Właściciele dyskotek i klubów nocnych czekali na informację na temat luzowania kolejnych obostrzeń. Minister zdrowia Adam Niedzielski nie zapowiedział jak na razie, kiedy i w jakiej formie będą mogły się otworzyć kluby taneczne w całej Polsce. Do 25 czerwca na otwarcie branży nie ma szans.
Kluby funkcjonują na styku branży gastronomicznej i rozrywkowej. To nie tylko źródło utrzymania dla obsługi. Zatrudniają także event managerów, didżejów, hostessy czy ochroniarzy. - Branża klubowa jest zamknięta praktycznie od roku. Służbom sanitarnym nie udało się przygotować żadnych rozwiązań dotyczących klubów nocnych przez ten czas, tak jak to ma miejsce w przypadku innych branż – mówi Jakub Wysocki, menadżer klubu w Olsztynie.
Jakub Wysocki zwraca uwagę na to, że w reżimie sanitarnym będzie można zorganizować wesele nawet na 150 osób, a kluby nadal muszą być zamknięte. Otwarte też są już kina i instytucje kultury. Przez cały czas trwania lockdownu ani razu nie zostały zamknięte kościoły, na co zwraca uwagę wielu przedsiębiorców z branży gastronomicznej i rozrywkowej.
W najgorszej sytuacji są lokale, które nie posiadają w swojej ofercie posiłków i nie mają ogródka. Lokal Jakuba Wysockiego pierwszych gości przyjął w swoim ogródku, oferując koktajle i drinki. Po 28 maja Jakub Wysocki postanowił zagospodarować również parkiet w swoim klubie. - Otworzyliśmy się 28 maja, ale tylko część koktajlową. Na parkiecie rozstawiliśmy stoliki, wyłączając strefę do tańczenia i staramy się tłumaczyć naszym gościom, jakie możemy ponieść konsekwencje, udostępniając im miejsce do tańczenia – opowiada olsztynianin.
Ewa Karpowicz, która prowadzi dyskotekę i restaurację w Olsztynie, również nie rozumie zasadności regulacji dotyczących działania klubów i dyskotek. Przedsiębiorczyni planowała w czerwcu imprezy, ale niestety wszystko to pozostało w sferze pomysłów.
- Planowaliśmy imprezy, ale ze względu na zakaz nie wiemy, czy coś z tych planów wyjdzie. Nie rozumiem, dlaczego inne miejsca mogą być otwarte, a działalności rozrywkowej w klubach nie można prowadzić. Nie mamy ogródka i z tego powodu nie mogłam organizować też przyjęć komunijnych, których w poprzednich latach organizowaliśmy ogrom – opowiada menadżerka Ewa Karpowicz.
Częściowe otwarcie gastronomii pomogło trochę w poprawie sytuacji, ale to tylko delikatne podłączenie pod kroplówkę, a nie realne odwrócenie sytuacji. - To jest zdecydowanie mój dochód. Nie obiady na wynos czy na miejscu, a imprezy w klubie – podsumowuje Ewa Karpowicz.
Środowisko didżejskie żyje z klubami w symbiozie. Cała sytuacja odbija się również na didżejach, którzy od marca 2020 roku nie mogą normalnie pracować w klubach.
- Ostatnie półtora roku było ciężkie dla wszystkich, także dla branży muzycznej. My wykorzystaliśmy ten czas na pracę w studio, jednak wciąż ciężko jest zebrać z tego jakiekolwiek owoce. Kluby pozostają zamknięte, więc i nasza działalność wciąż stoi w miejscu. Osobiście nie widzę różnicy pomiędzy imprezami klubowymi a branżą weselną — mówi didżej Tomasz Oczkowski. — Podejrzewam, że wielu z nas czuje, że nie jest to do końca sprawiedliwe. Z ogromną tęsknotą wypatrujemy powrotu do normalności, niestety jednak wciąż jesteśmy konsekwentnie pomijani – dodaje muzyk.
Jednym z pomysłów, który mógłby pomóc całej branży, jest otwarcie klubów dla gości, którzy są już w pełni zaszczepieni. Zdaniem Jakuba Wysockiego jest to rozwiązanie, które mogłoby pomóc w powrocie do finansowej normalności właścicieli klubów nocnych. Tym bardziej że cała branża podzieliła się na część, która stosuje się do obostrzeń i czeka na kolejne konferencje ministra zdrowia i na część, która regularnie je łamie od wielu tygodni. - Nie oceniam właścicieli innych klubów, bo sam nie wiem, co bym zrobił, gdybym nie otrzymał wsparcia w postaci tarczy – mówi Jakub Wysocki.