Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Julia Grzesiek,SAS
|

"Lazy girl job" to nowy trend pokolenia Z. Wolą "łatwą" pracę, by mieć "naprawdę fajne życie"

181
Podziel się:

"Lazy girl job" to trend z TikToka, który zdobywa coraz większą popularność wśród młodych pracowników, zwłaszcza tych z pokolenia Z. Priorytetem nie są tu zarobki, tylko work-life balance, to, żeby mieć sympatycznego szefa i kończyć pracę punktualnie o piątej po południu – pisze "The Wall Street Journal".

"Lazy girl job" to nowy trend pokolenia Z. Wolą "łatwą" pracę, by mieć "naprawdę fajne życie"
"Lazy girl job" to kolejna odpowiedź na kulturę pracoholizmu. Na zdjęciu po lewej: fotografia ilustracyjna. Po prawej inicjatorka trendu "lazy girl job" Gabrielle Judge (Getty Images, TikTok, @gabrielle_judge, FreshSplash)

Dla dzisiejszych 20- i 30-latków, którzy dorastali, patrząc, jak ich rodzice i starsi koledzy poświęcają się pracy bez reszty, utrzymanie równowagi między życiem prywatnym i zawodowym jest jedną z najważniejszych spraw. Jak grzyby po deszczu pojawiają się co chwilę kolejne trendy lansowane w mediach społecznościowych przez pokolenie Z. Po "quiet quitting" czy "bare minimum Monday" przyszła pora na "lazy girl job". Można to rozumieć dwojako: "leniwa"/"łatwa" praca dla dziewczyny albo praca dla "leniwej" dziewczyny.

Pod hasztagiem #lazygirljob na TikToku znajdziemy w większości krótkie treści wideo tworzone przez młode kobiety, które chwalą się swoją pracą zza biurka. Są to – jak twierdzą autorki nagrań – zupełnie bezstresowe zajęcia, często wykonywane zdalnie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa Škoda Kodiaq PHEV na trasie do Wisły

TikTokowe twórczynie przyznają otwarcie, że w czasie pracy pozwalają sobie na kilka przerw, a wykonywane zadania nie wymagają od nich praktycznie żadnego wysiłku. Wszystko to wynagradzane jest przyzwoicie – zarabiają od 60 do 80 tys. dol. rocznie. Przykładowe zawody dla "leniwych" dziewczyn związane są np. z marketingiem cyfrowym, obsługą klienta czy administracją biurową.

"WSJ" przybliża pojęcie "lazy girl job" na przykładzie 23-letniej Victorii Bilodeau. Jeszcze niedawno pracowała po 10 godzin dziennie na stanowisku technika ochrony środowiska, zarabiając 26 dol. na godzinę. Obecnie, jako specjalistka-freelancer ds. marketingu cyfrowego, każdego dnia spędza około trzech godzin na promowaniu produktów do makijażu i pielęgnacji skóry w Internecie. Zarabia mniej niż kiedyś, ale w wolnym czasie ćwiczy, medytuje i bawi się ze swoimi kotami. Swoją pracę nazywa właśnie "lazy girl job", jednocześnie mówiąc, że "ma teraz naprawdę fajne życie w porównaniu do tego, co było".

"Lazy girl job" to kolejna odpowiedź na kulturę pracoholizmu

Jak pisał już wcześniej dziennikarz Money.pl Krystian Rosiński, zadowolenie z pracy wśród przedstawicieli generacji Z jest najniższe ze wszystkich pokoleń obecnych na rynku pracy. Pokazują to zarówno światowe, jak i polskie badania. Młodzi mają poczucie, że skoro z rynkiem pracy jest coś nie tak i unieszczęśliwia ludzi, to trzeba go naprawić. "Cicha rezygnacja" i "poniedziałkowe absolutne minimum" są zatem ich odpowiedzią na wszechobecny kult pracy i błędne w ich opinii przekonanie, że o wartości człowieka świadczy jego zawód i jakość wykonywanej przez niego pracy. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule: Zapomnij o "quiet quitting", jest nowy trend pokolenia Z. "W poniedziałki robię tylko minimum".

Jak z kolei czytamy na stronach "WSJ", z tegorocznego raportu "State of the Global Workplace" Instytutu Gallupa wynika, że sześciu na dziesięciu pracowników twierdzi, że nie wkłada maksymalnego wysiłku w swoją pracę. W ankiecie Gallupa przeprowadzonej wśród ponad 120 tys. dorosłych pracowników głównym zarzutem co do miejsc zatrudnienia była panująca w nich kultura pracy.

Wielu mężczyzn publikuje posty na bardziej anonimowych platformach, takich jak Reddit, aby mówić o wadach swojej pracy. Narzekają na krytykujących szefów, niskie płace i strach przed wzięciem wolnego – zauważa "WSJ".

Kto wymyślił pojęcie "lazy girl job"

Gabrielle Judge, 26-letnia influencerka, która na swoich kontach na TikToku, Instagramie i LinkedIn opowiada m.in. o konieczności utrzymania równowagi pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym, twierdzi, że wymyśliła termin "lazy girl job" w maju tego roku. Do niedawna sama pracowała jako "lazy girl" – była doradcą klienta w firmie technologicznej.

Jak czytamy, influencerka zdawała sobie sprawę, że przymiotnik "lazy" (pol. leniwy) może kojarzyć się negatywnie, ale chciała, by jej termin poszedł w świat i zyskał popularność. Jak wyjaśnia, wybieranie "lazy girl job" wcale nie oznacza, że ktoś jest leniwy. Według Judge to dzięki równowadze między pracą a życiem osobistym może się wydawać, że pracuje się mniej niż ludzie na innych stanowiskach.

Są to ścieżki kariery, na których równowaga między życiem zawodowym i prywatnym jest tak niesamowita, że możesz poczuć się, jakbyś był leniwy – wyjaśnia influencerka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(181)
WYRÓŻNIONE
WCz
rok temu
Pokolenie Z ma harujących rodziców, którzy zapewniają Ztkom odpowiednią poduchę powietrzną i dlatego mogą sobie pozwolić na częstą zmianę pracy czy odpowiedni work-life balance. Niestety w wielu przypadkach nie okazują rodzicom odrobiny wdzięczności za życie w nieporównywalnie lepszych warunkach niż żyli rodzice, jak dorastali.
Lee
rok temu
Te influencerki zarabiają głównie z kliknięć w reklamy na platformach społecznościowych - najzabawniejsze jest to, że osoby wierzące w te brednie same owe influencerki utrzymują… Owszem, wiele osób chciałoby dobrze żyć nie pracując - tyle, że muszą znaleźć kogoś, kto za to zapłaci. One znalazły ;-)
Twój nick
rok temu
12 godzin bez prądu i całe tałatajstwo będzie walczyć o przetrwanie
NAJNOWSZE KOMENTARZE (181)
Nauczycielka
rok temu
Na łożu śmierci nie będziemy żałowali, że za mało pracowaliśmy.Będziemy żałować, że nie pożyliśmy.
Suiciderat
rok temu
Pracuje w sektorze medycznym. Jak widzę tych starych ludzi z rozpierdolonym biodrem, kolanami, kręgosłupem czy dłońmi to przychodzi mi tylko na myśl i po co wam to było, takie życie nie ma sensu. Mam zbyt dużą świadomość jak na swój wiek, wolałbym być na ich miejscu i żyć w średniowieczu
IGP
rok temu
Kobiety 21 wieku (szczególnie te urodzone po roku 2000) są wyjątkowo leniwe. Zero zaangażowania w pracy, w relacjach, w randkowaniu, w kwestiach łóżkowych, niechętnie się ruszają i dbają o swoje zdrowie, a powierzchowność najczęściej maskują makijażem. Do tego nie stronią od nałogów. Nie pracują również nad swoją psychiką, nie czytają książek, nie dowiadują się nowych rzeczy, nie uczą się i nie inwestują w siebie. Są proste, żeby nie powiedzieć prostackie i oczekują, że wszystko za nie zrobisz. Spotykanie się z taką królową to strata czasu, bo jedyne co ma do zaoferowania to jako taka uroda i młodość, które szybko przemijają.
Łucja
rok temu
Ja jestem za tym, że warto lubić to co się robi, po prostu. Sama wybrałam naukę w Studium Pracowników Medycznych i Społecznych i pracuję jako Opiekunka środowiskowa. Bardzo lubię swoją pracę, to że dzięki niej pomagam innym.
Chudini90
rok temu
No i nic złego w tym, że ktoś woli zarabiać mniej, ale mieć więcej spokoju i czasu dla siebie. Nie każdy jest karierowiczem, który musi powielać w nieskończoność zasoby. Dopóki pensja starcza na wszystkie potrzeby to po co się nader szarpać i poświęcać najcenniejszą walutę, którą jest czas. Jestem za ;) ! Gdyby robota pokrywała się z moimi osobistymi zainteresowaniami i celami, to mogę robić i 12 godzin dziennie, bo taka praca to sama przyjemność, ale w zwykłej pracy zarobkowej, chcę zrobić co należy i ani krztyny więcej, po czym wrócić do domu i własnego życia. Mam dość poświęcenia zawodowego po 5 latach u prywaciarza w transporcie. Raz wykażesz inicjatywę to będziesz wykorzystywany już do końca. Nikt za Ciebie nie będzie szanował twojego czasu. Jak nie postawisz wyraźnych granic zawczasu to potem jeszcze się spotkasz z pretensjami, gdy nie chcesz poświęcać własnego prywatnego czasu, co jest totalnym absurdem. Życie jest za krótkie, żeby choć sekundę dłużej niż już i tak solidne 1/3 jego długości spędzać w przykrym obowiązku.
...
Następna strona