Wody Polskie nie mają szczęścia do polityków. Najpierw narzucony przez Unię Europejską obowiązek stworzenia nowego prawa wodnego i stworzenia jednolitego systemu nadzoru nad gospodarką wodną został zlekceważony przez poprzednią koalicję. Z kolei rząd PiS gigantyczną, bo liczącą kilkaset stron ustawę, błyskawicznie procedował w Sejmie, by ostatecznie przyjąć ją w nocy, gdy padły m.in. głośne słowa o "zdradzieckich mordach".
Później nie było wiele lepiej - brakowało kadr i sprzętu, na nowy organ spadały gromy za "podatek denny" wymyślony przez polityków oraz do dziś nie ma zgody co do układu zbiorowego pracy, ale Wody Polskie działają. Choć lepiej byłoby napisać: działają, ale tylko częściowo.
Pracownicy PGWWP nie mogą bowiem wydawać kluczowych decyzji dot. odprowadzania ścieków oraz części pozwoleń wodnoprawnych. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej nie zdołało bowiem na czas wydać rozporządzeń wykonawczych do ustaw.
Nie byłoby to może tak szokujące, gdyby nie fakt, iż termin wygaśnięcia dotychczasowych był znany przynajmniej od 20 lipca 2017 r., czyli momentu przyjęcia przez Sejm ustawy. Sytuacja dla resortu gospodarki morskiej jest jeszcze bardziej niezręczna, ponieważ Prawo wodne było procedowane jako przedłożenie rządowe. To oznacza, że do projektu ustawy powinien być załączony pakiet projektów rozporządzeń wykonawczych. Tak. Projekty powinny być gotowe już w lipcu 2017 r. Pewnym usprawiedliwieniem dla ministra Gróbarczyka może być fakt, że wówczas za przedłożenie odpowiadało Ministerstwo Środowiska.
Co zatem się z nimi stało? Nie wiadomo. Wiadomo, że projekt rozporządzenia o normach dla wód powierzchniowych pojawił się w RCL w listopadzie 2018 r. To ostatnia ze zmian, którą wykazuje Rządowe Centrum Legislacji. Z kolei dokument ustanawiający katalog substancji szczególnie szkodliwych opublikowano w Dzienniku Ustaw 2 lipca. Dzień po tym, jak wygasło poprzednie.
Z kolei projekt kluczowego dla przedsiębiorców rozporządzenia o wyjątkowo długiej nazwie traktujące o wymogach niezbędnych do uzyskania zgody na odprowadzenie ścieków do wód lub ziemi pojawiło się dopiero 20 marca. Niestety. Nieco ponad 3 miesiące nie wystarczyło na przyjęcie rozporządzenia przed wygaśnięciem obecnego. Uwagi zgłaszało do dokumentu 5 resortów. Najwięcej - Ministerstwo Energii i Ministerstwo Rolnictwa. Resort gospodarki morskiej na ostatnie z nich odpowiadał jeszcze 28 czerwca, by projekt ostatecznie trafił do Komisji Prawniczej 8 lipca.
Tym samym pracownicy Wód Polskich nie mają podstawy prawnej do wydawania decyzji od tygodnia i jeszcze trochę na nią poczekają. Planowane vacatio legis to 14 dni.
Same Wody Polskie, które muszą mierzyć się ze skutkami nieudolności polityków i urzędników resortu, nabrały w temacie wody w usta. Nie zamierzają bowiem komentować sprawy i odsyłają z pytaniami do ministerstwa, które ma "udzielać wszelkich informacji w tej sprawie".
I faktycznie Michał Kania, dyrektor biura prasowego w resorcie, potwierdził, że rozporządzenia wciąż nie ma, ale pojawi się "lada dzień". Równocześnie zapewnił nas, że pracownicy Wód Polskich mogą przyjmować i analizować wnioski. Z wydaniem decyzji muszą jednak poczekać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl