Po materiale Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski o powiązaniach wiceministra rozwoju Jacka Tomczaka z branżą deweloperską, w resorcie kierowanym przez Krzysztofa Paszyka (PSL) najpierw doszło do dymisji wiceministra, a teraz trwają namysły, co dalej z programem "Kredyt na start".
Co dalej z programem dopłat?
Według naszego rozmówcy z PSL, resort w tej sprawie jeszcze nie składa broni i dalej będzie próbować wdrożyć program dopłat, jednak znów będzie potrzeba jego przemodelowania. - Trzeba ten program przebudować i zrobić nowe podejście - przyznaje polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Część naszych rozmówców jest zdania, że w obecnej sytuacji to sam Krzysztof Paszyk powinien wziąć odpowiedzialność za program, który generuje ciągłe wizerunkowe problemy. Po pierwsze dlatego, by pokazać własną sprawczość. - Nie może być tak, że po mieście chodzi informacja, że Paszykowi sprawa wymyka się spod kontroli - argumentuje osoba zorientowana w sprawie. Po drugie, może być zwyczajnie problem ze znalezieniem następcy Tomczaka. - Mało kto ma ochotę wchodzić na tę minę, jaką jest obecnie sprawa dopłat do kredytów - przyznaje nasz rozmówca.
Lewicowy minister nauki Dariusz Wieczorek uważa, że dymisja wiceszefa MRiT nie powinna przełożyć się na prace nad całym projektem mieszkaniowym.
Myślę, że to nie ma większego wpływu, bo przecież nad tą ustawą pracuje całe kierownictwo ministerstwa. Mamy informacje od wiceministra Tomasza Lewandowskiego w tej sprawie. Minister Paszyk szykuje kompleksową ustawę dotyczącą pomocy Polkom i Polakom, jeżeli chodzi o nabycie własnego mieszkania, jest tam duży segment związany z budową mieszkań komunalnych, a więc z funduszem dopłat czy interesujące mnie kwestie akademików. Obecnie czekamy na ostateczny projekt ustawy i zobaczymy, jakie zapisy w nim znajdą - zauważa Dariusz Wieczorek.
Minister przyznaje jednak, że nie wie, jak ostatecznie zostanie rozwiązana kwestia "Kredytu na start" czy - potocznie mówiąc - "Kredytu 0 proc.".
To jednak tylko jedna z opcji, o których rozmawia się w kuluarach. - Wizerunkowo ten program to katastrofa. Tu nie ma czego ratować - ocenia kolejny rozmówca związany z ludowcami. Dlatego słyszymy o innych scenariuszach, np. aby "Kredyt na start" odłożyć na półkę, wyciszyć emocje wokół niego i wrócić do sprawy po wyborach prezydenckich, tak, by program ewentualnie wszedł w życie najwcześniej od 2026 roku.
Ostatecznością, która jednak również jest brana pod uwagę, jest całkowita rezygnacja z programu. I tu decyzję podjąć będzie musiał albo minister Paszyk (zapewne wraz z kierownictwem ludowców), albo sam Donald Tusk. - Jak premier w końcu się wkurzy, to coś zrobi. A na razie nie widać pola, by to się mogło samo rozstrzygnąć - przyznaje osoba z otoczenia szefa rządu.
Jak wskazuje, na razie priorytetem jest nowelizacja tegorocznego budżetu, podnosząca deficyt o ponad 50 mld zł (do 240,3 mld zł). Z kolei przyszłoroczny deficyt budżetowy ma być jeszcze większy i wynieść 289 mld zł. - Trudno więc tu mówić o jakiejś dodatkowej przestrzeni na kolejne wydatki - dodaje.
Także polityk Koalicji Obywatelskiej przyznaje, że program dopłat stał się politycznym obciążeniem. - On chyba zasługuje już tylko na to, by go ukatrupić - przyznaje. Z drugiej strony program wsparcia kredytów mieszkaniowych, choć najbardziej kojarzony z ludowcami, cieszył się także poparciem ze strony KO. O kredycie 0 proc. w kampanii mówił Donald Tusk. W koalicji był jasny podział - przeciwko była Lewica i Polska 2050, a za PSL i Platforma. W tym i przyszłorocznym budżecie na jego start jest zarezerwowane około 500 mln zł.
