Średni, mali i drobni przedsiębiorcy coraz dłużej czekają na pieniądze od kontrahentów. Prowadzenie biznesu dodatkowo utrudnia im inflacja – w szczególności rosnące koszty energii, paliw czy gazu. Sprawę dodatkowo komplikują drogie i trudno dostępne kredyty. Przedstawiciele branży faktoringowej, którzy przeżywają hossę, spodziewają się fali bankructw już na jesieni.
– "Dziękujemy za wykonanie prac, płatność jesienią". To słyszą często firmy MŚP w Polsce. Dla wielu z nich oznacza to balansowanie na granicy płynności, a opóźniane przelewy to poważne ryzyko zatorów finansowych. Duże firmy kredytują się ich kosztem – stwierdza Mateusz Skowronek z firmy faktoringowej eFaktor.
Dla polskiej gospodarki to problem – ponad 99 proc. firm (około 2,25 mln) to gracze z obszaru MŚP. Według PARP generują oni prawie połowę PKB. Problem dostrzega również państwo. Bank Gospodarstwa Krajowego zwiększył właśnie środki w Funduszu Gwarancji Kryzysowych z 24,5 do 30 mld zł. Komunikat BGK głosi, że dzięki temu "znacznie więcej przedsiębiorców będzie mogło skorzystać z kredytów lub faktoringu. Według banku to odpowiedź m.in. na skutki kryzysu wywołanego rosyjską agresją na Ukrainę.
Odroczona płatność — zmora przedsiębiorców
Z obserwacji analityków faktura.pl (użytkownicy platformy rocznie wystawiają ponad 600 tys. faktur) wynika, że dominujący model finansowania gospodarki opiera się na odroczonych płatnościach – nawet o kilka miesięcy w przypadku niektórych branż. Duża część firm wystawia miesięcznie tylko jedną, dwie lub trzy faktury przychodowe. Przy niewielkiej liczbie partnerów biznesowych szybki przepływ środków jest kluczowy.
Niepokojące sygnały wysyłają instytucje gromadzące informacje o nierzetelnych dłużnikach. Już blisko 37 proc. przedsiębiorstw przyznaje, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy czekało na spływ płatności od kontrahentów ponad 60 dni po terminie – wynika z badania "Skaner MŚP" przeprowadzonego w trzecim kwartale tego roku. Sytuacja jest zdecydowanie gorsza niż wiosną. Najbardziej na zatory płatnicze skarżą się takie branże jak handel, przemysł, transport. Gorzej jest też w budownictwie.
– Niemal normą jest, że przelew za usługę budowlaną firmy otrzymują nawet 60 dni po jej wykonaniu. W czasie galopującej inflacji otrzymana po tak długim czasie kwota nie jest już warta tyle samo, co w momencie wystawienia faktury. Przy branżowej inflacji rosnącej o kilka procent miesięcznie, koszt styropianu czy płyt OSB we wrześniu będzie dużo wyższy niż dzisiaj – mówi Mateusz Skowronek z firmy faktoringowej eFaktor.
W sumie zaległości firm widniejących w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK wyniosły na koniec czerwca ponad 38,2 mld zł. Według agregatora danych przedsiębiorcy jak nigdy dotąd mobilizują się do większej dbałości o swoją płynność finansową. Chętniej prześwietlają potencjalnych kontrahentów.
Naznaczeni piętnem niewłaściwego PKD
W 9 na 15 kategorii firm czas oczekiwania na zapłatę wydłużył się w tym roku w stosunku do pierwszego półrocza 2021 r. – wynika z danych faktura.pl. Najmocniej w grupie rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo – o 2,5 dnia oraz w handlu – o 1,3 dnia.
– Firmy starają się wykopać pieniądze choćby spod ziemi, byle tylko mieć je jak najszybciej i zachować płynność. Taki obraz branży wyłania się z naszych rozmów z przedsiębiorcami budowlanymi czy firmami przemysłowymi. Im dłużej firmy czekają na pieniądze, tym mniej są one warte, a to grozi utratą płynności – dodaje Marek Sikorski z firmy mikrofaktoringowej Finea.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zauważa Mateusz Skowronek z eFaktor, przez wysoką inflację i wysoki WIBOR kredyt stał się rozwiązaniem drogim i trudno dostępnym. Marek Sikorski dodaje, że banki patrzą branżowo pod kątem kodów PKD i raczej nie analizują wystarczająco dokładnie każdego przypadku. Jego zdaniem brak elastyczności w tym zakresie dla wielu prężnych i zdrowych biznesów może być krzywdzący. - To jak piętno niewłaściwego PKD - wskazuje przedstawicieli Finei. Uściśla, że "złe PKD" dotyczy przede wszystkim branży motoryzacyjnej, meblarskiej, deweloperskiej, targowo-wystawienniczej czy artystycznej.
Mały biznes wykoleił się na pierwszym zakręcie
Nieterminowe płatności już zbierają żniwo w gospodarce. - W pierwszej połowie tego roku zamknęło się ponad 104 tys. działalności gospodarczych. Jest to wzrost o 25,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2021 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych informuje, że od stycznia nawet o 11 proc. wrosła liczba płatników z zaległościami w opłacaniu składek na ubezpieczenie społeczne. To obraz, który mówi nam, że przedsiębiorcy w Polsce znaleźli się w poważnych kłopotach finansowych – zwraca uwagę Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF).
Wszelkie prognozy wskazują, wskazuje prezes ZPF, że w drugiej połowie 2022 r. jeszcze więcej firm zamknie się lub i zawiesi działalność. Uważa, że w zdecydowanie gorszej sytuacji znalazły się mniejsze działalności, które są wrażliwsze na wszelkie turbulencje rynkowe niż duże przedsiębiorstwa.
– W styczniu tego roku jeden z pabianickich restauratorów donosił, że ceny gazu, niezbędnego do funkcjonowania jego restauracji wzrosły o 500 proc. Aktualne problemy z dostępnością węgla czy nawet spekulacje dotyczące ograniczeń gazowych i niepewność energetyczna, potęgują napięcie i wywołują liczne obawy przedsiębiorców – mówi prezes ZPF.
Przez drożyznę pasa coraz bardziej zaciskają Kowalscy. Z badań ZPF wynika, że nastroje konsumencie słabną – nawet co 10 gospodarstwo domowe popada w długi, a ponad 13 proc. przejada własne oszczędności. To kolejny czynnik, który da się we znaki firmom w nadchodzących miesiącach.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl