Część medyków w czasie pandemii wzięła duże kredyty i żyje na poziomie, z którego nie będzie już chciała zrezygnować – przyznaje lekarski samorząd, który wydał w pierwszym półroczu blisko 200 zaświadczeń ułatwiających zawodowy start poza granicami Polski.
Nie wszyscy lekarze, którzy wystąpili o taki dokument, wyjadą jednak z kraju. Po pandemii część z nich przejdzie też z sektora publicznego do prywatnych przychodni i szpitali.
Jak twierdzi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, Łukasz Jankowski, choć liczba wniosków o zaświadczenia wydaje się duża, to nie jest to na razie żaden gwałtowny wzrost.
Jak przypomina lekarz, zdarzają się przypadki pobrania zaświadczenia i braku wyjazdu z kraju, zmiany decyzji i pozostania w Polsce. Z drugiej strony są też przypadki przebranżawiania się lekarzy, zmian miejsc pracy albo przejścia do sektora prywatnego.
"Po pandemii, gdy znikną dodatki covidowe, ten problem będzie narastał. Proponowana przez ministra zdrowia równowartość 1,31 średniej krajowej dla lekarza specjalisty jest w istocie obniżką wynagrodzeń, naturalne jest, że lekarze będą się starali utrzymać zarobki z ostatniego półrocza" – uważa Jankowski.
Jak przypomina "Rz", zaświadczenia, o jakie wystąpili lekarze, pozwalają absolwentom szkół medycznych w Polsce starać się o pracę w UE. Bez zaświadczenia o postawie etycznej nie mają szans na zatrudnienie.
Żadnych zaświadczeń nie potrzebują wyjeżdżający do USA czy Emiratów Arabskich. Już przed pandemią Polska plasowała się na trzecim miejscu wśród eksporterów kadr medycznych dla krajów OECD.
Równie groźne, jak wyjazdy zagraniczne są też transfery wewnętrzne, z sektora publicznego do prywatnego.
Zdaniem dra Jerzego Gryglewicza z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w ciągu najbliższych pięciu lat ubędzie nam znacząca liczba lekarzy.
"O ile przez najbliższe sześć lat liczba radiologów powinna zwiększyć się aż o 725, o tyle lekarzy chorób wewnętrznych, czyli najbardziej podstawowej specjalizacji, ma ubyć 2265" - podaje.
Podobne liczby dotyczą pozostałych specjalizacji potrzebnych do funkcjonowania najmniejszych szpitali powiatowych – chirurgii, pediatrii, położnictwa i ginekologii oraz pulmonologii.
Ministerstwo Zdrowia nie będzie w stanie zabezpieczyć oddziałów szpitalnych.
Również zdaniem dra Jankowskiego część lekarzy wybierze wyższe zarobki w sektorze prywatnym lub za granicą kosztem szkolenia specjalizacyjnego i pracy w szpitalu.
"W wielu miejscach specjalizacja nie jest konieczna, a warunki finansowe są przynajmniej konkurencyjne do szpitalnych" – przypomina prezes warszawskiej izby lekarskiej.