Wojciechowski napisał list do premiera Donalda Tuska w sprawie pomocy publicznej w rolnictwie. Zaapelował w nim o podjęcie na szczycie UE kwestii przedłużenia możliwości udzielania pomocy publicznej dla rolników po czerwcu 2024 r. Ten mechanizm wprowadzono w UE po agresji Rosji na Ukrainę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Apel Wojciechowskiego skomentował szef KPRM Jan Grabiec. - Komisarz Wojciechowski zamiast apelować powinien zająć się swoją robotą. Większość problemów polskich rolników to rezultat jego działalności - ocenił
Tak zwane tymczasowe ramy pomocy publicznej zostały przyjęte dwa lata temu, w marcu 2022 r., w związku z rosyjską agresją na Ukrainę, w celu wsparcia podmiotów gospodarczych dotkniętych gospodarczymi skutkami wojny na Ukrainie, w tym rolników. Od maja 2022 roku za zgodą Komisji Europejskiej 22 państwa członkowskie udzieliły swoim rolnikom pomocy publicznej na łączną kwotę ok. 10 miliardów euro, w tym zdecydowanie największej – ok. 4 miliardów euro – udzieliła Polska.
Wojciechowski: bardzo potrzebny jest głos Polski
"Tymczasowe ramy kryzysowe wygasają w czerwcu 2024 roku i dalsza pomoc krajowa dla rolników w tym trybie nie będzie możliwa. Dotychczas Komisja nie przewiduje przedłużenia tych ram (choć zwracałem się o to przedłużenie w ramach wewnętrznych prac Komisji), nie ma też w tej sprawie żadnych inicjatyw państw członkowskich. Brak możliwości pomocy publicznej dla rolników dotkniętych skutkami rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie uniemożliwi kontynuację absolutnie niezbędnej pomocy. Jest to zagrożenie zwłaszcza dla rolników polskich, szczególnie dotkniętych skutkami tej wojny" - pisze w liście Wojciechowski.
"Panie Premierze, z mojej strony podnoszę ten problem w ramach wewnętrznych prac Komisji, ale bardzo potrzebny jest tutaj głos Polski, której rolnicy w największym stopniu są dotknięci skutkami gospodarczymi wojny na Ukrainie, i która dotychczas w największym stopniu korzystała z możliwości pomocy publicznej dla rolników" - podkreślił Wojciechowski.
Rolnicy szykują kolejną wielką akcję na środę 20 marca. W ramach protestu chcą uniemożliwić dojazd do miast wojewódzkich. Jak mówią - zrobią mieszkańcom "dzień wolny od pracy". Na mapie blokad znalazło się ponad 500 punktów.