W Polsce brakuje lekarzy. To fakt, o którym od lat się dyskutuje. Pandemia jednak jeszcze bardziej uwidoczniła ten problem. Dane Naczelnej Izby Lekarskiej mówią o brakach w liczbie co najmniej 68 tys. medyków - zwłaszcza specjalistów.
Pod koniec ubiegłego roku zostały więc zmienione przepisy, które mają ułatwić podjęcie pracy lekarzom spoza Wspólnoty, a pierwsi lekarze uzyskali możliwość pracy pod koniec stycznia.
Po blisko pół roku sprawdzamy, jak wielu medyków spoza UE udało się ściągnąć. Według najnowszych danych (z 10 maja 2021 r.) przekazanych money.pl przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że do tej pory 170 lekarzy dostało w Polsce zgodę na wykonywanie zawodu bez wcześniejszej nostryfikacji dyplomu.
Dodatkowo pracę w Polsce w trybie uproszczonym dostało 16 pielęgniarek i zaledwie 5 ratowników medycznych niepochodzących z krajów UE.
Czy są to dane zadowalające, zgodne z oczekiwaniami rządu? Raczej nie. Przecież wiceminister Sławomir Gadomski mówił o potencjalnym tysiącu medyków ze Wschodu. Pytane przez nas ministerstwo zdrowia zaledwie w lutym o skuteczność tych działań, informowało, że liczy na około 500 zgłoszeń do końca roku.
"Z uwagi na to, że przepisy regulujące nowe procedury umożliwiające pracę lekarzy i lekarzy dentystów posiadających kwalifikacje spoza Unii Europejskiej, zostały wydane niedawno, informacja nt. tego rodzaju zatrudnienia mogła jeszcze nie dotrzeć do wszystkich zainteresowanych osób. Dlatego resort spodziewa się, że wniosków o wydanie zgody Ministra Zdrowia na pracę w Polsce będzie coraz więcej" - przekazywał wówczas resort.
Chodzi więc około 500 podań. To akurat może się udać, ale jak to się przełoży na liczbę faktycznie zatrudnionych lekarzy, tego oczywiście nie wiemy.
Dla porównania już w tej chwili łączna liczba złożonych wniosków do Ministra Zdrowia wyniosła 403. Z niej 177 doczekało się decyzji. W siedmiu przypadkach były one odmowne.
Tylko 27 samodzielnych lekarzy
Jest jeszcze jedna kwestia. Minister zdrowia wyraża zgodę na podjęcie pracy w Polsce w dwóch trybach. Może być to warunkowe prawo do wykonywania zawodu lub zgoda na określoną pracę w określonym miejscu i czasie.
W pierwszym przypadku lekarz nie musi mieć doświadczenia zawodowego. Wystarczy dyplom ukończenia studiów medycznych. W Polsce pracować będzie musiał pod nadzorem opiekuna - czyli lekarza z drugim stopniem specjalizacji lub tytułem specjalisty. Tych Polska zatrudniała 144 (81 bez specjalizacji i 63 ze specjalizacją).
Lekarze, którzy mają co najmniej trzyletnie doświadczenie zawodowe i dodatkowo mają zaświadczenie od szpitala czy przychodni, która go zatrudni, otrzymują zgodę na pracę w określonym miejscu i czasie. Takich medyków udało się ściągnąć zaledwie 27.
Poza decyzją ministra prawo do wykonywania zawodu powinna wydać jeszcze izba lekarska. Teoretycznie ma na to 7 dni od złożenia decyzji ministra zdrowia i dokumentów. Co w przypadku odmowy? Resort twierdzi, że i tak lekarz ma prawo podjąć pracę
Ilu mamy medyków z zagranicy w ogóle?
Postanowiliśmy sprawdzić, ilu lekarzy zza granicy pracuje w Polsce. O te dane poprosiliśmy Naczelną Izbę Lekarską. Okazuje się, że na koniec kwietnia 2021, w kraju zarejestrowanych jest dokładnie 1699 lekarzy z całego świata.
Ilu z nich to medycy spoza Wspólnoty? 1378 - informuje money.pl NIL. W przeważającej liczbie przypadków to lekarze z Ukrainy - 616 oraz Białorusi - 335. W trzeciej kolejności wśród lekarzy spoza UE w Polsce są Rosjanie - 61. Jeśli z kolei chodzi o kraje z Unii, to największą grupę stanowią Niemcy - 84.
Ale w Polsce leczą również medycy pochodzący z bardziej egzotycznych kierunków, jak Mauritius, Sri Lanka, Tanzania, Ruanda, a nawet Nepal.
To wszystko jednak kropla w morzu potrzeb. Zagraniczni lekarze nie zreanimują polskiego systemu ochrony zdrowia. Jest ich stanowczo za mało, aby realnie poprawić sytuację.
Mimo tego, jak przyznają sami lekarze, każda para rąk do pomocy - zwłaszcza w czasie pandemii, ale nie tylko - jest cenna. Braki personelu są wszędzie. W polskich szpitalach trwa ostra walka o lekarza - o czym pisaliśmy na łamach money.pl. W najtrudniejszej sytuacji są mniejsze placówki powiatowe, które nierzadko z powodu braków kadrowych muszą zamykać oddziały. Dla nich pozyskanie jakiegokolwiek lekarza może się być kwestią być albo nie być.