Ostatnie dni – jeszcze przed obecnymi protestami – pokazały jak nieporadny i bezbronny jest Morawiecki. Na jego temat chodziły legendy – że to pracoholik, technokrata, że potrafi o drugiej w nocy wysłać maila do jakiegoś ministra czy innego urzędnika z pytaniem o status jakiejś sprawy.
Nie wiem dlaczego wiele osób traktowało te opowieści jako dowód na to, jak świetnym menedżerem jest Mateusz Morawiecki. Wysyłanie maili o tej porze świadczy raczej o tym, że nie wyrabia się w normalnych godzinach i trzeba zarywać noce.
Na dodatek wielu ludzi głowi się teraz nad tym, co właściwie ten Morawiecki robił po nocach. O dniach już nie wspominając. Kiedy pytałem przedsiębiorców o ostatni plan pomocy dla zamkniętych branż, większość z nich nie wiedziała, co powiedzieć. To nie jest plan, to jest slajd z trzema punktami – mówili. To coś, co można zrobić w 10 minut, łącznie z oprawą graficzną.
Sam widziałem prezentację tego "planu" - szczerze mówiąc, zrobiło mi się głupio. Konferencja prasowa, premier, wicepremier, jakiś minister, szumne zapowiedzi, tygodnie konsultacji z przedsiębiorcami i efektem mają być trzy punkty? Z czego jeden - bezzwrotna pożyczka w wysokości 5000 złotych…
A wracając do ministrów. Nawet najlepszy menedżer jest niczym bez dobranych współpracowników. Morawiecki ich nie ma. Obecny rząd składa się z jakichś ministrów od różnych rzeczy. Moim zdaniem, mamy do czynienia z degradacją stanowiska ministra. Czy w ciągu ostatnich tygodni widzieliście lub słyszeliście ministra spraw zagranicznych, wewnętrznych? Większość rodaków nie wie, co to są za ludzie.
Ktoś mi niedawno powiedział, że w Polsce mamy taką sytuację, że do pożaru klatki schodowej musi jechać premier, zapewnić o profesjonalizmie służb i pokierować akcją ratunkową. Może i mamy taką sytuację, ale również przez to, że ministrowie to pionki, które się przestawia na szachownicy. Przecież części z nich wszystko jedno, czego są ministrami, zresztą i tak zdążyli już obskoczyć kilka resortów.
Na dodatek nie ma wątpliwości, że Morawiecki sam sobie tych współpracowników nie dobrał. Rządem rządzi wicepremier, wicepremier wygłasza orędzia, premier ma pokazywać slajdy i się uśmiechać.
Do tej pory Morawiecki miał być tą nowoczesną twarzą PiS, budzić zaufanie ludzi bliżej centrum, przekonywać ich. I to się nawet udawało, póki prawda na jaw nie wyszła. Póki nie okazało się, że jest człowiekiem, od którego niewiele zależy, a efekty katorżniczej pracy wyglądają jak praca domowa pisana na kolanie w szatni, 5 minut przed lekcją.