Przybywa osób, które dostają niespodziewane rachunki za energię elektryczną od Tauronu. Mowa nawet kilku tysiącach złotych dodatkowych opłat. W money.pl opisywaliśmy już przypadek mieszkańców Twardogóry na Dolnym Śląsku. Teraz zgłaszają się do nas mieszkańcy Wrocławia.
Na czym polega problem? Z relacji mieszkańców wynika, że przedstawiciele Tauronu wymieniali im liczniki energii, te stare trafiły – bez ich wiedzy – do analizy. Tam okazało się, że zaniżały zużycie prądu. Teraz Tauron żąda dopłaty za 5-7 lat wstecz.
- Liczniki są Tauronu. Oni za nie odpowiadają. Posiadają one certyfikaty i homologację. To znaczy, że ktoś je sprawdził i uznał, że będą dobrze działać przez określony czas. Po czym po wymianie ci sami ludzie z Tauronu stwierdzają, że one jednak źle działały. To ja się pytam, czy one dobrze działały podczas montażu? Skąd wiadomo, kiedy one się zepsuły? Czy nowo założony licznik dobrze działa, czy może przy kolejnej wymianie okaże się, że jednak on źle działał. Przecież za coś płaci się abonament – utyskuje w rozmowie z money.pl pan Marek z Wrocławia.
Tauron tłumaczy w czym jest problem
Tauron tłumaczy, że wady można było wykryć dopiero przy wymianie. - Po stwierdzeniu wady pracy liczników energii elektrycznej u 24 klientów w Twardogórze zareagowaliśmy natychmiast. Usterka liczników została wykryta w trakcie wymiany legalizacyjnej urządzeń pomiarowych. Bardzo dokładnie badamy takie przypadki i wszystkie liczniki zostały skierowane do ekspertyzy laboratoryjnej. Nie dysponujemy technologią pozwalającą na wykrycie takiej usterki na wcześniejszym etapie – mówi money.pl Ewa Groń, rzeczniczka spółki Tauron Dystrybucja.
- Od strony technicznej problem polegał na tym, że licznik nie liczył zużycia energii na jednej lub kilku fazach, a więc zaniżał wskazania zużycia energii. Był to błąd i zaniżanie pomiaru, a nie całkowity brak pomiaru, który pozwoliłby wcześniej wykryć wadę urządzenia - dodaje.
Przedstawicielka firmy podkreśla, że klientom zaproponowano rozłożenie zapłaty na raty. Ale czy klientom pozostaje się jedynie zgodzić z decyzją operatora i zapłacić? Pytani przez nas prawnicy radzą im walczyć o swoje pieniądze – szczególnie w przypadku roszczeń sprzed ponad 2 lat.
- Roszczenia z tytułu sprzedaży prądu przedawniają się po 2 latach (art. 555 kc w zw. z 544 kc) – mówi Olgierd Rudak, prawnik w zespole TotalMoney.pl. W przypadku opłaty przesyłowej termin roszczeń może sięgnąć lat trzech. Ale nie okresu 5-7 lat, jak twierdzą mieszkańcy z Twardogóry.
Jego zdaniem w przypadku osób, które już zapłaciły żądaną kwotę, dochodzenie swoich roszczeń może być trudniejsze, niż w przypadku tych, którzy kwestionują żądania Tauronu.
Na jakiej podstawie?
Zapytaliśmy rzeczniczkę Tauronu, na jakiej podstawie firma domaga się od swoich klientów zapłaty w przypadku, gdy zawinił należący do niej licznik.
- Podstawą do wystawienia korekty jest obowiązująca Ordynacja Podatkowa, zgodnie z którą roszczenia wobec klientów nie są przedawnione podatkowo. Podstawą prawną w tym zakresie jest art. 70. § 1. Ustawy Ordynacja Podatkowa, mówiący, że "zobowiązanie podatkowe przedawnia się z upływem 5 lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku" – mówi money.pl Ewa Groń.
- Nie za bardzo rozumiem powoływania się na Ordynację Podatkową. Rachunek za prąd to nie jest podatek. Podatek płaci się państwu. My mówimy o rachunku, to sprawa typowo konsumencka. Być może Tauron będzie stał na stanowisku, że musi na kogoś przerzucić koszty podatkowe, jakie poniósł? Nie wiem, jest to dla mnie zagadką – mówi w rozmowie z money.pl Jacek Chałasiński, radca prawny.
Dodaje też, że w każdej takiej sytuacji warto kontaktować się z Urzędem Regulacji Energetyki oraz Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów.