W piątek minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że Ministerstwo Finansów wydało zgodę na uruchomienie środków na bon energetyczny i wypłacenie ich obywatelom. Zapewniła też, że przed sezonem grzewczym te pieniądze trafią do obywateli.
Bon energetyczny to jednorazowe świadczenie dla mniej zamożnych gospodarstw domowych, przysługujące za drugą połowę 2024 roku. Wysokość świadczenia zależy od liczby domowników. Gospodarstwa jednoosobowe mogą liczyć na wypłatę 300 zł, gospodarstwa dwu- i trzyosobowe - 400 zł, czteroosobowe i pięcioosobowe - 500 zł, a sześcioosobowe i większe - 600 zł. Wartość bonu może być podwojona, o ile w gospodarstwie domowym wykorzystywane są źródła ogrzewania zasilane energią elektryczną. Oznacza to, że najwyższa wartość bonu może wynieść 1200 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Terminowy problem
Wcześniej w mediach pojawiły się doniesienia, że wnioskujący nie mogą doczekać się wypłat.
Beneficjenci bonu mogli składać wnioski w terminie od 1 sierpnia do 30 września. Wniosek o wypłatę bonu energetycznego gmina rozpatruje w terminie 60 dni od dnia jego prawidłowego złożenia - tłumaczy w rozmowie z money.pl Kinga Tokarz, rzeczniczka wojewody opolskiego.
Jeśli zatem ktoś zawnioskował o bon na początku sierpnia, mógł zakładać, że wypłaty nastąpią najpóźniej na przełomie września i października. Tak się jednak nie stało, co zresztą dostrzegła opozycja. Poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek w piątek w Sejmie twierdził, że "tysiące polskich rodzin" nie otrzymało jeszcze wsparcia. - Dlatego że państwo w ślad za ustawą nie przekazaliście nawet złotówki gminom, a to gminy mają płacić te pieniądze. Ta ustawa powinna trafić do kosza dlatego, że jest fikcją - stwierdził poseł Konfederacji.
Jak jednak wynika z naszych rozmów, pieniądze w tym tygodniu zaczęły płynąć. Resort finansów przekazał je wojewodom zgodnie ze zgłoszonym przez nich zapotrzebowaniem, a ci sukcesywnie przekazują środki do gmin. Te z kolei mają wypłacić je mieszkańcom. Pogląd, że brakuje pieniędzy na bon, wziął się stąd, że nie do końca zgrały się terminy dotyczące z jednej strony wnioskowania o bon, a z drugiej - procesu uruchamiania środków w budżecie.
Jak słyszymy w warmińsko-mazurskim urzędzie wojewódzkim, gminy miały możliwość składania do wojewodów wniosków z zapotrzebowaniem do 15 sierpnia (w przypadku korekt - do 20 września). Następnie wojewodowie byli zobowiązani do przekazania informacji o skali zapotrzebowania do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Resort 25 września zwrócił się do Ministerstwa Finansów o wydanie decyzji zwiększającej budżety wojewodów.
Termin dla Ministerstwa Finansów upływał dopiero 15 października. MF podjęło ostateczną decyzję o przekazaniu wojewodom środków kilka dni przed tym terminem, a aktualnie pieniądze są przekazywane do gmin. Dlatego w rozmowie z nami resort finansów zapewnia, że "nie ma problemów z wypłatą bonów energetycznych".
Ustawa o bonie wchodziła w czerwcu, zagwarantowano na nią środki w budżecie. Z ustawy o finansach publicznych wynika, że wojewodowie do końca września występują o wszystkie przysługujące im rezerwy, w tym te na wypłaty bonów, zgodnie z zapotrzebowaniem. A nasz resort rozpatruje wszystkie te wnioski do połowy października. Wszystko odbyło się więc zgodnie z procedurami - zapewnia nasz rozmówca z MF.
Kiedy pieniądze trafią do gospodarstw domowych? Pierwsze wypłaty być może już mają miejsce, ale cały proces może jeszcze potrwać. - W ustawie nie określono konkretnej daty, do której gminy mają wypłacić bon energetyczny - tłumaczy Szymon Tarasewicz, rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego.
Z kolei służby wojewody opolskiego przypominają, że wnioskodawca może jednorazowo wystąpić do gminy o korektę przyznanego bonu w terminie 14 dni od daty jego otrzymania. - W związku z tym ostateczne wypłaty bonu energetycznego muszą nastąpić do 31 grudnia 2024 roku - wskazuje Kinga Tokarz.
Bon tańszy niż zakładano
Jak informuje nas resort finansów, na wypłatę bonów energetycznych z tegorocznego budżetu państwa przekazano 990 mln zł, zgodnie z otrzymanymi wnioskami. To oznacza nieoczekiwane oszczędności.
Zgodnie z ustawą o bonie energetycznym oraz o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego, maksymalny limit wydatków z budżetu państwa w 2024 r. przeznaczonych na wypłatę bonów energetycznych wynosi 1,286 mld zł - podaje resort finansów.
W programie pojawiło się zatem ok. 300 mln zł oszczędności. - Co prawda jeszcze gminy powodziowe mają czas do końca listopada na składanie wniosków do wojewodów, ale raczej nie spodziewamy się drastycznych wzrostów kosztów programu - słyszymy w MF.
Kluczową kwestią jest to, co z osłonami w kolejnym roku. Szefowa resortu klimatu Paulina Henning-Kloska zapowiada, że będą przedłużone, jednak forma i zakres będzie znany dopiero po zakończeniu prac nad budżetem państwa na przyszły rok. Na razie w budżecie jest zarezerwowane 2 mld zł.
Oprócz bonu, istotnym elementem osłonowym są limity cen prądu dla gospodarstw domowych. Od 1 lipca do końca roku wynosi ona 500 zł za MWh. Z kolei maksymalna cena prądu dla tzw. odbiorców wrażliwych (to np. samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, szkoły, żłobki, szpitale oraz małe i średnie firmy) wynosi 693 zł za MWh. W tym kontekście ważne będą wnioski taryfowe składane do szefa Urzędu Regulacji Energetyki, dotyczące taryf dla gospodarstw domowych w przyszłym roku.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl