Dzień przed tym, jak Joe Biden oświadczył, że rezygnuje ze startu w wyborach prezydenckich, pojawiły się informacje, które dziś pozwalają spojrzeć na tę decyzję z nowej perspektywy.
Legendarny dziennikarz Carl Bernstein w sobotnim wywiadzie dla CNN relacjonował - powołując się na swoje anonimowe źródła - co działo się w domu Joe Bidena w Delaware, gdzie prezydent USA leczył infekcję COVID-19.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowo "porzucony" miało padać kilka razy
Według Bernsteina do Bidena dotarło w końcu, że jego kampania jest nie do utrzymania. Opinię w tej sprawie mieli zmienić również członkowie jego najbliższej rodziny. Nie przyszło im to jednak łatwo.
Prezydent jest zły, uważa, że został porzucony. Słowo 'porzucony' padało kilka razy w rozmowach, jakie przeprowadziłem z osobami w Białym Domu. Porzucony przez ludzi, których on wspierał w trakcie ich politycznej kariery, pomagał wspinać się po drabinie w Waszyngtonie. W jego opinii te osoby się od niego odwróciły i zrobiły to w naprawdę brzydkim stylu - mówił Bernstein w sobotę w CNN.
- Jego żona i syn Hunter pytają, co jest nie tak z tymi ludźmi, których przeprowadziłeś przez ten proces, gdzie jest ich lojalność, gdzie jest uznanie dla tego, co udało ci się osiągnąć - relacjonował dziennikarz.
Fatalne sondaże i rosnąca presja
W czwartek dziennik "The New York Times", cytując kilka osób z bliskiego otoczenia prezydenta, informował, że Joe Biden zaczął powoli akceptować myśl, że może nie być w stanie wygrać wyborów 5 listopada i być może będzie zmuszony wycofać się z wyścigu.
Co przeważyło szalę? Wszystko wskazuje na to, że fatalne dla Bidena sondaże, które nie dawały nu szans na zwycięstwo i rosnąca z każdym dniem presja z jego własnego obozu politycznego.
Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę, że duże znaczenie miała m.in. postawa Nancy Pelosi, byłej spikerki Izby Reprezentantów, wciąż bardzo wpływowej polityczki w Partii Demokratycznej, o której mówi się, że jak nikt inny potrafi wygrywać polityczne starcia.
"The Washington Post", powołując się na swoje źródła, relacjonował w ubiegłym tygodniu, że Pelosi powiedziała niektórym Demokratom w Kongresie, że jej zdaniem można dość szybko przekonać prezydenta Joe Bidena do wycofania się z wyścigu o fotel prezydencki.
Wcześniej miała osobiście rozmawiać z Bidenem o ostatnich kiepskich sondażach, które jednoznacznie wskazywały, że droga do wygranej w listopadowych wyborach jest zamknięta. Jej otoczenie jednak oficjalnie zaprzeczyło, że do takiej rozmowy doszło.
Nagła zmiana decyzji
Według amerykańskich mediów Joe Biden zmienił zdanie nagle w nocy z soboty na niedzielę. Jeszcze w sobotę planował ubiegać się o reelekcję. Jak informował Reuters, przed g. 1.45 Biden zwołał współpracowników na telekonferencję i poinformował ich o swojej decyzji. Odczytał oświadczenie, które chwilę później zostało opublikowane w mediach społecznościowych.
"Pełnienie funkcji waszego prezydenta było dla mnie największym zaszczytem w życiu. I chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju leży, abym ustąpił i skupił się wyłącznie na wypełnianiu moich obowiązków jako prezydenta przez pozostały okres mojej kadencji" - oświadczył Joe Biden.