Szybkie posiedzenie Sejmu to szansa na to, żebyśmy mogli uchwalić prawo, które pomoże Polakom — powiedział na czwartkowej konferencji prasowej przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Przypomniał, że w środę premier Mateusz Morawiecki, pytany o możliwość zwołania w sierpniu dodatkowego posiedzenia Sejmu, odpowiedział: "Sejm pracuje w trybie takim, jaki też umożliwia praca Senatu, czyli Senat, który przetrzymuje bardzo często ustawy przez miesiąc, niestety opóźnia prace". Dodał, że rząd jest gotowy do prac i jeśli będzie taka konieczność marszałek Sejmu "podejmie odpowiednie decyzje".
Panie premierze, niech pan nie szuka uzasadnień, dlatego że nie ma pan przygotowanych ustaw. Polacy na ustawy czekają, a to, co pan robi, to jest zwlekanie i szukanie usprawiedliwień dla swojej nieudolności — tak Gawkowski zwrócił się do szefa rządu.
Lewica: dość leniuchowania
Zaznaczył, że już sześć tygodni temu, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o kryzysie energetycznym, Lewica zwracała uwagę, że wakacje to czas, kiedy istnieje jeszcze możliwość reagowania na gwałtowny wzrost cen ogrzewania. Dodał, że dwa dni temu Lewica złożyła wniosek o zwołanie posiedzenia Sejmu w sierpniu.
Szef klubu Lewicy podkreślił, że teraz "wszystkie karty" są w rękach marszałek Sejmu Elżbiety Witek, premiera Morawieckiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
- Panie premierze, to jest prosty apel do pana: dość leniuchowania, nadszedł czas ciężkiego pracowania, niech pan przyjedzie do Sejmu, niech pan weźmie się w garść, położy na stole ustawy, porozmawia z panią marszałek Witek i spotkajmy się pod koniec sierpnia - apelował Gawkowski do szefa rządu. "Każdy dzień zwłoki, to kolejny dzień zimna" - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł Wiesław Szczepański wyliczył, że zgodnie z obecną propozycją, by posiedzenie Sejmu odbyło się 14 września, ustawy pomocowe będą rozpatrywane w Senacie dopiero w okolicach października, a później musi być jeszcze czas, kiedy ustawy wrócą do Sejmu, następnie zaś trafią do prezydenta. W związku z tym - mówił - zrobi się już listopad, a więc czas trwania okresu grzewczego, a tymczasem Polacy już teraz czekają na ustawy, bo nie wiedzą, ile będą płacić za ogrzewanie.
Posłanka Monika Falej dodała, że rząd powinien zabezpieczyć ceny węgla, by ludzi było na niego stać. Pytała, gdzie są ustawy, o których wspominał premier i podkreślała, że po wakacjach będzie za późno, aby się nimi zająć.
- Nie ma węgla, nie ma rozwiązań, będzie zima, chłód i mróz w domach ludzi — mówiła posłanka. Dodała, że ludzie będą mieć "zimę stulecia", bo rząd się "nie sprawdza".
Tak rząd chce walczyć z rosnącymi cenami
Premier Mateusz Morawiecki wskazał w środę, że przygotowywane są kolejne rozwiązania mające pomóc obywatelom przetrwać okres gwałtownego wzrostu cen ogrzewania i że zostały one już przedstawione przez minister klimatu i środowiska Annę Moskwę.
W piątek 5 sierpnia w Sejmie minister klimatu i środowiska poinformowała, że rząd zaproponuje rekompensaty z budżetu dla ciepłowni w zamian za ograniczenie do 40 proc. wzrostu cen ciepła, oraz dopłaty dla gospodarstw domowych używających do ogrzewania pelletu, drewna, oleju opałowego i LPG.
Tak rosną czynsze Polaków. "Nie wiem, jak żyć"
Zgodnie z tymi propozycjami gospodarstwa domowe ogrzewające się indywidualnie i korzystające z innych źródeł niż węgiel i gaz ziemny mają otrzymać jednorazowo dodatek na wybrane źródło ciepła. Będzie to 3000 zł, gdy głównym źródłem ogrzewania jest pellet albo inny rodzaj biomasy, jak brykiet drzewny, słoma, ziarna zbóż. Dodatek ma wynieść 1000 zł dla gospodarstw, w których główne źródło ciepła jest opalane drewnem kawałkowym. Jeżeli głównym źródłem jest LPG, dodatek wyniesie 500 zł. Gospodarstwo, w których głównym źródłem jest kocioł na olej opałowy, będzie mogło dostać 2000 zł dodatku.