Na południu i zachodzie Polski trwa walka z żywiołem. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Fala powodziowa idzie na Wrocław, w mieście wprowadzono alarm powodziowy. Ewakuowano szpital w Nysie, ogromne zniszczenia są w Kłodzku, Lądku-Zdroju i ich okolicach. Podtopienia wystąpiły też w zachodniej Małopolsce, głównie w powiecie oświęcimskim, w gminie Brzeszcze i w powiecie wadowickim.
Tymczasem wśród polityków już zaczęły się dyskusje o tym, co zrobiono, a raczej czego nie zrobiono w ostatnich latach, by przygotować Polskę do tak ekstremalnych zjawisk powodziowych jak w miniony weekend.
Ostra dyskusja wybuchła między politykami w niedzielę rano w audycji "Siódmy dzień tygodnia" Radia Zet.
Raporty NIK z funkcjonowania instytucji Wody Polskie były porażające. Był przygotowany duży program tworzenia małych zbiorników retencyjnych i ten program został zrealizowany tylko w 10 proc. Zamiast inwestycji w wały, było urządzanie biur - stwierdził Marek Sawicki z PSL.
- Wody Polskie musiały się zorganizować. To nie znaczy, że nie było inwestycji, patrz Racibórz Dolny - stwierdziła Anna Zalewska z PiS. - Tak, jeden zbiornik retencyjny -skwitował Sawicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W niedzielę rano Wody Polskie ogłosiły, że nad ranem rozpoczęto gromadzenie wody w zbiorniku przeciwpowodziowym Racibórz Dolny na Odrze. Może on pomieścić 185 mln metrów sześciennych wody.
Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której to, co spłynie z Kotliny Kłodzkiej, nie spotka się z falą powodziową z Odry. Według naszych obliczeń zbiornik powinien przyjąć wszystko i miasta takie, jak Kędzierzyn-Koźle, Krapkowice, Opole i Wrocław, będą bezpieczne - podkreśliła prezes Wód Polskich.
Szef MSWiA Tomasz Siemoniak napisał na platformie X, że "to jest wielka inwestycja naszych rządów, która ma zabezpieczyć bieg Odry przed nadmierną wodą". Na jego wpis natychmiast zareagowali politycy PiS. Poseł Joanna Lichocka z PiS napisała, że "zbiornik Racibórz powstał dlatego, że do władzy przyszedł PiS".
Jak było naprawdę? Plan budowy zbiornika powstał w 2001 r. w ramach Programu dla Odry 2006. Uchwalono go w Sejmie w 2001 r., w którym większość miały partie SLD i PSL. Przetarg na budowę ogłoszono dopiero w 2010 r., za rządów PO-PSL. Kontrakt został podpisany w 2013 r., a budowa miała zakończyć się w 2017 r. Firma nie poradziła sobie jednak z budową i umowa została zerwana. Budowę dokończył Budimex, który oddał inwestycję w 2020 r. - przypomina wyborcza.biz.
Z danych GUS, które przytacza serwis, wynika, że:
- za rządów PO-PSL w latach 2008-2015 oddano do użytku 66 zbiorników wodnych,
- a za rządów PiS od 2016 do 2022 r. - 24 takie obiekty (danych na zeszły rok nie ma).
Jak było z wałami? W trakcie rządów PO-PSL postawiono i zmodernizowano łącznie 1 731,7 km wałów powodziowych, z czego 722,9 km w latach 2008-2011 oraz 1008,8 km w latach 2012-2015 r.
Z kolei podczas sprawowania władzy przez PiS w latach 2016-2019 wybudowano i zmodernizowano w sumie 120,2 km wałów przeciwpowodziowych - wskazują dane GUS.
Ze statystyk wynika, że zarówno w trakcie pierwszych, jak i drugich rządów PO-PSL wybudowano więcej kilometrów wałów przeciwpowodziowych niż za pierwszych rządów PiS.
Najwięcej inwestycji po powodzi tysiąclecia
Jak ustalił Konkret24., liczba wybudowanych wałów oraz wyregulowanych rzek i potoków górskich zwiększała się rok po powodziach, które przeszły przez Polskę. W roku 1997 po tzw. powodzi tysiąclecia wybudowano i zmodernizowano ponad 309 km obwałowań, wyregulowano ponad 770 km rzek i potoków. Kolejna duża powódź przypadła na rok 2007.
Rok później liczba wybudowanych i zmodernizowanych obwałowań zwiększyła się ponad 2,5-krotnie z 95,1 km do 248,1 km, a wyregulowanych rzek i potoków – z 325,7 do 415,7 km. Wzrost widać było także po powodzi, która przeszła przez nasz kraj na wiosnę 2010 roku. W ciągu następnego roku wybudowano i odnowiono blisko trzykrotnie więcej wałów przeciwpowodziowych (ponad 305 km) - wylicza serwis.