Nabycie niemieckich linii lotniczych Condor przedstawiane jest przez polityków Prawa i Sprawiedliwości jako bezprecedensowy w historii polskiej gospodarki sukces: oto LOT, swego czasu notorycznie przynoszący straty i przeznaczony do zamknięcia albo, w najlepszym razie, sprzedaży niemieckiej Lufthansie, teraz dzięki "dobrej zmianie" nie tylko wreszcie przynosi zyski, ale wręcz rozwija się tak prężnie, że aż rozpoczyna ekspansję na niemieckim rynku. Analityk Forum Obywatelskiego Rozwoju przekonuje, że w opowieści o sukcesie wiele jest propagandy, a o prawdziwie przełomowej biznesowej decyzji mówić nie można.
Po pierwsze, jak przekonuje Marcin Zieliński, przejęcie Condora nie jest, wbrew twierdzeniom Mateusza Morawieckiego, pierwszym przypadkiem nabycia dużej zagranicznej spółki przez polskie przedsiębiorstwo. Przykładowo, w 2015 r. PKP Cargo nabyło 80 proc. akcji czeskiego przewoźnika towarowego AWT. Przejęcie Condora nie jest również pierwszą polską inwestycją w Niemczech. Na koniec 2018 r. skumulowana wartość polskich inwestycji bezpośrednich w Niemczech wynosiła ponad 6 mld zł.
Po drugie, względna poprawa wyników LOT-u nie jest wynikiem tego, że do zarządu spółki weszli ludzie związani z PiS, lecz jest efektem zapoczątkowanej w 2013 r. restrukturyzacji. "Ponieważ w związku z restrukturyzacją rząd udzielił LOT-owi pomocy publicznej w kwocie 527 mln zł, to warunkiem postawionym przez Komisję Europejską było zamknięcie niektórych połączeń. LOT mógł zacząć uruchamiać nowe połączenia od początku 2016 r. Restrukturyzacja pozwoliła na zwiększenie zysków, a ustanie warunków jej przeprowadzenia zbiegło się ze zmianą władzy" – pisze ekonomista FOR.
Przekonuje on również, że to, iż LOT zaczął osiągać zyski, nie oznacza wcale, że stał się lotniczą potęgą. Wszystko przez to, że nie posiada własnych samolotów – jest właścicielem jedynie trzech embraerów 45, z których od kilku lat nie korzysta i które bezskutecznie próbuje sprzedać. Całą flotę narodowy przewoźnik leasinguje (w sumie 69 maszyn), a zobowiązania z tytułu leasingu tylko 16 samolotów są czterokrotnie większe od kapitału własnego LOT-u. Dla porównania, ponad 75 proc. floty Lufthansy jest nieobciążona finansowo własnością.
Wreszcie, wyniki LOT-u w ostatnich latach nie miały wpływu na przejęcie Concora, gdyż to nie LOT jest stroną tej transakcji. Bo choć na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki przekonywał, że przejęcie to "bardzo odważny, a zarazem rozważny ruch Polskich Linii Lotniczych LOT", to w rzeczywistości nabywcą jest Polska Grupa Lotnicza, czyli spółka-matka polskiego przewoźnika.
"Zatem zakup niemieckich linii lotniczych nie jest wcale finansowany z osiągniętych w ostatnich latach nadwyżek finansowych LOT-u, które by zresztą na ten zakup prawdopodobnie nie wystarczyły" – pisze Marcin Zieliński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl