanie i zdecydowała jednak o wznowieniu produkcji nawozów i CO2? Czyja to była decyzja i jakie argumenty zdecydowały o wznowieniu produkcji, skoro jeszcze kilka dni temu była ona nieopłacalna ze względu na wysokie ceny gazu? Na odpowiedź czekamy.
Marian Sikora, przewodniczący Rady Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych przyznaje, że sytuacja na rynku jest poważna, a rolnicy czekają na pomoc.
Spodziewamy się jakiegoś ruchu rządu. Jeżeli chcemy mieć własną żywność, to musimy problem z nawozami rozwiązać. Pamiętajmy, że wysokie ceny nawozów odbiją się na cenach żywności w przyszłym roku — mówi money.pl Marian Sikora.
Przewodniczący federacji tłumaczy, że choć rolnicy mogą ograniczyć stosowanie nawozów wieloskładnikowych, to gorzej jest z nawozami azotowymi, używanymi na wiosnę. — Tu nie ma mowy o tym, aby można było z nich zrezygnować np. przez sezon — tłumaczy ekspert. Dodaje też, że trwająca wojna w Ukrainie uruchomiła także wielu spekulantów, którzy na tym kryzysie próbują zarobić. — Rolnicy, choć niektórzy już teraz są w trudnej sytuacji, muszą uzbroić się w cierpliwość. Liczymy na to, że nasze apele do rządzących nie pozostaną bez odpowiedzi — dodał Marian Sikora.
W poniedziałek minister rolnictwa i wicepremier Henryk Kowalczyk obiecywał: zapewnimy rolnikom nawozy w umiarkowanych cenach. Dodał jednak, że ci na pewno nie mogą liczyć na ubiegłoroczne ceny, bo "do tego już nie ma powrotu".
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl