Pod apelem podpisały się między innymi Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Polska Rada Biznesu, Business Centre Club, czy Związek Pracodawców Polskich.
"W trosce o zapewnienie ciągłości rozwoju gospodarczego Polski, apelujemy o utrzymanie tzw. limitu składek na ZUS" - piszą pracodawcy. Zniesienie limitu składek przeczy celom Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, który zakłada zwiększanie udziału innowacyjnych inwestycji oraz tworzenie wysokopłatnych miejsc pracy. Zniesienie limitu składek na ZUS będzie kolejną dużą barierą, która ograniczy możliwość rozwoju polskiej gospodarki. Co bolesne i niezrozumiałe, będzie to bariera, którą stworzymy sobie sami" - czytamy.
Jak przypominają pracodawcy, przez ostatnich 10 lat powstało ponad pół miliona wysoko płatnych miejsc pracy m.in. w sektorach medycznym, lotniczym, motoryzacyjnym, nowoczesnych technologii i usług dla biznesu.
Według sygnatariuszy apelu pierwszym odczuwalnym skutkiem zniesienia limitu składek na ZUS będzie obniżenie wynagrodzenia netto pracowników z tych sektorów nawet o 11 proc., a wzrost kosztów zatrudnienia dla pracodawcy może osiągnąć 16 proc.. Wtedy firmy nie będą w stanie sfinansować tak ogromnych obciążeń. To z kolei spowoduje, że nie tylko ograniczą inwestycje i podwyżki, ale też przeznaczą mniej środków np. na dopłaty ze strony pracodawcy do rozpoczynających swoje funkcjonowanie pracowniczych planów kapitałowych.
To nie pierwszy taki głos w tej sprawie. Jak pisaliśmy w sierpniu, firma audytorska KPMG alarmowała, że zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS może spowodować odpływ inwestorów oraz specjalistów za granicę. Polska nie będzie też traktowana jako atrakcyjne miejsce do inwestowania.
- Zniesienie limitu podstawy składek ZUS, to w pewnym sensie kolejny, uwzględniając 4 proc. daninę solidarnościową "parapodatek" nakładany na najlepiej zarabiających podatników - mówił Andrzej Marczak, doradca podatkowy, partner i szef zespołu ds. PIT w KPMG w Polsce.
- Na korytarzach ministerstwa finansów mówi się, że zniesienie limitu 30-krotności składek może skończyć się na tym, że będziemy od najlepiej zarabiających ściągać pieniądze, ale niekoniecznie im je kiedyś wypłacimy – mówił z kolei gość programu "Money. To się Liczy" dr Antoni Kolek.
Przypomnijmy, że limit 30-krotności ZUS polega na tym, że najlepiej zarabiający dziś nie płacą składek po przekroczeniu pewnego poziomu wynagrodzenia, dzięki czemu ZUS nie będzie w przyszłości musiał wypłacać bardzo wysokich świadczeń emerytalnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl