- Istnieje spore podejrzenie, że znalazły się osoby, które nie były uprawnione do szczepienia, a zostały zaszczepione. NFZ ma możliwość wyciągnięcia sankcji wobec tego punktu szczepień. Myślimy o tym, by w pierwszej kolejności nie zapłacić za podanie szczepionki nieuprawnionemu. Dalsze konsekwencje są uzależnione od wielu czynników - mówił Filip Nowak, pełniący obowiązki prezesa NFZ, na wtorkowej konferencji prasowej.
Wszystko jest pokłosiem stosunkowo wysokiej liczby szczepień w niektórych punktach czy całych rejonach Polski. Pojawiają się doniesienia, że w niektórych z nich lekarze mogli szczepić ludzi "z ulicy", by wykorzystać szczepionki. W przeciwnym razie preparat musiałby trafić do śmieci.
- Zapewniam, że robimy wszystko, by szczepionki się nie marnowały. I jeżeli będę miała wybór: zaszczepić kogoś albo wylać, to zaszczepię. To ja widzę, ilu ludzi czeka na szczepionkę, jak bardzo im na niej zależy. Jeśli ktoś mi za to nie zapłaci, przeżyję - mówi money.pl Maria, lekarka z punktu szczepień na południu Polski.
Rozmawialiśmy z kilkoma medykami, którzy podzielają ten punkt widzenia.
- Za zaszczepienie pacjenta w naszym punkcie NFZ płaci niespełna 62 złote. Jeśli zostanie mi kilka dawek szczepionki, to ja mogę bez problemu posiedzieć kilka minut dłużej i podać je ludziom, którzy jej po prostu potrzebują. Zarobię na osobach, które zaszczepię zgodnie z listą - mówi inny lekarz.
Medycy dodają, że brak zapłaty za szczepienie, które trwa minutę czy dwie, nie jest jakąś dotkliwą karą. Ale może rodzić patologie wśród lekarzy, którym bardziej zależy na pieniądzach. - Mogę sobie wyobrazić, że ktoś, kto nie zarobi 60 złotych, weźmie te pieniądze od pacjenta. A skoro 60, to czemu nie 100? Moim zdaniem to może wręcz rodzić jakieś nieprawidłowości - mówi jeden z lekarzy.
Medycy dodają, że na razie rozdysponowywanie szczepionek nie jest wielkim problemem.
- Mamy więcej chętnych niż szczepionek. Niewykorzystane dawki to margines. Ale obserwujemy też, co się działo w ostatnich dniach. Do Rzeszowa w piątek przed świętami trafiło 2 tysiące dawek, więc oni musieli je albo rozdysponować przed i w trakcie świąt, albo wyrzucić. W Mazowieckiem też przez święta trwały szczepienia, bo przyszła duża partia. A szczepionki trafiają do punktów już rozmrożone i trzeba je zużyć w ciągu kilku dni - dodaje inny.
Przypomina, że w przypadku szczepionki Pfizera okres przechowywania jej w lodówce, w postaci rozmrożonej, wynosi maksymalnie 5 dni. Dostawa w piątek oznaczała, że trzeba je zużyć do wtorku, nie bacząc na to, że po drodze mamy 2 dni świąt.
Ile można zarobić na szczepieniu?
Narodowy Fundusz Zdrowia płaci dziś za szczepienie niespełna 62 złote - to stawka za przyjęcie pacjenta w punkcie szczepień. Maksymalna stawka - 141 złotych - jest płacona za szczepienie w domu pacjenta.
Niewykorzystane szczepionki, których termin przydatności minął, muszą zostać zutylizowane. Agencja Rezerw Materiałowych nakazuje, by każdy punkt zajął się tym we własnym zakresie. Nie oznacza to jednak, że szczepionkę można wylać do zlewu.
Materiał biologiczny powinien być odebrany przez specjalistyczną firmę. Koszt odbioru i utylizacji odpadów medycznych jest zależny od wielkości podmiotu. Duże szpitale płacą ok. złotówki za kilogram, małe gabinety na ogół ok. 6-7 złotych za kilogram.