Resort rotacyjny
Dalsze losy "Kredytu na start" to niejedyny ból głowy, jaki mają w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. Jak wskazują nasi rozmówcy, kierownictwo resortu zostało w ostatnim czasie tak przetrzebione, że dziś trudno tym resortem w ogóle zarządzać. Poza Krzysztofem Paszykiem, jest jego zastępca Michał Jaros, który do resortu trafił niedawno i, jak słyszymy, dopiero się wdraża. Jest jeszcze Tomasz Lewandowski z nadania Lewicy, jednak między nim a Paszykiem podobno nie ma chemii, w związku z czym wiceminister jest raczej odsuwany na boczny tor.
Co więcej - na co zwraca uwagę jeden z naszych rozmówców - mimo powołania Jarosa i Lewandowskiego, wciąż nie wyznaczono im zakresu obowiązków, a ostatnie zarządzenie ministra rozwoju i technologii w sprawie podziału pracy w kierownictwie resortu pochodzi z lipca.
Teraz dochodzi kwestia uzupełnienia wakatu po wiceministrze Tomczaku. To leży w gestii ludowców, ponieważ to był ich nominat. - Tu nie będzie problemu, jest umowa koalicyjna i to ich pula. To podobny casus jak w przypadku Lewicy i dymisji wiceministra sprawiedliwości Bartłomieja Ciążyńskiego. O jego następcy zdecyduje Lewica - zauważa nasz koalicyjny rozmówca.
Rotacja kierownictwa na przestrzeni ostatnich miesięcy jest największa spośród wszystkich resortów. Sam Paszyk przejął ministerstwo po odchodzącym do europarlamentu Krzysztofie Hetmanie. Jego zastępcy znikają jeden po drugim - Krzysztof Kukucki po wyborach samorządowych został prezydentem Włocławka, Ignacy Niemczycki trafił do Kancelarii Premiera, gdzie nadzoruje departamenty związane z Unią Europejską, a dwóch wiceministrów zostało zdymisjonowanych - to Waldemar Sługocki (musiał odejść, bo nie pojawił się w Sejmie na głosowaniu w sprawie aborcji) i wspomniany już Jacek Tomczak.
Sytuacja zaczyna budzić niepokój w samym resorcie rozwoju. - Ta rotacja kierownictwa nam nie służy. Mówimy o ważnym resorcie gospodarczym, tu są jeszcze inne tematy do dowiezienia niż tylko słynny "Kredyt na start" - zauważa jeden z naszych rozmówców.
Napięcia w koalicji
Najbardziej z aktualnego obrotu spraw cieszą się Lewica i Polska 2050. Lewica liczy, że to koniec programu.
Podobne głosy płyną od koalicjanta PSL z Trzeciej Drogi.
Ludowcy nie rozumieją skali tej krytyki. - Lewica zachowuje się nie w porządku, nikt ich nie atakował, gdy ich minister pojechał na wakacje służbowym samochodem i musiał podać się do dymisji. A ci teraz dostali pary, jakby byli w opozycji. Nawet PiS nie podjął tego tematu, a przecież powinni wyć jak wilk do Księżyca - przekonuje rozmówca związany z PSL.
W świetle tak silnego oporu części koalicjantów na horyzoncie pojawiały się scenariusze, że KO i ludowcy mogą próbować przegłosować program dopłat z udziałem opozycji, a zwłaszcza PiS, za którego rządów wprowadzono program "Bezpieczny kredyt 2 proc.". Tyle że ten wariant też został właśnie wykluczony. Prezes PiS Jarosław Kaczyński na czwartkowej konferencji prasowej stwierdził, że poprzedni program dopłat okazał się błędem. - To ostatecznie nam udowodniło, że to nie jest dobre. Trzeba znaleźć zupełnie nowy mechanizm - ocenił prezes PiS.
Wokół Jacka Tomczaka zrobiło się głośno nie tylko z powodu działalności jego kancelarii notarialnej. Dziennikarze Wirtualnej Polski Paweł Figurski i Patryk Słowik ustalili, że Tomczak jeszcze jako poseł potajemnie lobbował na rzecz chińskich koncernów technologicznych. Polityk przedstawiał stanowisko w stu procentach zbieżne z interesami Chińczyków.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl