Przypomnijmy: w ubiegłym tygodniu Sejm przegłosował ustawę o zatrudnianiu cudzoziemców. Dokument trafił już do Senatu i Prezydenta RP.
Ustawa przewiduje, że od przyszłego roku cudzoziemcy ubiegający się o pobyt tymczasowy i pracę w Polsce będą musieli udokumentować, że będą zarabiać nie mniej niż wynosi płaca minimalna, czyli od przyszłego roku będzie to 3010 zł brutto miesięcznie. I to bez względu, w jakim wymiarze czasu pracy będą zatrudnieni oraz bez względu na formę umowy. Przepis dotyczy zarówno umów o pracę, jak i zleceń.
Lepsi i gorsi na rynku pracy?
Jak tłumaczy Michał Wysłocki, dyrektor Działu Prawa Imigracyjnego Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, oznacza to, że jeśli pracodawca zatrudni od przyszłego roku cudzoziemca, który ubiega się o pozwolenie na pobyt i pracę w Polsce na część etatu za minimalną krajową, to i tak będzie musiał zapłacić mu 3010 zł miesięcznie i od takiej właśnie kwoty odprowadzić też składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz zaliczkę na podatek dochodowy.
- Wniosków o kartę pobytową - ze względu na zapotrzebowanie na pracę - jest teraz rekordowo dużo - podkreśla mec. Wysłocki i dodaje, że obsługuje wiele spraw, w których pracodawcy deklarują zatrudnienie cudzoziemców tylko na 1/2 lub 1/3 etatu.
Reguła dotycząca wypłacania płacy minimalnej dotyczy również umów zlecenia. I w tym przypadku pracodawca, który nie będzie w stanie zapewnić cudzoziemcowi pracy za równowartość płacy minimalnej, taką płacę będzie musiał cudzoziemcowi i tak wypłacić.
- Zleceniodawca zatrudniający zleceniobiorcę cudzoziemca powinien mu wypłacać swoisty gwarantowany ryczałt odpowiadający minimalnemu wynagrodzeniu za pracę przewidzianemu w stosunku do pracowników – tłumaczy Monika Kolasińska, radca prawny w Dziale Prawa Pracy Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Jak dodaje prawniczka, z nowelizowanej ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców wynika wprost, że nawet jeśli pracownik cudzoziemiec będzie zatrudniony na ułamek etatu i przepracuje w miesiącu np. tylko 4 dni, to i tak pracodawca będzie zobowiązany do wypłaty mu minimalnego wynagrodzenia.
- Jest to regulacja odmienna od wynikającej z art. 8 ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę zasady wypłacania minimalnego wynagrodzenia za pracę niepełnoetatowcom w wysokości proporcjonalnej do liczby godzin pracy przypadającej do przepracowania przez pracownika w danym miesiącu - podkreśla nasza rozmówczyni.
Jak łatwo policzyć, przy wynagrodzeniu ustalonym przez pracodawcę na poziomie minimalnym i wymiarze pół etatu cudzoziemiec otrzymałby w 2022 wynagrodzenie w wysokości 3010 zł brutto, a Polak tylko 1505 zł brutto.
- Tego rodzaju zróżnicowanie powoduje, że przepis jest dyskryminujący płacowo pracowników niebędących cudzoziemcami – uważa mec. Kolasińska.
Muszą tyle zarabiać, bo nie są u siebie?
Rząd w uzasadnieniu ustawy napisał, że cudzoziemcy nie są u siebie i dlatego muszą mieć zagwarantowane minimum socjalne na przeżycie. Jednak taka argumentacja nie przemawia do mec. Kolasińskiej.
Zauważa ona, że na polskim rynku pracy także dochodzi do lokalnych relokacji pracowników (z miasta do miasta, ze wsi do miast), którzy – po wprowadzeniu nowych przepisów - będą gorzej traktowani w porównaniu do cudzoziemców. I niewiele z tym faktem będą mogli zrobić, bo są mniej chronieni od cudzoziemców.
Jak podkreśla z kolei Adrian Prusik, ekspert prawa pracy z Pracodawców RP, polski pracownik, który zdecyduje się pozwać swojego pracodawcę o nierówne traktowanie do sądu, może sprawę przegrać. Pracodawca taki będzie miał bowiem dobre wytłumaczenie, że nie różnicuje wynagrodzeń z własnej woli, ale zmuszają go do tego przepisy obowiązującej ustawy.
Również mec. Kolasińska jest zdania, że Polacy niepodlegający pod ustawę o cudzoziemcach mogą wystąpić przeciwko pracodawcy z zarzutem dyskryminacji płacowej, ale efekt może być tego różny.
Jej zdaniem, jeśli taka sprawa wpłynie do sądu, ten będzie mógł zawiesić postępowanie i skierować pytanie prawne do Trybunału Konstytucyjnego. - W razie stwierdzenia przez Trybunał niekonstytucyjności przepisu ustawy o cudzoziemcach, otworzy to furtkę do zasądzenia odszkodowania na rzecz dyskryminowanego pracownika-Polaka – mówi mec. Kolasińska.
Pracodawcy będą się dzielić cudzoziemcami albo ich odsyłać
Zdaniem Moniki Fedorczuk, ekspertki rynku pracy w Konfederacji Lewiatan, wielu pozwów przeciwko pracodawcy nie będzie. - Cudzoziemcy przyjeżdżają do nas po to, by jak najwięcej zarobić. Nie są zatrudniani na część etatu, ale na cały, i biorą jeszcze nadgodziny – podkreśla ekspertka. - Z rozmów z naszymi firmami członkowskimi wynika, że umowy na część etatu zdarzają się niezwykle rzadko - dodaje.
Również Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service i wiceprezes Pracodawców RP, podkreśla, że cudzoziemcy przyjeżdżają do Polski na zarobek, pracują do 200 godzin w miesiącu.
Jego zdaniem, jeśli pracodawcy lub agencje pracy zatrudniały do tej pory cudzoziemców w niepełnym wymiarze czasu pracy, to głównie po to, by zaoszczędzić na ZUS-ie, więc dobrze, że proceder ten dzięki nowym przepisom będzie wyhamowany.
Co jednak z branżami produkcyjnymi, gdzie występują tzw. piki produkcyjne, sezonowość, a ostatnio również przestoje wymuszone zakłóceniem dostaw surowców? Sektory te również posiłkują się zagranicznymi pracownikami.
Monika Fedorczuk przyznaje, że pracodawca taki będzie miał od przyszłego roku alternatywę: albo odesłać cudzoziemca do agencji zatrudnienia lub do kraju jego pochodzenia, albo zatrzymać go w Polsce, obniżyć mu wymiar czasu pracy, ale i tak płacić miesięcznie nie mniej niż wynosi płaca minimalna.
Katarzyna Lorenc, ekspertka rynku pracy z BCC, podpowiada jeszcze jedno rozwiązanie. Zamiast płacić cudzoziemcowi po 3010 zł miesięcznie - nawet za czas, kiedy nie pracują (gdy są zatrudnieni na część etatu), pracodawcy będą mogli współdzielić się zagranicznymi pracownikami z przedsiębiorstwami, które będą potrzebowały rąk do pracy.
Jak podaje ZUS, na koniec października br. łączna liczba cudzoziemców zgłoszonych do ubezpieczenia wynosiła 871,7 tys. Łączna kwota składek wpłacona w 2020 r. za cudzoziemców to 6,2 mld zł.