O sprawie informuje "Dziennik Gazeta Prawna". Czytamy w nim, że bank złożył skargę, bo zarzuca Polsce naruszenie prawa do rzetelnego procesu oraz do skutecznego środka odwoławczego.
To elementy Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Stąd skarga aż do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Skąd takie przekonanie mBanku? Jak pisze "DGP", firma twierdzi, że sędzia w sprawie pozwu zbiorowego frankowiczów był stronniczy i wyrażał negatywny stosunek do banku. Miał również nie uwzględniać niektórych dowodów oraz naciskać na biegłego.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Wniosek o zmianę sędziego nie przeszedł, zażalenie również zostało odrzucone. Stąd skarga do trybunału.
Przepytani przez gazetę eksperci twierdzą, że skarga nie ma żadnych szans powodzenia. Wskazują bowiem, że zadawane przez sąd pytania nie mogą świadczyć o stronniczości, a poza tym wyrok jeszcze nie zapadł, więc o krzywdzie którejkolwiek ze stron nie można mówić.
Skąd więc taka decyzja banku? Zdaniem ekspertów - to gra na zwłokę.
- Skarga do trybunału jest wyrazem tego, że bankowi skończyły się już pomysły na przewlekanie postępowania. Sam sędzia, którego dotyczy wskazany wniosek, złożył oświadczenie na piśmie wskazując, że w jego ocenie nie zachodzą podstawy do jego wyłączenia, a tego typu wniosek służy jedynie przedłużeniu postępowania - ocenia mec. Anna Wolna-Sroka.
- Skutki takiego jednego wyroku w sprawie grupowej mogą być bardzo dolegliwe dla portfela banku. Nie dziwi więc, że sięga tutaj po wszelkiego rodzaju środki na rozłożenie problemu w jak najdłuższym czasie – dodaje w rozmowie z "DGP" mec. Dariusz Wółkiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl